Łukasz Błaszczyk: Jak doszło do współpracy z Mariuszem Czubajem przy pisaniu „Alei samobójców”?
Marek Krajewski: „Polityka” zaproponowała nam prowadzenie na jej stronach blogu kryminalnego. Miały to być opowiadania kryminalne w odcinkach. Jedno z tych opowiadań rozrosło się w powieść.
ŁB: Czym różnią się od siebie nadkomisarz Pater i Eberhard Mock?
MK: Rozstrzygnięcie tej kwestii pozostawiam moim czytelnikom.
ŁB: Czy nie mieliście panowie obaw, że wasza współpraca zaowocuje dziełem rozmytym stylistycznie i niejednolitym?
MK: Nie, ponieważ obaj potrafimy naśladować styl kolegi.
ŁB: We wcześniejszych wywiadach podkreślał pan, że nie wyobraża sobie usytuowania akcji powieści w innym mieście niż Wrocław. Skąd decyzja o przeniesieniu jej poza dotychczasowy obręb czasowy i geograficzny?
MK: Wybór Gdańska jest rodzajem kompromisu pomiędzy oboma współautorami. Miejsce akcji powieści musiało być neutralne i nienaznaczone emocjonalnie.
ŁB:**Jaka będzie pańska najnowsza powieść z cyklu o Eberhardzie Mocku? **
MK: Pozwolę sobie owiać tajemnicą szczegóły mojej nowej powieści.
ŁB:**Czy półroczny pobyt w Szwajcarii w jakikolwiek sposób wpłynął na proces twórczy i znalazł odzwierciedlenie w materiale? **
MK: Nie, ponieważ plan powieści opracowałem przed wyjazdem do Szwajcarii.
ŁB: Czy zrezygnował pan z retrospektywy i klamrowej konstrukcji powieści?
MK: Ten chwyt literacki bardzo mi się podoba i zastosowałem go również w mojej nowej powieści.
ŁB: Jak pan sądzi, na ile fundamentem popularności serii o Eberhardzie Mocku jest sentyment do świata przedwojennego Breslau, ugruntowany na niepisanym PRLowskim zakazie wspominania historii miasta?
MK: Po roku 1989 w wielu dziedzinach zostało przełamane tabu, jakim była niemiecka przeszłość Wrocławia. Ja też wpisałem się w tę tendencję. Przezwyciężenie tabu przyczyniło się niewątpliwie do popularności mojego cyklu.
ŁB: Czy zmiana nazwy pierwszej części cyklu ze „Skorpionów” na „Śmierć w Breslau” była podyktowana wyłącznie kwestiami marketingowymi?
MK: Tak.
ŁB: W jakiej mierze kontynuacja serii podyktowana była planami sfilmowania „Śmierci w Breslau”? Kiedy nastąpi premiera „Breslau”?
MK: W ogromnej mierze. Kiedy dowiedziałem się o planach sfilmowania „Śmierci w Breslau”, postanowiłem skorzystać z moich pięciu minut medialnej popularności i kontynuować historie z Eberhardem Mockiem. Nie wiem, kiedy nastąpi premiera „Breslau”. Na razie projekt ten stoi w miejscu.
ŁB: Przyznaje się pan do idealizowania Wrocławia. Czy poza zabytkowymi dzielnicami miasta, czuje się pan emocjonalnie związany z miejscami zbudowanymi na gruzach starego Breslau?
MK: Kocham Wrocław z całą jego wielowarstwową historią i zabudową.
ŁB: Czy środowiska skrajnie prawicowe kiedykolwiek zarzucały panu sympatie proniemieckie?
MK: Nie, nigdy.
ŁB: Jakie są pana ulubione miejsca we Wrocławiu?
MK: Skwer nad Odrą w pobliżu katedry św. Jana Chrzciciela na tyłach dawnego Zespołu Opieki Zdrowotnej dla Szkół Wyższych.
ŁB: Czy, gdy pan pisze, zawsze narzuca sobie rygor w postaci 8 godzin pracy dziennie?
MK: Tak, zawsze.
ŁB: Zdarzyło się panu uniknąć rozpisywania fabuły na sekwencję poszczególnych scen?
MK: Bez takiego planu nie byłbym w stanie niczego napisać.
ŁB: Czy podczas przygotowań do pisania zdarzyło się panu popełnić błąd w topografii Breslau czy detalach takich, jak ówczesne uzbrojenie czy ubiór?
MK: Zdarzało się. Kto nie pracuje, ten błędów nie popełnia.
ŁB: Czy poza zamiłowaniem do brydża i pedantyzmem jest coś, co łączy pana z Mockiem?
MK: Nic poza tym.
ŁB: Czy kiedykolwiek jako pisarzowi, przyświecał panu inny cel, niż „dostarczanie czytelnikom godziwej rozrywki”?
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?