Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Akademia Medyczna w cieniu afery plagiatowej

Mariusz Kruczek
Mariusz Kruczek
AM we Wrocławiu upada - pisze w liście do premiera były rektor uczelni.

Problemy wrocławskiej Akademii Medycznej rozpoczęły się dwa lata temu (czytaj: Prof. Ryszard Andrzejak: nigdy nie popełniłem plagiatu), gdy w listopadzie w 2008 roku uczelniana Solidarność zarzuciła rektorowi popełnienie plagiatu w rozprawie habilitacyjnej. Sprawą zajęło się Ministerstwo Zdrowia, ale reprezentujący je prof. Czesław Stankiewicz z UM w Gdańsku nie stwierdził plagiatu. Następnie Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów zdecydowała, że Rada Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej we Wrocławiu powinna ponownie ocenić habilitację prof. Ryszarda Andrzejaka. Recenzenci zostali powołani. 30 września Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów zawiesiła na trzy lata Wydziałowi Lekarskiemu uprawnienia nadawania tytułu doktora habilitowanego, argumentując swoją decyzję indolencją w ocenie pracy rektora Andrzejaka oskarżonej o plagiat.

Afera plagiatowa wciąż kładzie się cieniem na wrocławskiej uczelni. Podczas inauguracji roku akademickiego w Auli Leopoldina jeden z wykładowców na znak protestu wobec urzędującego rektora publicznie zdjął togę.

- Obecność rektora kompromituje nas wszystkich. To jest czas żałoby uczelni - powiedział dr Jerzy Heimrat.

Ostatnio o sprawie znów stało się głośno z powodu listu otwartego byłego rektora AM do premiera Tuska. 

Były rektor alarmuje

Profesor Leszek Paradowski zaatakował w nim Ministerstwo Zdrowia za tolerowanie na stanowisku rektora uczelni profesora z oskarżeniami o plagiat. Powołał się na opinię Zespołu ds. Etyki w resorcie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, w którym stwierdzono, że Ryszard Andrzejak naruszył bezsprzecznie dobre obyczaje w nauce, w związku z tym powinien być pozbawiony tytułu profesora i stopnia doktora habilitowanego. Nie powinien też piastować funkcji w środowisku akademickim. - Nie znam kraju unijnego, w którym zezwolono by sprawować przez dwa lata funkcję rektora wyższej uczelni osobie, która dopuściła się nieuczciwości w nauce - pisze prof. Paradowski. - Takie osoby w krajach Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych są szybko zawieszane w pełnieniu funkcji i usuwane po udowodnieniu winy ze środowiska naukowego i akademickiego do końca życia - dodał.

Postępujący upadek uczelni

Były rektor obnażył też w liście patologie dręczące AM we Wrocławiu.

"Zjawiskiem niespotykanym w środowisku akademickim jest pilnowanie obrad jednej z rad wydziałów przez firmę ochroniarską wynajmowaną za pieniądze publiczne. Mają miejsce publiczne manifestacje niezadowolenia i pikiety już nie tylko uroczystości uczelnianych, ale również środowiskowych, jak to miało miejsce 1 października 2010 na wrocławskim Rynku w czasie środowiskowej inauguracji nowego roku akademickiego" - pisze były rektor uczelni.

I pyta: "Panie Premierze! Co jeszcze musi się zdarzyć w Akademii Medycznej we Wrocławiu, żeby minister zdrowia, ustawowo nadzorujący wyższe uczelnie medyczne, podjął działania, które zatrzymają postępujący upadek dużej uczelni publicznej?"

Rektor odpiera zarzuty

Ryszard Andrzejak
odpiera zarzuty dotyczące plagiatu:
- Jestem przekonany, że podobnie jak uprzednio postępowanie prowadzone w sprawie przez rzecznika dyscyplinarnego powołanego przez Ministerstwo Zdrowia oddali zarzuty stawiane mi przez byłych pracowników uczelni - mówi. - Po raz kolejny i niezmiennie oświadczam, że nigdy nie popełniłem plagiatu - podkreśla.

Ryszard Andrzejak wystosował list otwarty do pracowników uczelni. Wyjaśnia w nim m.in., że nie dostał jeszcze dokumentów z Centralnej Komisji o zawieszeniu uprawnień nadawania stopnia doktora habilitowanego Wydziałowi Lekarskiemu. Rektor zaznaczył też, że postawił w stan gotowości adwokatów uczelni, którzy będą apelować, kiedy taka decyzja trafi do akademii.

"Uwzględniając wydarzenia, które miały miejsce w ostatnich miesiącach, a odnoszące się do wielorakich działań, których skutkiem jest stałe tworzenie negatywnego wizerunku AM rodzi się następujący wniosek, że niewielka grupa ludzi, która od dłuższego czasu atakuje mnie osobiście, widząc nieskuteczność swoich działań, postanowiła przenieść swoje niezadowolenie na Naszą Uczelnię, aby w ten sposób osiągnąć swoje zamierzone cele - pisze rektor Andrzejak. - Dlatego nie mogę już milczeć i jako Rektor piszę te słowa: w tym momencie nie chodzi już o osobisty interes Ryszarda Andrzejaka, ale chodzi o dobro całej Uczelni i wszystkich jej nauczycieli akademickich, pracowników, studentów oraz tych wszystkich, którzy przez lata budowali jej obecną pozycję i prestiż. Dlatego też apeluję do Was wszystkich, byśmy razem stanęli w obronie autonomii, a przede wszystkim godności Naszej Uczelni, naszego miejsca pracy i nauki".

Nadszarpnięte imię uczelni
Zapytaliśmy o sprawę rzecznika Ministerstwa Zdrowia.
- Nic na ten temat nie wiem, nie słyszałem też o liście otwartym wystosowanym do premiera Tuska - mówi Piotr Oleczno. - Po zapoznaniu się ze tą sprawą, ministerstwo się do niej ustosunkuje.

Sprawę komentują za to studenci i absolwenci Akademii Medycznej we Wrocławiu.

- O aferze z plagiatem dowiedziałam się z mediów. Moim zdaniem ciężko jest  napisać innowacyjną pracę naukową, jeśli podejmuje się dany temat po raz tysięczny. Jednak jeśli rektor Andrzejak rzeczywiście dopuścił się plagiatu, to powinien zostać wyrzucony z pracy - uważa Elżbieta Błaszczyk. - Ciężko też będzie odbudować dobre imię uczelni, które zostało nadszarpnięte w wyniku tej afery.


Czytaj też:


Nowa siedziba Wydziału Farmaceutycznego

**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto