Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co z karnetami i biletami, gdy siłownia, czy basen są zamknięte? (RADZIMY)

Marcin Kruk
Radzimy, co zrobić. Przeczytajcie.

Zamknięte kluby fitness, szkoły pływackie, kursy językowe. Opłaty za odwołane zajęcia w wielu miejscach wciąż są pobierane, co często spotyka się ze sprzeciwem osób, które płacą. Tak jest w przypadku pana Adriana, który zablokował kartę płatniczą, by siłownia nie pobrała od niego pieniędzy za kolejny miesiąc. Siłownia prosi o wsparcie w trudnym czasie, a jej klient podkreśla, że on także właśnie został bez pracy. Takich historii jest coraz więcej. Czy musimy płacić za zajęcia których nie ma? Jak uniknąć opłat? Pytamy rzecznika konsumentów.

Bądź bieżąco. Dołącz do grupy KORONAWIRUS DOLNY ŚLĄSK na Facebooku.

- Siłownia nie działa, ale automatycznie pobiera regularne opłaty za członkostwo – skarży się pan Adrian, który korzysta z wrocławskiej siłowni od 2018 r. Zapytał czy klub będzie pobierał opłaty abonamentowe w najbliższym czasie. Menedżerka w odpowiedzi zaproponowała mu wydłużenie umowy o okres zamknięcia siłowni, bezpłatne członkostwo dla bliskiej osoby po ponownym otwarciu siłowni na czas, kiedy klub był zamknięty lub pomniejszenie płatności także po ponownym otwarciu. W każdym przypadku klubowicz miał płacić tyle, ile dotychczas, czyli 170 zł za miesiąc. Pan Adrian odmówił. Sam od początku kwietnia traci pracę, więc prosi, żeby nie ściągać mu z karty opłaty. W odpowiedzi dowiedział się, że jego członkostwo zostaje zamrożone, a w takim przypadku miesięczna opłata będzie wynosiła 100 zł. Zablokował kartę płatniczą. Od banku dostał powiadomienie, że siłownia próbowała 1 kwietnia ściągnąć płatność z jego konta.

W tym przypadku obie strony z powodu epidemii znalazły się w trudnej sytuacji. Siłownia w korespondencji z klientami przekonuje, że w tym czasie musi utrzymać trenerów, instruktorów i pracowników obsługi i zwraca się z prośbą o wsparcie. Klienci, co pokazuje przykład pana Adriana, także wpadają w kłopoty finansowe. Obie strony jednak nie potrafiły się porozumieć.

Z podobnymi sytuacjami spotyka się wiele osób, które korzystały z klubów fitness, szkół językowych, szkół pływackich. Ludzie zostali także z biletami na wydarzenia, które zostały odwołane. Okazuje się, że brak możliwości wykonania usługi, na którą została zawarta umowa, wcale nie oznacza, że pieniądze będą oddawane lub nie będą pobierane za kolejne miesiące.

Joanna Bryndza, główny specjalista w biurze Miejskiego Rzecznika Konsumentów we Wrocławiu zaznacza, że nie ma jednego uniwersalnego przepisu regulującego wszystkie tego typu sytuacje. - Siła wyższa, jaką stanowi panująca epidemia uniemożliwiająca realizację zawartych umów, nie jest okolicznością obciążającą którąkolwiek ze stron, jest to stan nadzwyczajny wymagający od nas wszystkich pewnej elastyczności – wyjaśnia Joanna Bryndza.

Jak mówi, każdorazowo trzeba sprawdzić czy konkretna umowa nie przewiduje takich nadzwyczajnych okoliczności i sposobu ich rozwiązania. Jeśli odpowiednich zapisów nie ma, można oprzeć się na kodeksie cywilnym, którego art. 495 mówi o „niezawinionej niemożliwości spełnienia świadczenia”, czyli o sytuacji, w której żadna ze stron nie ponosi winy za niemożność wykonania umowy. Ale przepisu tego nie można zastosować do wszystkich umów. - Na przykład umów o usługi edukacyjne o charakterze ciągłym, mających trwać przez dłuższy czas, czy umów najmu pokoju hotelowego – wylicza Bryndza. Natychmiastowe odstąpienie od umowy może wiązać się z procesem sądowym i wcale nie jest oczywiste, że sąd stanie po stronie konsumenta.

- Dlatego na tym etapie warto spróbować porozumieć się z przedsiębiorcą, kierując do niego stosowną korespondencję w sprawie ewentualnej zgody na rozwiązanie umowy lub przeniesienia terminu jej realizacji, zawieszenia opłat czy też zmniejszenia ich wysokości: czesne stosownie do ograniczonej jakości i ilości usług realizowanych np. za pośrednictwem internetu – doradza Joanna Bryndza.

Jeśli sprawa trafi do sądu, ten z pewnością uwzględni nadzwyczajną zmianę stosunków. Przy rozważaniu interesów obu stron weźmie zatem pod uwagę także poniesione przez przedsiębiorcę koszty wynagrodzeń personelu czy wynajmu lokalu.

Zakaz organizowania imprez masowych obowiązuje od 10 marca. Wiele osób wcześniej kupiło bilety na koncerty i wydarzenia, które teraz zostały odwołane. W tym przypadku także stało to z powodu siły wyższej, a więc nikt nie ponosi za to odpowiedzialności. - Ponieważ do rozwiązania umowy nie doszło z winny przedsiębiorcy, konsumentowi nie przysługują żadne roszczenia odszkodowawcze – wskazuje Joanna Bryndza. W praktyce to, czy pieniądze wydane na bilet będą zwrócone, zależy od chęci organizatora. Może on podjąć taką decyzję lub przełożyć swoje wydarzenie na inny termin.

ZOBACZ KONIECZNIE!

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto