Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybuchy gazu w Zielonej Górze [wideo]

Kinga Mierzwiak
Kinga Mierzwiak
Sześć tysięcy mieszkańców osiedli Pomorskiego i Śląskiego w Zielonej Górze zostało ewakuowanych. Jedna osoba nie żyje. Wybuchło kilkadziesiąt kuchenek gazowych. Uszkodzone są budynki.

Do serii wybuchów na osiedlach doszło wczoraj ok. 17.00. W wyniku za dużego ciśnienia gazu w sieci wybuchło kilkadziesiąt kuchenek gazowych. Sytuacja była bardzo poważna. Zginął 50-letni mężczyzna. Znaleziono go w zsypie obok jednego z budynków. Osiem osób zostało rannych. Z dwóch osiedli - Pomorskiego i Śląskiego ewakuowano - 6,5 tysiąca osób.

Policja podjeżdżała pod każdy blok i informowała mieszkańców o obowiązkowym opuszczeniu domów. Nie wszyscy zgadzali się na ewakuację.

Artykuł na bieżąco aktualizowany


1 grudnia



godz. 13.45

Na początku nikt jeszcze dokładnie nie wiedział, kim była ofiara. Dopiero potem na forum Gazety Lubuskiej pojawiły się głosy, że to mieszkaniec bloku 1 E.

"Pan Andrzej. Nasz sąsiad. Wielki pokłon. Zginął niosąc pomoc” - pisali internauci. Według nieoficjalnych ustaleń - mają rację. 51-latek nie był lokatorem mieszkania w którym doszło do wybuchu. Poszedł tam, by pomóc ciężarnej. Gdy weszła do domu, usłyszała syk gazu. Nie wiedziała, co się dzieje. Dlatego wyprowadziła swoje dziecko z mieszkania i poszła prosić o pomoc m.in. właśnie zmarłego 23-latka.

Gdy weszli do jej mieszkania, nastąpił wybuch.

Siła wybuchu była tak wielka, że Andrzeja wrzuciło, wraz z fragmentami mebli oraz stalowymi drzwiami, do szybu windy. Drugi z mężczyzn miał więcej szczęścia. Jest poparzony, leży w szpitalu w Nowej Soli.

Dziennikarze Gazety Lubuskiej rozmawiali z zięciem zmarłego Andrzeja, Krzysztofem Jasiukiewiczem: - Wczoraj wieczorem jechałem do teścia na andrzejki. Podjechałem pod blok, pod którym wszyscy już stali i szukali się nawzajem. Brakowało tylko mojego teścia. Dopiero potem się okazało, że znaleźli go w szybie.

Dlaczego Andrzej bez zastanowienia ruszył z pomocą?

- On był w swoim bloku znany z tego, że wszystkim chętnie pomagał. Był taką "złotą rączką”. Jak się coś działo, była jakaś awaria, zawsze wszyscy do niego przychodzili - mówi zięć.

Kobieta, której Andrzej udzielał pomocy, spotkała się dziś w zielonogórskim Urzędzie Miasta z wiceprezydent Wioletą Haręźlak.

- Prosiła o całkowitą anonimowość. Ma małe dziecko i jest w ciąży. W dodatku pozostaje w szoku po tym, czego była świadkiem. Poprosiła nas o pomoc, której jej udzielimy. Będzie to również wsparcie finansowe - powiedziała nam dziś wiceprezydent.

Z relacji lekarza, który oglądał zwłoki mężczyzny na miejscu zdarzenia, wynika, że to rzeczywiście siła wybuchu wrzuciła mężczyznę do szybu. Był potwornie poraniony. Miał zmiażdżoną prawie całą głowę. Jak poinformował nas prokurator Grzegorz Szklarz z zielonogórskiej prokuratury okręgowej, sekcja zwłok odbędzie się dziś o godz. 18.00.

"Człowiek ratując innych poświęcił swoje życie. Prosił sąsiadów o wyłączenie kurków od kuchenki, ktoś musiał nacisnąć albo przycisk do dzwonka do mieszkania, albo włączyć światło - po czym nastąpił ogromny wybuch drzwi od windy. Strasznie współczuję rodzinie, to jest tragedia i to przed świętami nie będą mieć ukochanej osoby przy stole wigilijnym. Po tym wybuchu wyłączyli prąd w trosce o bezpieczeństwo innych, nastały ciemności egipskie. Proponuję minutę ciszy, w końcu ratował ludzkie życie a przepłacił swoim” - napisała na naszym forum internutka Viktoria.
godz. 10.00

Jeszcze w nocy większość mieszkańców os. Pomorskiego i Śląskiego w Zielonej Górze wróciła do domów. Dopiero rano mogli zobaczyć zniszczenia.

- O Boże! Coś okropnego. Jaka to była siła! - mówi pani Anna. Chodzi jej o zniszczone mieszkanie w wieżowcu nr 1. To tutaj doszło do najsilniejszego wybuchu gazu. Siła była tak wielka, że od budynku oderwała się ściana z wielkiej płyty. Teraz z ulicy widać mieszkanie. Równie mocno zniszczony jest pokój balkonowy obok, gdzie też zniszczeniu uległy betonowe ściany.

Z niektórych mieszkań zostały zgliszcza

W budynku zieje czarna dziura, widać ślady ognia na balkonach powyżej miejsca wybuchu. Gaz nie tylko zniszczył mieszkanie, ale również rozsadził ściany sąsiedniego szybu windowego. Winda spadła. W szybie strażacy znaleźli ciało zabitego lokatora. To około 50-letni mężczyzna - jedyna śmiertelna ofiara eksplozji.

godz. 9.39

Jak informuje gazownia w Zgorzelcu, doszło do awarii stacji redukcyjnej. Nie podano, kiedy usterka zostanie naprawiona. Na osiedlach Śląskim i Pomorskim pracuje 100 osób z gazowni, drugie tyle ma przyjechać z rejonów Poznania, Zabrza i Wałbrzycha. Dziś gazu na osiedlach prawdopodobnie nie będzie.

Oficjalna przyczyna usterki nie jest jeszcze znana. Dopiero wymontowanie urządzeń z reduktora i oględziny pozwolą stwierdzić, co się stało. Zgorzelec wyklucza jednak błąd ludzi. Gazownia twierdzi, że przyczyną awarii nie są niskie temperatury.

Zanim gaz zostanie włączony, muszą zostać sprawdzone wszystkie instalacje w około 2 tys. mieszkań na osiedlach.

Szef zgorzeleckiej gazowni będzie w Zielonej Górze o godz. 11.00 na spotkaniu sztabu kryzysowego w urzędzie miasta.

- W szpitalu w Zielonej Górze zostały jeszcze dwie osoby, z tego jedna czeka na transport do domu - informuje rzeczniczka kliniki, Adriana Wilczyńska.

W szpitalu w Nowej Soli jest mężczyzna, który został poparzony w eksplozji.


wczoraj 30 listopada


godz. 21.20
Z konferencji prezydenta. Mówił Dariusz Lesicki, wiceprezydent: - Wiemy, że wybuchło 40 kuchenek gazowych. Dopływ gazu jest odcięty. Być może jeszcze tej nocy część osób wróci do swoich mieszkań.

Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie przyczyną eksplozji jest wzrost ciśnienia gazu w sieci. Nie wytrzymują tego zawory, dlatego kuchenki strzelają. Sytuacja jest bardzo poważna. Na osiedlu jest kilka wozów straży pożarnej.

godz. 21.15
- Mieliśmy szczęście z żoną Małgorzatą i córką. Tuż po przyjściu do lotnika, dostaliśmy propozycję noclegu u pani Małgosi na ulicy Spawaczy - mówił nam Sławomir Tyliszczak z dwuletnią córką Lilą. Rodzina trafiła też z osiedla Pomorskiego do "lotnika"

godz. 20.50
Dostaliśmy maila od czytelnika z ofertą pomocy: "Możemy przyjąć na noc 1 osobę może być ze zwierzakiem np: kotem tel. 792 438 506"

godz. 20.45
- Ledwo zdążyłam wziąć tabletki na sen i przeciwbólowe, a już musiałam wyjść z mieszkania - mówi nam Elżbieta Sośnicka, którą spotkali strażacy na klatce schodowej. Kazali wsiąść do autobusu i pojechać do "lotnika". Pani Elżbieta spędzi tam noc z setkami sąsiadów z osiedla.
**godz. 20.42 **
Potwierdzono, że w jednym z wieżowców spadła winda. O godz. 21 prezydent miasta zwołuje konferencję prasową sztabu kryzysowego.

Straż pożarna ostrzega, aby nie korzystać z gazu w mieszkaniach.

godz. 20.34
Jak się dowiedzieliśmy, nie dojdzie do ewakuacji szpitala.

godz. 19.57
Studenci z akademika Ziemowit przy Szafrana proponują nocleg w pokoju 306, 307.
tel. 68 328 2000

godz. 19.54
- Ludzie byli dla siebie bardzo pomocni - mówi nam mieszkaniec, który zdążył wyjechać z rodziną z osiedla przed akcja ewakuacji. - To raczej policja i strażacy nie wiedzieli, jak pokierować tym wszystkim. Brakowało dowodzenia. Ludzie sobie lepiej radzili.

godz. 19.45
Policja kieruje ruchem na skrzyżowaniu ulic Lwowskiej i Podgórnej. Nie wpuszczają aut w kierunku osiedli. Tworzą się korki. Jeśli ktoś nie musi tamtędy jechać, proszę omijać te miejsca.

godz. 19.34
Hala w lotniku jest już wypełniona ludźmi. Dostają ciepłe napoje, są przemarznięci i przerażeni. - Okropny widok - mówi nam reporter Piotr Jędzura.

godz. 19.28
Odcięty jest dojazd na osiedla już na wysokości lotnika.
Straż prosi, aby mieszkańcy wychodzili spomiędzy bloków i wyszli na Szosę Kisielińską, tam są podstawiane autobusy do ewakuacji. Upomina, by nie palić żadnego ognia i świeczek w mieszkaniach, w których jeszcze ktoś został.

godz. 19.23
Do nowosolskiego szpitala odwieziono jedną poparzoną osobę. Trzy kolejne trafiły do szpitala w Zielonej Górze. Miały problemy z oddychaniem. - Wiemy, że przyjmiemy następnych pacjentów z osiedli - mówi Ada Wilczyńska, rzecznik zielonogórskiego szpitala.

godz. 18.57
To oficjalne informacje z policji:
Był jeden wybuch w bloku nr 1 na Pomorskim i jeden pożar, nie wiadomo dokładnie gdzie, a w jednym bloku spadła winda. Ewakuowani są mieszkańcy osiedla Pomorskiego i Śląskiego. Z Pomorskiego 4,5 tys. ludzi o ok. 2 tys. ze Śląskiego. Ci ludzie prawdopodobnie nie wrócą na noc do swoich mieszkań.

godz.18.50

Policja nie pozwala ludziom wchodzić na osiedla. Strażacy chodzą z butlami tlenowymi od bloku do bloku i sprawdzają mieszkania. Autobusy powoli zapełniają się ludźmi.

Trwa ewakuacja na pełną skalę, ustawiane są głośniki przez które nadawane są komunikaty, żeby ludzie opuszczali bloki i kierowali się do autobusów ewakuacyjnych.

godz. 18.45

Obiekty już zostały wyznaczone:
Mieszkańcy osiedla będą ewakuowani do Szkoły Podstawowej nr 7 przy ul. Zielonogórskiej, Zespołu Szkół Akademickich czyli Lotnika przy Szosie Kisielińskiej i w hali na Szafrana.

- Będzie ciepłe jedzenie, picie i łóżka do spania - mówi Wioleta Haręźlak.
**godz. 18.37 **
Pod Biedronką na osiedlu stoi mnóstwo wozów strażackich oraz cysterna, a z osiedla wyjeżdżają sznury samochodów. Autobusy ewakuacyjne już są podstawione.

Ewakuowani mieszkańcy osiedli zostaną umieszczeni w internatach i szkołach. W tej chwili trwa ustalanie, które to będą obiekty.

godz. 18.26
Droga na osiedla jest całkowicie zablokowana. Policja zarządziła blokadę już od wiaduktu.

- Po wybuchu wywaliło u mnie wężyk od kuchenki - mówi Grzegorz Czekalski.
Podobno w jednym z bloków po wybuchu spadła winda - to informacja niepotwierdzona.

Z rozmów strażaków z mieszkańcami wiemy, że do wycieku gazu doszło w trzech miejscach. Ludzie pytają co mają dalej robić: - Zaraz będzie minus 15 stopni. Strażacy: - My też się martwimy o wodę.

Od strony Szosy Kisielińskiej będą podstawiane autobusy do ewakuacji mieszkańców. Na miejscu jest już szef zielonogórskiej straży pożarnej, który kieruje całą akcją.

godz. 18.21
Ludzie są zdezorientowani i zdenerwowani. - To jakaś porażka - mówi Jacek Kurkowski. - Nie wiadomo, co robić, od godziny nikt nic nie wie - dodaje. Adam Gadoński z bloku nr 18 mówi, że od godziny czuć gaz. - Teraz zawory są zamknięte, ale nadal czuć gaz. Nie ma tu organizatora - mówi zdezorientowany.

godz. 18.10
Na osiedlu pojawia się coraz więcej jednostek straży pożarnej i policji. Dojeżdża jednostka z Sulechowa z komendantem Waldemarem Michałowskim.

Rozmawiamy Włodzimierzem Semeńczukiem, szefem straży z Przylepu, który pokazuje, jaki dostał sygnał alarmowy: "Alarmowo - osiedle Pomorskie niekontrolowane wybuchy gazu". Na ten alarm jednostka z Przylepu zameldowała się i czeka na rozkazy.

godz. 17.50
Na osiedlu panuje totalny chaos, nie wiadomo co się dzieje, prawdopodobnie pękają instalacje gazowe w mieszkaniach. Odcięto zasilanie na całym terenie. Panują ciemności. Według niepotwierdzonych informacji palą się już trzy mieszkania w różnych blokach.


Źródło: W Zielonej Górze na Os. Pomorskim i Śląskim wybuchło 40 kuchenek gazowych. Ewakuowano ponad 6 tysięcy osób. Jedna osoba nie żyje, osiem jest rannych, gazetalubuska.pl


od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto