Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żywa Biblioteka 2011 we Wrocławiu: Spowiedź Ryszarda, byłego więźnia

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
Ryszard, były więzień, ma wiele do opowiedzenia
Ryszard, były więzień, ma wiele do opowiedzenia Kinga Czernichowska
Spędził prawie pięć lat w więzieniu. Nie uważa ich za stracony czas. Poznajcie jego historię.

Wygraj książkę i zostań fanem naszego konkursowego fanpage'a na Facebooku!


Projekt "Żywa Biblioteka" realizowany jest w całej Polsce. We Wrocławiu odbywał się 10 i 11 czerwca.**Mieszkańcy mieli okazję porozmawiać z osobami o innych poglądach bądź nietypowych doświadczeniach życiowych. Spotkali się z tzw. Żywymi Książkami.
Po raz pierwszy czytelnicy mieli do dyspozycji we Wrocławiu dwie lokalizacje: Mediatekę przy pl. Teatralnym i bibliotekę przy ulicy Reja. Możliwe, że w przyszłości Żywe Książki pojawią się jeszcze w innych wypożyczalniach.**Mnie udało porozmawiać się z Ryszardem, który w 1971 roku trafił do więzienia i spędził tam 4,5 roku. Siedział za kradzieże.

Miał żonę, matkę, siostrę, nie prosił jednak nikogo o wsparcie. Wpadł w alkoholizm. W projekcie "Żywej Biblioteki" wziął udział, bo chciał przez swoje uczestnictwo dać szansę innym, tak jak kiedyś ktoś dał szansę jemu.Rozmowa z Ryszardem - Żywą Książką.**
Za co trafiłeś do więzienia?

Za niewinność. Tak to się mówiło wtedy. Kradłem. Kradłem, a potem przyszedł czas na poniesienie konsekwencji. Dzisiaj, z perspektywy lat jestem wdzięczny tym ludziom, którzy mnie posadzili. A to dlatego, że może nie odpokutowałem tych win, ale mam to poczucie, że "Zasłużyłeś - to ci się należało!".
**

Czy nie masz takiego poczucia, że te lata więzienia minęły, że wiele można było przez ten czas zrobić, dużo osiągnąć?Tak, był taki moment, że tak myślałem. Miałem żal do wielu ludzi. Także do tych, którzy mnie wsypali. Dzisiaj, po głębokiej analizie, nie uważam tego czasu za stracony. Bo tam też dostałem szkołę życia. Samo przeżycie wśród współwięźniów to było coś. Wtedy ta grypsera była mocno zaakcentowana - ja nie grypsowałem, więc byłem frajerem. Musiałem walczyć przez to ze współwięźniami, żeby przetrwać. To dało mi możliwość odnalezienia siebie.
Jak wygląda życie w więzieniu, tak od wewnątrz?Nie jest lekko. To taki obóz. Ja miałem o tyle dobrze, że mogłem pracować i jakoś ten czas mijał. Ale najgorsze były weekendy, kiedy człowiek nie wiedział, co z sobą zrobić. Bo więzień pracuje przede wszystkim po to, żeby zabić czas. Różnie bywało. Mieszkałem w celi, gdzie było dwadzieścia kilka osób, innym razem sześć osób - każdy ma inny charakter i swoje nastroje. Tam była walka.Skręcałeś papierosy? Dorobiłeś się nawyków "kombinowania"?To kwestia przeżycia. Jeżeli ktoś chciałby kiedyś zdobyć wszystkie Oscary, to wystarczy zrobić film, którego bohaterami będą więźniowie i ludzie, którzy przepili swoje życie. Ten ktoś nakręciłby wspaniały film o życiu człowieka. Kiedyś mocno siedziałem w literaturze łagrów radzieckich - tam wiele można przeczytać o ekstremalnych warunkach życia w więzieniu. Nikt za bramą wolności nie wymyśli czegoś, co pozwoli zrobić papierosa, bo jeśli okaże się, że nie może palić, to po prostu rzuci nałóg. W więzieniu jest inaczej. Tam nie myśli się: "Rzucę palenie". Tam jest krętactwo, chachmęctwo, kombinowanie, przykręcanie itd. I to wszystko po to, żeby zapomnieć. W więzieniu palenie służy szukaniu weny, w jaki sposób zapalić. Handel wymienny, oddanie posiłku, bartery itp.





Kiedy trafiłeś do więzienia, miałeś nadal wsparcie bliskich czy jednak ktoś się od ciebie odwrócił?

Kiedy znalazłem się w więzieniu, byłem Wielkim Panem Nikt. Ja nie miałem nikogo. Oczywiście, na własne życzenie. Nie dałem znać własnej matce ani żonie, że siedzę. Prowadziłem hulaszczy tryb życia i wszyscy przez rok żyli w przekonaniu, że gdzieś wyjechałem. Dużo piłem. Miałem "fałszywy honor" albo może jeszcze trochę rozumu - nie chciałem zadawać bólu bliskim, informując ich, że siedzę w pudle. Mieszkałem wcześniej na wsi i to się i tak szybko rozniosło. Takie czasy.
Potem było jakieś szczęśliwe zakończenie? Udało się odbudować relacje z rodziną?Nie, musiałem jeszcze dużo stracić, wiele doświadczyć, żeby dzisiaj być tym, kim jestem. Ja jeszcze po wyjściu z więzienia dalej robiłem głupie rzeczy.Dalej kradłeś?**
Nie, przestałem kraść. Ale za to chlałem. O pracę się nie martwiłem. Miałem uprawnienia na ciężki sprzęt budowlany, gdzie do dzisiaj potrzeba specjalistów z tej branży. Jak mnie wyrzucili z jednej roboty, to przyjęli mnie w drugiej, jeszcze z wyższą wypłatą. Miałem komfort picia. Ale przepiłem rodzinę, przepiłem dorastanie dzieci. Nie wiem, jak się chowa dzieci. Przepiłem to wszystko.

Żona nie wróciła do ciebie?
Nie, przepiłem to wszystko. Potem podjąłem decyzję: albo zapiję się na śmierć, albo trzeba coś z tym zrobić. I wtedy spotkałem wspaniałą panią psycholog na swojej drodze, która powiedziała mi: "Jak chcesz, to pij", co mnie zaskoczyło, bo wszyscy mówili, że jeśli przestanę, to będzie dobrze. A ona: "Chcesz, to pij. Ale pamiętaj, by swoim piciem nie ranić innych ludzi." I to do mnie dotarło. W grudniu minęło 21 lat, jak nie piję.
A kiedy piłeś, to co myślałeś o tych, którzy prowadzili "poukładane" życie, bez nadmiaru imprez i alkoholu?**
Uważałem ich za dupków. Zwyczajnie za dupków, pantoflarzy. Nie szanowałem tych ludzi. Nawet jeśli to byli moi koledzy. To ja byłem wielki kozak. Uważałem, że wszystko mi się należy. Nie wiedziałem, że się staczam.
A potem?Potem budowałem wszystko od początku. Nie było łatwo. Trzeźwienie nie jest lekkie. Nadzieja umiera ostatnia - tak ktoś kiedyś powiedział. A we mnie ktoś zaszczepił iskrę, że jeszcze będą się do mnie ludzie uśmiechać, że wyjdę na prostą. Na spotkaniu AA Ewa powiedziała mi: "My na ciebie czekamy zawsze, tylko ty do nas wcześniej nie przyszedłeś". Jeszcze nikt nigdy nie witał mnie z otwartymi rękami, nie mówił "Chodź, siadaj!". Ale to ja doprowadziłem do tego, że nikt ze mną nie chciał siadać.

Zmieniłem towarzystwo. Uwierzyłem, że ci ludzie, którzy nie piją, oni mają jakąś rację. Jeszcze nie wiedziałem, jaka to racja. Ale uwierzyłem w to. I dzisiaj chce mi się żyć. Bo bawić się można bez alkoholu. Czasem ktoś mnie pyta, czy się opłaciło. A ja wtedy mówię: "Spójrz na człowieka na wózku. On musi poprosić kogoś o pomoc. Ja dziś nie muszę. To ja decyduję, czy będę pił, czy nie. Bo mam wybór".

Słyszałem kiedyś piękne słowa w Licheniu czy Częstochowie - nie jestem wierzący, ale jeżdżę na religijne spotkania. Pewien chłopak powiedział tam: "Wszyscy alkoholicy przestają pić - niektórym udaje się za życia". Wierzący mówią, że Bóg dał im wielką szansę bycia tymi wybranymi. Myślę, że trzeba sobie zasłużyć na to, aby być jednym z tych wybranych spośród wszystkich milionów Polaków.


Dziękuję bardzo.


Czytaj też:
W MMWroclaw.pl każdy może opublikować artykuł, wideo lub zdjęcia. Każdy może prowadzić bloga oraz być częścią tej społeczności.Załóż konto i...
dodaj artykułdodaj wpis do blogadodaj fotoreportażdodaj wydarzenie
Kąpieliska i baseny we WrocławiuŚwięto Wrocławia 2011Adamek vs. Kliczko we Wrocławiu
Era Nowe Horyzonty 2011Rozkład jazdy MPK WrocławDzieje się we Wrocławiu

Opublikuj materiał i wygraj nawet 500 zł!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto