Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Western z Wrocławia podbija świat

Anras
Anras
O tym, jak zrobić dobrą grę. O piractwie i popularności gier komputerowych, a także o "Call Of Juarez" rozmawiamy z Tomaszem Gawlikowskim z wrocławskiego Techlandu.

Rynek rozrywki elektronicznej jest bardzo rozwinięty. Jaki jest przepis na dobrą grę-strzelankę?

Po pierwsze trzeba dobrej technologii. To bardzo istotne, bo bez tego gra będzie brzydka i nietrakcyjna, a przecież rynek gier komputerowych rozwija się nadzwyczaj szybko. Bez nowoczesnej technologii, to jest trochę tak, jakby zrobić w dzisiejszych czasach film SF bez efektów specjalnych.

Ale piękna grafika chyba nie wystarczy?

Jasne, że nie. Trzeba mieć zespół uzdolnionych ludzi, fanów gier komputerowych. W  strzelankach gra musi mieć wspaniały klimat, dynamiczną akcję i w przypadku naszej produkcji - wciągającą fabułę.

To dlaczego w swojej najnowszej grze - "Call Of Juarez" zdecydowaliście się na Dziki Zachód, skoro większość producentów "uderza" ostatnio w klimat SF albo drugiej wojny światowej?

A dlaczego nie? Większość producentów robi strzelanki z drugiej wojny światowej, a my po prostu chcieliśmy zrobić coś innego.
**

Nie ma to jak życie rewolwerowca



Dziki Zachód się do tego nadaje?

Jasne, że tak. To był okres twardych facetów, a do wybuchu konfliktu wystarczała jedna iskra. To czasy bardzo klimatyczne: faceci w kapeluszach, strzelaniny... Poza tym w filmie westerny właściwie już umarły, nie licząc może kilku produkcji...

Jak wspominałeś, istotna jest fabuła...

- Tak, dobry western musi mieć fabułę. W przypadku "Call of Juarez" jest to historia trzech braci. Thomas i Ray są rewolwerowcami, natomiast William księdzem. Uciekają z szeregów wojsk Południa w czasie wojny secesyjnej po to, żeby ratować swój dom. Niestety, gdy docierają na miejsce, ich dom jest spalony, a matka nie żyje. Następnie wyruszają na poszukiwania legendarnego skarbu.

A są w wasze grze - tak jak w westernie - czarne charaktery i piękne kobiety?

Jasne, że tak. W fabule przewija się piękna Marisa, femme fatale, w której obaj bracia się zakochują. Ona kocha tylko jednego, a poza tym chce tak jak wszyscy skarbu. Jeżeli chodzi o postacie, to jest jeszcze meksykański bandyta i wódz Apaczów - oni też pożądają skarbu.

Fabuła wydaje się intrygująca. Może uda wam się dorównać "Simsom"?

To całkowicie inny rodzaj gry. Bardziej mierzymy w sektor strzelanek. Chcielibyśmy odnieść sukces na miarę "Call Of Duty". Nasza gra zbiera pochlebne recenzje na świecie. "Call of Juarez" sprzedaje się dobrze. Do graczy trafiło już 600 tysięcy płyt. Kilka milionów to byłby wynik, który nas satysfakcjonuje.

Do tej pory sprzedano już 600 tysięcy kopii przygód braci McCall



Czyli jak będzie sukces, to stworzycie kolejną część "Juareza"?

Będzie ciężko, bo większość wątków fabularnych już zamknęliśmy. Poza tym zespół musi nabrać świeżości, ale niewykluczone, że do pomysłu powrócimy za jakiś czas. Teraz pracujemy nad survival horrorem "Dead Island".

Może by tak zrobić np. grę o Wrocławiu albo o Polsce?

W naszej historii jest mnóstwo ciekawych wydarzeń. Problem w tym, że historia kraju ma słaby PR, a gra musi na siebie zarobić, czyli sprzedać przynajmniej w liczbie pół miliona egzemplarzy. Fajnie by było zrobić grę o sarmatach, ale na pewno lepiej sprzeda się western.

Poza tym pewnie większość polskich graczy ściągnęłaby ją z internetu... Faktycznie, piractwo to duży problem. W przypadku "Simsów" Polacy zajmują drugie miejsce zaraz po Chinach, jeżeli chodzi o nielegalne ściąganie tej gry z sieci. Może kiedyś zrobimy coś bliższego tematycznie Polakom, ale nie przy takim poziomie piractwa. Polski "Wiedźmin" sprzedał się w kraju tylko w 250 tysiącach egzemplarzy.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Western z Wrocławia podbija świat - Wrocław Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto