Wrocław: Ciężarówki jadą po chodniku na Zakrzowie

WROCŁAWSKIE OSIEDLA - zobacz nasz serwis specjalny

Faktycznie, ciężarówki i przegubowe autobusy komunikacji miejskiej nie mogą przejechać przez skrzyżowanie bez wjechania na chodnik.

Co się zmieniło po przebudowie? Jadąc z Psiego Pola na Zakrzów, zaraz za wiaduktem pojazdy wjeżdżają na skrzyżowanie. Przypomina ono rondo, bo jest zbudowane na planie koła. Jednak brak na nim znaków mówiących o ruchu kołowym. O tym, kto ma pierwszeństwo, rozstrzygają ustawione znaki. Aby ułatwić ruch, dla każdego prawoskrętu przewidziano dodatkowy pas zjazdowy. Problem pojawia się, gdy zjeżdżamy w stronę zakładów Whirlpool (dawny Polar).
Piesi złoszczą się na kierowców, że wjeżdżają na chodnik.

- Trzeba uważać, czy przypadkiem nie nadjeżdża tir, bo jest pewne, że wjedzie za krawężnik i może kogoś potrącić - mówi Kamila Sabkowska.

Denerwuje się, bo często spaceruje tędy razem ze swoim trzyletnim synkiem Rafałem.
Kierowcy ciężarówek przekonują, że wina nie leży po ich stronie. - Ktoś, kto zaprojektował przebieg tej drogi, nie wziął pod uwagę, że dla ciężarówek to trasa dojazdowa do Polaru - narzeka Jarosław Sikorski, który jeździ tędy codziennie.
Przekonuje, że nawet mistrz kierownicy nie przejedzie 17-metrowym zestawem tego skrzyżowania bez wylądowania kołami naczepy na chodniku.
Wskazuje, że długie pojazdy potrzebują odpowiedniej ilości miejsca do skrętu. Gdy go brakuje, manewr staje się niebezpieczny.

- Trzeba przed skrętem wjechać na przeciwległy pas i wypatrywać, czy nie nadjeżdża jakiś samochód - tłumaczy Sikorski.
Nawet jednak takie rozwiązanie nie daje pewności, że ciężarówka zmieści się na jezdni i nie wjedzie na chodnik.

Urzędnicy przekonują, że już wiedzą o kłopotach kierowców.
- Podczas zeszłotygodniowych odbiorów zauważyliśmy, że ten fragment jest źle zaprojektowany - wyjaśnia Grażyna Nosek z wrocławskiego magistratu.
Według niej firma odpowiedzialna za przebudowę skrzyżowania poprawi je jeszcze w tym tygodniu.