Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojewoda dolnośląski: Nie możemy przyjąć wszystkich chętnych uchodźców we Wrocławiu! [ROZMOWA]

Maciej Rajfur
Wojewoda: - To nie strumień uchodźców, ale rwąca rzeka. I panowanie nad nią jest niezmiernie złożonym procesem
Wojewoda: - To nie strumień uchodźców, ale rwąca rzeka. I panowanie nad nią jest niezmiernie złożonym procesem Pawel Relikowski / Polska Press
O sytuacji na Dworcu Głównym PKP we Wrocławiu, nocujących tam ludziach i o przyjmowaniu coraz większych fal uchodźców mówi dla portalu GazetaWroclawska.pl Jarosław Obremski, wojewoda dolnośląski.

Od dwóch dni na Dworcu Głównym PKP we Wrocławiu nocuje kilkuset ukraińskich uchodźców. Czy mamy powody do niepokoju? Tego wcześniej nie było.
Pamiętajmy, że doświadczamy fali uchodźców o nieprawdopodobnej skali. Pierwszej takiej od 80 lat. W Europie Zachodniej w 2015 roku przez dziesięć miesięcy trwał kryzys migracyjny, w którym uczestniczyło 1,5 miliona ludzi. My Polacy mierzymy się z taką skalą teraz, przez zaledwie 10 dni. To nie strumień uchodźców, ale rwąca rzeka. I panowanie nad nią jest niezmiernie złożonym procesem. Choćby z tego powodu, że na dworcu zdarza się kulminacja przyjazdu kilku pociągów – to właśnie wtedy tworzą się kolejki np. przy punkcie, w którym kierujemy uchodźców do przygotowanych miejsc w naszym wojewódzkim punkcie.

Ta fala będzie narastać. Co zrobić, żeby dworzec kolejowy nie wypełniał się coraz bardziej?
Mamy tam całodobowy punkt informacyjny zorganizowany przez Dolnośląski Urząd Wojewódzki. Przez 24 godziny 7 dni w tygodniu czynne jest tam 6 stanowisk z komputerami, a kilkunastu naszych pracowników cały czas kieruje przybyszów na kwatery. Na dworcu nocują przede wszystkim ludzie, którzy planują dalszą podróż, np. na zachód. Odpoczywają tam także osoby, które czekają na zorganizowany przez nas transport do miejsc docelowych. Pamiętajmy, że trwa sytuacja kryzysowa! Warto też pamiętać, że przykładowo na jednym z najlepiej zorganizowanych lotnisk w Europie, znajdującym się w Monachium, świetnie funkcjonujący system zostaje nadszarpnięty, kiedy pojawiają się mgły. Wtedy kilka godzin trzeba stać w kolejce i to jest nieuniknione. Inny przykład - kiedy na stadionie piłkarskim kibicuje 40 tysięcy fanów, to po meczu siłą rzeczy robią się kolejki do wyjścia oraz do wyjazdu z obiektu. I tak jest dzisiaj we Wrocławiu na dworcu. W Polsce mamy do czynienia z milionowymi przepływami ludzi. Musimy pomagać regionom takim jak Podkarpacie i Lubelszczyzna, które się zatykają. Mamy tych ludzi tam wstrzymywać? Nie ma innego rozwiązania, niż to, które wdrażamy.

Czyli powinniśmy się przyzwyczaić, że przez najbliższy, bliżej nieokreślony czas na dworcu będą kolejki, tłumy i rozstawione karimaty i materace do spania?
Nie eskalujmy napięcia, bo jest to nam teraz najmniej potrzebne. Komfort pierwszych uchodźców sprzed kilku dni jest zupełnie inny niż tych setek, tysięcy ludzi, którzy przyjeżdżają obecnie. Nie utrzymamy standardu z początku i to jest normalne, patrząc na skalę migracji. Chociaż wszyscy – i w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzki, jak i w samorządach czy punktach wolontariackich – pracujemy na najwyższych obrotach.

W Internecie wrocławianie-wolontariusze namawiają mieszkańców miasta do udzielania krótszego i dłuższego noclegu ludziom, którzy zostają na dworcu. Pojawiła się informacja m.in. we wrocławskich mediach, że wojewoda zabronił wolontariuszom szukać prywatnych kwater uchodźcom. To prawda?
To nieprawda. Nie powielajmy plotek i fake-newsów. Nikt z naszego urzędu nie powiedział czegoś takiego. Cieszymy się bardzo z pracy wolontariuszy, którzy odgrywają ważną rolę, ale proszę pamiętać, że urząd wojewódzki jako administracja państwowa nie weźmie odpowiedzialności za udzielanie prywatnych kwater. Otwarte serca wrocławian cieszą i dziękuję za to, lecz w tak wyjątkowej sytuacji pojawiają się również niebezpieczeństwa jak przemoc, handel ludźmi czy sutenerstwo, których łatwymi ofiarami stają się właśnie kobiety z dziećmi. Na dworcu ludzie są bezpieczni, niektórzy muszą odczekać, jeśli jadą dalej lub chcą się zarejestrować na kwaterę czy na nią dojechać. To normalne i sytuacja jest pod kontrolą. Żeby rozładowywać ten napływ ludzi potrzebna jest symbioza działań administracji rządowej, samorządów i właśnie wolontariuszy. To się dzieje na Dworcu Głównym we Wrocławiu. Codziennie zwiększamy liczbę punktów przyjęcia uchodźców – w tej chwili na Dolnym Śląsku takich punktów mamy już ponad 300.

We Wrocławiu powstanie 10 marca kolejny Wojewódzki Punktu Informacyjny dla Uchodźców z Ukrainy. Gdzie on będzie się znajdował?
Planujemy go zlokalizować na wrocławskim lotnisku, w starym terminalu.

Byłem świadkiem sytuacji, w której Ukrainka w punkcie rejestracji na kwatery na dworcu odmawiała wyjazdu do Polanicy-Zdrój, bo za wszelką cenę chciała zostać we Wrocławiu, w którym już nie ma miejsca. Jak sobie poradzić z takimi przypadkami
To jest duże wyzwanie – przekonać uchodźców, żeby można było ich rozlokować w innych, mniejszych miastach Dolnego Śląska, gdzie otrzymają na ten moment nawet lepsze warunki. We Wrocławiu czekają ich teraz łóżka polowe. Musimy w tej sytuacji patrzeć perspektywicznie. Miejsca noclegowe we Wrocławiu są ograniczone. Nie będziemy jednak zmuszać ludzi do wyjazdu w inne miejsce niż chcą. Są wolnymi ludźmi. Nie wolno nam tym ruchem sterować w sposób przymusowy. Ukraińcy, którzy nie chcą jechać np. do Dzierżoniowa, czy Strzelina, po prostu czekają na dworcu.

Dlaczego ci ludzie nie chcą wyjeżdżać z Wrocławia?
Każdy z nich ma swoje różne indywidualne powody. Ale my musimy patrzeć długofalowo. W dłuższej perspektywie duże liczby uchodźców ulokowanych we Wrocławiu mogą stwarzać poważne wyzwania związane m.in. z komunikacją, z systemem edukacji czy rynkiem pracy. Już teraz powinniśmy myśleć o tym, jak temu przeciwdziałać. Obecnie Wrocław wchłania 45 do 50 procent wszystkich uchodźców, którzy tu trafiają. Musimy odwrócić tę tendencję. Dużo rozsądniejszą rzeczą – zarówno dla uchodźców, jak i dla nas - jest dyslokacja i w miarę równomierne rozmieszczenie na Dolnym Śląsku.

Może mniejsze miejscowości nie oferują im tego, co Wrocław?
Nie do końca. Uchodźcy w mniejszym mieście nie są tak anonimowi, jak w metropolii wrocławskiej. A przez to są bezpieczniejsi. Poza tym rynek pracy, czy oferta edukacyjna żłobków, przedszkoli czy szkół może okazać się pewniejsza. Nie ma takiego przepełnienia, jak we Wrocławiu. Pewnych procesów oczywiście nie zatrzymamy, bo te 100 tysięcy Ukraińców, którzy mieszkali tutaj przed wojną, sprowadzają swoich bliskich, ale Wrocław nie ma takiej mocy, by wciąż przyjmować nowe osoby. Musimy zrobić wszystko, by rozlokowywać ich umiejętnie i rozsądnie. To równie ważne dla nich, jak i dla nas.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wojewoda dolnośląski: Nie możemy przyjąć wszystkich chętnych uchodźców we Wrocławiu! [ROZMOWA] - Gazeta Wrocławska

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto