Chcą po nowemu podzielić Wrocław

Projekt nowego podziału Wrocławia powstał w sympatyzującym z Rafałem Dutkiewiczem Stowarzyszeniu Dolny Śląsk XXI. - Głównym jego celem miało by być przekazanie nowo powstałym dzielnicom kompetencji w zakresie utrzymania porządku i czystości, oświetlenia, budowy chodników czy placów zabaw - mówi Szymon Hotała, radny prezydenckiego klubu. - Teraz te decyzje zapadają w Ratuszu, a przecież mieszkańcy sami wiedzą co dla nich najlepsze - dodaje.

W projekcie przewidziano dwa warianty podziału Wrocławia na jedenaście lub siedemnaście dzielnic. W obu tych pomysłach dzielnicą Stare Miasto zarządzałby Ratusz.
Jak przekonuje Hotała nowy podział byłby bardzo dobrym rozwiązaniem, gdyż wtedy decyzje lokalne byłyby podejmowane bliżej mieszkańców.

Plusem reformy miałyby być również zwiększone budżety nowych dzielnic. - Obecnie osiedla dysponują budżetem nie większym niż 50 tysięcy złotych. Po reformie udałoby się rozdzielić pomiędzy nie około 10 milionów złotych - dodaje Hotała.

Nad nowym podziałem będzie pracować specjalna komisja

Od czego zależałaby suma pieniędzy, jakie dostaje dzielnica - tego na razie nie wiadomo. - Pracujemy nad algorytmem - dodaje Hotała.

Możlwe, że refoma administracyjna Wrocławia mogłaby wejść w życie jeszcze przed końcem tej kadencji rady miejskiej, czyli w przyszłym roku. O naszym pomyśle będziemy rozmawiać z radnymi osiedlowymi - zapowiada członek Klubu Radnych Rafała Dutkiewicza.

Radni z innych klubów są na nie

Co na to radni innych klubów zasiadających w radzie miejskiej? - 11 lub 17 dzielnic zaprzecza idei jednostek pomocniczych. Niektóre z nich mogą liczyć nawet 100 tysięcy mieszkańców, co spowoduje całkowite odejście od inicjatyw lokalnych - mówi Rafał Czepil, radny miejski z PiS i radny osiedlowy z Nadodrza. - Reforma powinna pójść w kierunku zwiększenia kompetencji rad osiedli - dodaje.

- To są na razie wstępne propozycje, choć już wzbudzają duże kontrowersje. Trzeba przekazać realne kompetencje radom osiedli, a nie rzucać wielkie hasła - stwierdza  Robert Apiecionek, radny PO. - Osoby działające w radach osiedli pracują społecznie i zmniejszenie liczby osiedli sprowadziło by się do tego, że będzie mniej osób zaangażowanych w życie miasta i budowę społeczeństwa obywatelskiego - dodaje.

Odejdziemy od ludzi

Podobnego zdania są przedstawiciele rad osiedli. - Ta reforma, jeżeli połączy się osiedla w takie molochy, oddali drogę mieszkańca do rad osiedli. W latach 80. istniały dzielnice i komitety osiedlowe. Te drugie były bliżej mieszkańców i korzystano z ich pomocy - mówi Jerzy Dyjakon, przewodniczący rady osiedla Wojszyce. Jak podkreśla, radni osiedlowi znają wszystkie problemy swojego rejonu od podszewki i należy tylko rozszerzyć kompetencje rad.

- Jeżeli robi się reorganizację, to tylko po to, żeby usprawnić działanie. Rozwiązanie zaproponowane przez radnych Klubu Rafała Dutkiewicza kompletnie tych celów nie osiągnie - tłumaczy Ryszard Jarosławski, przewodniczący zarządu osiedla Ołtaszyn. Najgorsze jest to, że rady chcą pomagać w rozwiązywaniu problemów mieszkańców, a nie ma woli ich wysłuchania ze strony rady miejskiej i prezydenta Wrocławia - twierdzi.

Radni osiedlowi chcą zwiększenia kompetencji i lepszego przepływu informacji z miastem

Negatywnie o projekcie nowego podziału Wrocławia wypowiada się również Elżbieta Sowa, przewodnicząca zarządu osiedla Wojszyce. - Nie chcemy niczego oprócz zwiększenia kompetencji rad osiedli. Poza tym Wrocław nie ma pieniędzy na tego typu reformy, bo przecież do niebotycznych rozmiarów rozrośnie się administracja.

Jak udało nam się dowiedzieć, w sprawie reformy administracyjnej zostanie powołany specjalny zespół przy radzie miejskiej. Prawdopodobnie będzie się on składał z siedmiu osób.