Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Babatunde Aiyegbusi: Nikt w NFL nie chce być frajerem [rozmowa MM]

Piotr Bera
Damian Mękal/damianmekal.pl
- Pokażę w Ameryce co znaczy siła Babsa i polskiego futbolu - mówi w rozmowie z MM Wrocław Babatunde Aiyegbusi, futbolista Minnesota Vikings. Urodzony w Oleśnicy zawodnik wcześniej grał w The Crew, Giants Wrocław oraz Warsaw Eagles.

Babs kilkanaście dni temu dostał zaproszenie do San Antonio (Teksas), gdzie wziął udział w testach do ligi zawodowej NFL. Tzw. NFL Pro Day są przeznaczone dla zawodników przebywających jeszcze na uczelniach, ale starających się o angaż w profesjonalnej lidze. Zmagania Babsa oraz innych graczy śledziło 20 skautów z 17 zespołów najbogatszej ligi świata NFL. Kilkadziesiąt godzin później Polak otrzymał zaproszenie do Minneapolis, gdzie przeszedł kolejne testy pod okiem trenerów Minnesota Vikings. Babs podpisał trzyletni kontrakt stając się pierwszym futbolistą z Polski, który trafił do NFL prosto z Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego. Teraz Polak rywalizuje z innymi zawodnikami o dostanie się do wąskiego 53-osobowego składu.

ZOBACZ TEŻ: Babatunde Aiyegbusi w NFL. Polak podpisał kontrakt z Minnesota Vikings

Nie przeszkadza Ci tak duża popularność? Nagle skromny facet z Polski znalazł się na językach wszystkich mediów sportowych w Stanach Zjednoczonych.

Na pewno większą popularność zyskałem w Polsce, ale przebywam w USA i jej lwią część przejęła moja rodzina. Na szczęście nie jest to uciążliwe. Cieszę się, że mogę rozwijać swoje umiejętności działając na korzyść Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego. Promuję nie tylko siebie, ale cały polski futbol.

Amerykanie pytają Cię o futbol w Polsce?

Zainteresowanie rośnie i wszyscy czekają na to, co wydarzy się w przyszłości. Ciekawi ich moja historia trafienia tutaj. Pytają czy w Polsce jest więcej takich gości jak ja, co potwierdzam skinieniem głowy i dodaję, że w każdej drużynie jest takich pięciu.

Czujesz się już częścią Minnesota Vikings?

Panuje tu przeświadczenie, że nikt, poza gwiazdami zarabiającymi miliony, nie ma pewnej pozycji w składzie. Ale czuję się dumny będąc częścią rodziny z Minneapolis. Nie poznałem wszystkich kolegów z szatni, ale ludzie są tutaj pozytywnie nastawieni, chociaż rywalizacja o miejsce jest ostra. Teraz odbywam treningi indywidualne z trzema trenerami jednocześnie, którzy mówią mi co robię źle, a co dobrze. Wiem, że ta chwila nie musi długo trwać, dlatego muszę ją wykorzystać do maksimum.

Jak długo potrwa ta chwila?

- Na razie podpisałem kontrakt na trzy lata. Co będzie dalej? Zobaczymy.

Podpisałeś kontrakt na 435 tys. dolarów rocznie, ale te pieniądze otrzymasz dopiero jak wejdziesz do składu we wrześniu. Z czego utrzymujesz się w tym momencie?

- Obecnie klub nie płaci mi żadnych pieniędzy, bo znajduję się tylko w szerokim składzie, gdzie i tak dostaje się niewielu. Tak będzie aż do 20 kwietnia, gdy ruszą przygotowania do sezonu z resztą drużyny. Od tego momentu będę otrzymywać 700 dolarów tygodniowo. Na obozie przygotowawczym będzie około 90 graczy, a zostanie tylko 53. Jeśli przejdę selekcję, to otrzymam wspomniane pieniądze. Teraz w codziennych sprawunkach pomaga mi mój agent, płaci też za hotel, ale gra jest warta świeczki.

Tydzień po podpisaniu przez Ciebie kontraktu, inny klub z NFL (Dallas Cowboys) związał się umową z Brytyjczykiem Efe Obadą, który bezdomny, błąkał się po Londynie i w końcu dostał pracę magazyniera. Teraz może grać w NFL. Odnoszę wrażenie, że to Ty przetarłeś mu szlak, Vikings pokazali innym klubom, że warto ryzykować.

- Będę uważnie śledzić jego poczynania, bo jego historia pokazuje, że Europejczycy mają szansę na grę za Oceanem. Nikt w NFL nie chce być frajerem, ale jeszcze bardziej nie chce stracić. Dlatego nie można pozwolić na to, żeby jakakolwiek okazja przeszła koło nosa. Niewykorzystanie jej jest bardziej bolesne od pomyłki. Właśnie dlatego Vikings podjęli decyzję o podpisaniu umowy ze mną, z gościem z Europy, który pracował jako ochroniarz. Na razie stoję w drzwiach do NFL, ale liczę że przejdę przez nie i zostawię je otwarte dla innych.

W ciągu tygodnia od Twojego przylotu do Stanów spróbowałeś Tacos, wziąłeś udział w testach w San Antonio i wylądowałeś w Minneapolis z kontraktem w klubie NFL. W jednej chwili Twoje życie wywróciło się do góry nogami.

- Punkt widzenia zależy od komfortu siedzenia. Moją sytuację można porównać do jazdy na rollercoasterze. Jak patrzysz z boku i widzisz gościa, który wykonał obrót w pędzącym wagoniku to mówisz „wow”! Ale będąc w tym wagoniku po prostu się zastanawiasz co jest przed Tobą. Jestem na tyle zmotywowany, że patrzę tylko przed siebie i nie interesuje mnie jak ładnie opakowany jest wagonik, którym podążam.

Jak wielkie są szanse, że trafisz do 53-osobowego składu, który zainauguruje sezon we wrześniu?

Osiągnięcie sukcesu przy ciężkiej pracy to tylko kwestia czasu. Jestem pozytywnie nastawionym człowiekiem i patrzę na przyszłość optymistycznie. Nie czekam na kataklizm tylko wypatruję samych pozytywów. Każdy ból po treningu oznacza, że dobrze przepracowałem ten czas i to się w końcu odpłaci. Jeśli nie za tydzień, to za dwa.

Twoja wola walki już zaimponowała fanom Wikingów. Jeszcze nie zagrałeś a już nadali Ci przydomek "Baba".

Naprawdę? Mówiono tak na mnie w Niemczech. Przez całe życie miałem wiele pseudonimów i jestem do tego przyzwyczajony.

Mówią też na Ciebie "Polish Power", "Polish Protector" lub "Polish Mountain". Entuzjazm jest widoczny gołym okiem.

Przyznam, że mieszkańcy rozpoznają mnie również na ulicy, ale nie kręcę się specjalnie po mieście. Nie mam samochodu, a tu brakuje chodników, bo nikt nie chodzi pieszo. Ale jak wyjdę na spacer, to poproszą o autograf i chwilę pogadają. Gdy byłem z agentem w jednym z największych centrów handlowych na świecie Mall of America, to poszliśmy do restauracji na skrzydełka z kurczaka. Od razu mnie rozpoznano i dostaliśmy zniżkę. To było miłe, ale moim celem jest ciężka praca. Każdy kilometr przebiegnięty więcej od rywala może przybliżyć mnie do wąskiego składu.

W składzie Vikings znajduje się też zawodnik o polsko brzmiącym nazwisku Carter Bykowski. Rozmawiałeś już z nim?

Trenujemy na co dzień, bo gramy na tej samej pozycji. Gdy wytłumaczyłem mu, że jego nazwisko pochodzi od byka, to strasznie się zajarał. Do drużyny trafił cztery miesiące temu, więc też jest stosunkowo nowy. Pyta się mnie jak jest w Polsce i czy jego nazwisko pochodzi z jakiegoś konkretnego regionu, bo może znalazłby swoich przodków.

Urodziłeś się i wychowałeś w Polsce, ale ze względu na Twoje nazwisko i kolor skóry wielu Polaków nie uważa Cię za swojego rodaka. Taka postawa dokucza Twojej rodzinie?

Nie ma to żadnego wpływu na nas. Nie od wczoraj słyszę złe komentarze na swój temat, ale tak mnie rodzice wychowali, żebym zwracał uwagę tylko na pozytywy. Od dziecka wzbudzałem zainteresowanie wyglądem i nazwiskiem, ale gdyby mnie to w jakiś sposób demotywowało, to nie byłbym tu, gdzie jestem teraz.

Ponoć w Minneapolis serwują dobre pierogi. Próbowałeś już?

W środę w restauracji u Kramarczuka jadłem doskonałe pierogi oraz polską kiełbasę robioną na miejscu. Smakowała naprawdę jak nasza, tak samo jak gołąbki. Jestem przekonany, że będę tu często przychodzić. Właśnie tutaj powiedziano mi, że zimą temperatury schodzą do -35 stopni Celsjusza. Zmroziło mnie na samą myśl, ale ludzie są na to przygotowani. W downtown, czyli centrum Minneapolis, znajdują się specjalne przejścia tzw. skywalki, którymi można przemieszczać się między budynkami nie wychodząc nawet na ulicę.

Twoja rodzina też będzie mieć okazję zjedzenia tych sławnych pierogów? Sprowadzisz ją do siebie?

- Najbliżsi wiedzą, że muszę się skupić na trenowaniu dlatego na razie zostaną w Polsce. To nie tak, że będą mi przeszkadzać, ale w obecnej sytuacji to logistyczne wyzwanie. Mieszkam w hotelu i nie mam warunków dla żony i dziecka. Tęsknie za nimi, ale rozmawiamy regularnie przez internet. Wspieramy się wzajemnie.

Washington Post napisał, że jesteś jednym z czynników, dla których Minnesota Vikings powinni wystąpić w tegorocznym "Hard Knocks"* produkowanym przez HBO. Istnieje szansa, że zobaczymy jeden z najpopularniejszych show telewizyjnych w USA z Twoim udziałem?

- Wiem o tym, że Vikings lobbują na rzecz Hard Knocks. Cieszyłbym się gdyby do tego doszło, ale nie tylko moja historia w klubie jest godna opowiedzenia. Nie jestem jedynym czynnikiem, dla którego Wikingowie mogą tam trafić. To jednak byłby kosmos. Wyobraź sobie, że jeszcze rok temu ściągałem z internetu kolejne odcinki, a teraz mógłbym we wszystkim uczestniczyć od środka. W takiej sytuacji każdy mój krok będą śledzić również ludzie z Polski, więc motywacja jest podwójna. W końcu pokażę im co znaczy siła Babsa i polskiego futbolu.

*Hard Knocks – popularny dokument sportowy realizowany w kilku odcinkach przez HBO. Od 2001 roku liga NFL wybiera zespół, którego sierpniowe przygotowania uważnie śledzą kamery. Stacja w pięciu odcinkach pokazuje ostatnie przygotowania do sezonu. HBO prezentuje wybranych zawodników nie tylko od strony profesjonalnej, ale także prywatnej. Kręci sceny w domu, podąża za graczami do szatni oraz gabinetu trenera. Nie brakuje pełnych dramaturgii ujęć rozmów trenerów z zawodnikami czy lekarzami. Widzowie są m.in. świadkami jak trener zwalnia zawodnika oraz w jaki sposób debiutanci próbują odnaleźć się w świecie zawodowego futbolu. Każdego roku „Hard Knocks” śledzą dziesiątki milionów widzów na całym świecie, a sam program otrzymał wiele nagród Emmy dla najlepszego sportowego show w amerykańskiej telewizji.

Dzień Dobry TVN/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto