Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocławski toaletowy zawrót głowy

Paulina Czarnota
Piotr Warczak
Piją w pubach, a potrzeby załatwiają w... bramach. Mowa o wielu gościach lokali w centrum Wrocławia. Są i tacy, którzy udają, że są obcokrajowcami, by nie zapłacić za korzystanie z WC - pisze Paulina Czarnota

Lubisz się napić ze znajomymi w centrum? Zapraszamy! Chcesz skorzystać z toalety? Idź do całodobowego szaletu na placu Solnym. To oczywiste? Niestety, wcale nie. Wystarczy zapytać tych, którzy mieszkają w domach okalających Rynek. Bramy ich domów, mówiąc delikatnie, kiepsko pachną...

Ale na tym nie kończą się "wyczyny" wielbicieli piwa. Pracownicy szaletów na pl. Solnym wspominają np. mężczyznę, który zasnął w... toalecie. Nikt go nie zauważył, więc został zamknięty na noc. Uwolnili go dopiero strażacy, którzy przyjechali na miejsce. Nad ranem pracownicy myśleli, że ktoś się włamał.

Ludzie opiekujący się szaletem często muszą trzymać nerwy na wodzy. Nie wszyscy, którzy korzystają z toalet, zachowują się kulturalnie. Przywykli już, że ktoś nie trafia do pisuaru. W niektórych pod wpływem alkoholu budzi się pociąg do kleptomanii.

- Mieliśmy takiego klienta, który chciał wynieść grzejnik. Ale przychodzą też osoby, które udają obcokrajowca tylko po to, by nie zapłacić - opowiada pan Maciek, który pracuje w szalecie przy Wita Stwosza. - Boję się, co to będzie się działo podczas Euro. Pewnie przyjdą pijani ludzie ze strefy kibica i będą wszczynać rozróby.

Pracownice z toalet na pl. Solnym wspominają z rozrzewnieniem, że jeszcze 8 lat temu ludzie przynajmniej dawali napiwki. Teraz to wielka rzadkość. Plusem - jak przyznają - jest to, że poznały kilka języków. Umieją liczyć np. po angielsku, włosku, hiszpańsku, niemiecku i rosyjsku.

Ale mimo że toalety w Rynku są, to i tak ludzie po imprezie wolą wysikać się w podwórku.

- W weekend nie sposób nie natknąć się na kałużę moczu, wymiocin czy szkło z roztrzaskanych butelek - żali się Dorota Gawarzyńska, która mieszka przy ul. Odrzańskiej.

We Wrocławiu można korzystać z 30 publicznych toalet, które są czynne przez cały rok. Działają głównie przy trasach turystycznych i spacerowych oraz przy węzłach przesiadkowych. Prawie połowa z nich to zabytkowe obiekty. Tak jak ten na pl. Solnym. Podczas II wojny światowej Niemcy wybudowali tam schron przeciwlotniczy. Podobno można było nim dotrzeć aż do Dworca Głównego PKP...

Teraz został częściowo zagospodarowany na szalet publiczny. Od strony damskiego WC można zobaczyć wnętrze schronu. Jednym ze starszych szaletów miejskich jest ten na placu Wróblewskiego. Ma być wyremontowany za kilka lat - podczas przebudowy placu Społecznego. Natomiast przed turniejem Euro 2012 będą przygotowane dwa nowe - przy pętli tramwajowej Leśnica oraz na węźle przesiadkowym przy Stadionie Miejskim na Pilczycach. Renowację przeszła też toaleta w przejściu podziemnym na pl. Strzegomskim. Opłata jest wszędzie taka sama - złotówka lub 50 groszy.

Ci, którzy są zdesperowani, mogą też skorzystać za darmo z WC w lokalach w centrum, choćby w Tavernie Espanola, restauracji Bierhalle czy klubie Jazzda. - Jeśli ktoś spyta, czy może skorzystać, to oczywiście nie widzimy przeszkody - zapewnia pracownik Jazzdy.

Kłopot w tym, że spośród 30 miejskich szaletów tylko dwa są czynne przez całą dobę. Pierwszy działa przy ul. Wilanowskiej na Zakrzowie (przy parkingu dla tirów). Znajduje się tam też prysznic. Drugi mamy na pl. Solnym. Ale z niego można skorzystać przez całą dobę jedynie w sezonie letnim (od 1 czerwca do 31 sierpnia). Poza sezonem otwarty jest w godz. 8-22.

- Powinny być czynne 24 godziny na dobę, również ten na Wita Stwosza. Jeśli Wrocław to miasto spotkań, to niech turyści i ludzie mają się gdzie załatwić, a nie sikają w środku Rynku - przekonuje Joanna Kucar, wrocławianka.

Pani Joanna opowiada, że zupełnie niedawno widziała pijanego mężczyznę, który bez skrupułów wysikał się do... fontanny koło Sukiennic.

- Pewnie wracał ze znajomymi z imprezy. Niestety, kultura wielu ludzi wciąż pozostawia wiele do życzenia- wzdycha kobieta.

Rzeczą, która wiele osób denerwuje, jest opłata za "luksus"... umycia rąk w toalecie. Np. w szalecie pod pl. Jana Pawła II taka przyjemność kosztuje 50 groszy.

- Kiedyś przechodziłam tamtędy z moim 5-letnim synkiem i chciałam mu umyć ręce, bo pobrudził je czekoladą. Przy wejściu pani poprosiła o 50 groszy. Oczy mi wyszły na wierzch. Mimo że to nie jest dużo, uważam, że taka opłata jest śmiechu warta - denerwuje się wrocławianka Ilona Raczyńska.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto