Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tercet Egzotyczny - to już 50 lat!

Robert Migdał
Tercet Egzotyczny, lata 80. Zbigniew Adamkiewicz, Izabella Skrybant-Dziewiątkowska i Zbigniew Dziewiątkowski
Tercet Egzotyczny, lata 80. Zbigniew Adamkiewicz, Izabella Skrybant-Dziewiątkowska i Zbigniew Dziewiątkowski archiwum zespołu
"Dyskretny urok trójkąta, czyli namiętne show Tercetu Egzotycznego" - to tytuł dzisiejszego koncertu na 50-lecie zespołu. Przeboje Tercetu zabrzmią w nowych aranżacjach. Wstęp tylko za zaproszeniami. Ale spokojnie. Show zostanie zarejstowane i będzie je można zobaczyć w TVP w grudniu. Izabella Skrybant-Dziewiątkowska, gwiazda zespołu, opowiada nam, jak powstał Tercet Egzotyczny.

Nie byłoby Tercetu Egzotycznego, gdyby nie Duet Egzotyczny Antkowiak i Dziewiątkowski. Obaj panowie śpiewali razem przez siedem lat. Byli olbrzymimi gwiazdami na przełomie lat 50. i 60.
Zbyszek jednak rozstał się z Antkowiakiem, bo każdy z nich chciał być najważniejszą gwiazdą, grać pierwszą gitarę. Do 1962 roku śpiewali razem, potem już każdy osobno. Antkowiak śpiewał solo, ale spektakularnych sukcesów, jak Zbyszek, nie odniósł. A Zbyszek dalej ciągnął Duet Egzotyczny, zaś jako partnera do zespołu wziął sobie Mieczysława Metelskiego. Gdy w 1963 roku doszłam do zespołu - zaczęliśmy już grać jako Tercet Egzotyczny.
Po siedmiu latach Metelskiego zastąpił Zbyszek Adamkiewicz.

Czemu pożegnaliście się z Metelskim?
Z czasem okazało się, że Metelski coraz słabiej grał na gitarze, a my potrzebowaliśmy dobrego muzyka. Poza tym potrzebowaliśmy kogoś bardziej reprezentacyjnego, ale najważniejsze, co przeważyło szalę na jego niekorzyść, to to, że nie chciał za bardzo się uczyć nowych piosenek. Zaczął gwiazdorzyć: zobaczył Amerykę, przepłynął się "Batorym", koncertował po Europie, zachłysnął się i spoczął na laurach. Tylko pierwszą płytę Tercetu Egzotycznego nagraliśmy z Metelskim. Później już nagrywaliśmy krążki ze Zbyszkiem Adamkiewiczem. I tak aż do jego śmierci.

Pamięta Pani, kiedy pierwszy raz spotkała Zbyszka Dziewiątkowskiego?
To on mnie zobaczył i usłyszał. To było w Operetce Wrocławskiej przy ul. Piłsudskiego we Wrocławiu. Rok 1963. Występowałam tam jako solistka, a Zbyszek stał za kulisami. Patrzył na mnie. Już wtedy mu wpadłam w oko. "Anioł, nie kobieta" - miał powiedzieć.

Zbyszek zaczął regularnie przychodzić do operetki na Pani występy. W maju 1963 roku złożył... propozycję biznesową.
Po jednym z występów zagaił, że widziałby mnie w swoim zespole. Że chciałby, żebym przyłączyła się do niego i do Mieczysława Metelskiego, do ich Duetu Egzotycznego. Wychwalał mnie. Opowiadał, że mu się podoba, jak śpiewam.

Ale Pani nie od razu się zgodziła.
No pewnie, że nie. Nie wiedziałam co robić. Dopiero od trzech miesięcy śpiewałam jako solistka w operetce. Wcześniej grałam na altówce w orkiestrze, ale dyrektorka operetki - Beata Artemska - zauważyła mój talent sceniczny, doceniła głos i postanowiła dać mi rolę w spektaklu: od razu główną w "Mów mi Teo", choć nadal kazała nadal chodzić na korepetycje ze śpiewu. Później kazała mi chodzić na balet. Ćwiczyć. Po moim pierwszym występie miałam znakomitą recenzję. Nie chciałam więc zawieść Artemskiej. Chciałam być wobec niej lojalna. Dlatego nie od razu się zgodziłam na przejście do zespołu Zbyszka. Powiedziałam, że muszę porozmawiać z Beatą Artemską. Poszłam do niej, powiedziałam w czym rzecz.

Zagrała Pani w otwarte karty.
Byłam szczera. Artemska mnie wysłuchała i stwierdziła: "Słuchaj, dziewczyno. Jesteś szalenie utalentowana, pokładałam w tobie wielkie nadzieje, ale jako śpiewaczka operetkowa będziesz występować 10-15 lat. Nie więcej, a na estradzie wielką szansę, żeby występować latami. Jako dyrektor, to cię nie zwolnię z operetki, ale jako starsza koleżanka, to ci radzę: Idź, popróbuj, bo ja cię widziałam na scenie, ty świetnie się ruszasz, a poza tym czujesz rytmy południa. Masz urodę. Wierzę, że się sprawdzisz". A na dodatek była taka kochana, że zostawiła mi furtkę powrotu do operetki: "Jak ci się tam nie poszczęści, to przyjdź z powrotem, ja cię przyjmę, daję ci rok na spróbowanie estrady".

To była rewelacyjna propozycja. Grzechem by było nie spróbować. To Pani pomogło podjąć decyzję?
Tak. Postanowiłam śpiewać w zespole Zbyszka Dziewiątkowskiego. Była jesień 1963 roku. Umarł Duet Egzotyczny i narodził się Tercet Egzotyczny. Już na pierwszej próbie ich zaskoczyłam. Zbyszek nie wiedział, że umiem czytać nuty. I on mi gra, gra, a ja patrzę na nuty i mówię do niego: "Tu jest fis, ef... Ty mi źle grasz". To mu zaimponowało.

Kiedy cała Polska usłyszała po raz pierwszy o Tercecie Egzotycznym?
Stało się to dzięki audycji "Podwieczorek przy mikrofonie". Ten program nas wypromował. To była audycja transmitowana na żywo na całą Polskę. Znani artyści, znakomite przeboje - wśród nich my. Wcześniej występowaliśmy też w Radiu Wrocław, w którym nagrywaliśmy piosenki i gościliśmy w "Studio 202" Andrzeja Waligórskiego. Nasza kariera powoli nabierała tempa, zaczynaliśmy dawać pierwsze koncerty, szykowaliśmy się do nagrania pierwszej wspólnej płyty...

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto