Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Umięśniony, celujący w twarz cichy zabójca. Zobacz, jak zmienił się Mateusz Damięcki (ROZMOWA)

Robert Migdał
Mateusz Damięcki zagrał główną rolę w filmie Furioza
Mateusz Damięcki zagrał główną rolę w filmie Furioza fot. kino świat
Z Mateuszem Damięckim, który w filmie "Furioza" gra Goldena, rozmawia Robert Migdał

Gdy zobaczyłem Pana na plakacie "Furiozy", a potem na ekranie, to normalnie strach mnie obleciał.

I tak miało być (uśmiech). Bo teatr jest po to, żeby wszystko było inne niż dotąd. A kino to jest brat teatru.

Co Pan zrobił z tym grzeczniutkim Mateuszem Damięckim, do którego przyzwyczailiśmy się przez całe lata: grał Pan role amantów, dobrych chłopaków.

Całe życie czekałem i pracowałem na to, żeby zagrać Goldena. Do tej pory robiłem wszystko to, czego oczekiwali ode mnie producenci filmów - żebym był ładnym, uśmiechniętym Mateuszem. I w pewnym momencie postanowiłem walnąć w stół i zrobić coś całkowicie innego.

I zagrał pan w "Furiozie".

Świętej pamięci Zbigniew Zapasiewicz, w trakcie studiów w Akademii Teatralnej, robił wszystko, żebyśmy byli inni, niż tacy, jacy jesteśmy na co dzień. Błagał nas, żebyśmy doczepiali sobie sztuczne wąsy, garby, górki na nosie, wkładali sobie w usta malutkie jabłka, żeby nasze policzki były większe. On kazał nam się kulić, chodzić o lasce... A myśmy nie wiedzieli, o co mu chodzi. Bo przecież producenci, do których chodzimy na castingi w trakcie akademii teatralnej chcą, żebyśmy byli młodzi i piękni. A on kręcił głową: "Nie o to chodzi w aktorstwie! W aktorstwie chodzi o to, żeby oszukać widza i stać się kimś zupełnie innym". I ja tej lekcji nie potrafiłem wtedy docenić. Wreszcie przyszedł Cyprian Olencki, reżyser "Furiozy" i kazał mi zostać kimś, obok kogo nigdy nie stałem nawet w kolejce po mleko. Nagle okazało się, że to jest najfajniejsza rzecz i dająca najwięcej satysfakcji mnie, jako aktorowi. Ciekawe, jak widzowie mnie ocenią, porównując moją postać z "Furiozy" z dotychczasowymi postaciami, które grałem - ładnie ubranych chłopców, zawsze uśmiechniętych, zawsze miłych (uśmiech).

Kino to iluzja. Kino przenosi nas widzów w inny świat, a wam, aktorom daje szansę być na chwilę kimś innym, niż jesteście w rzeczywistości.

Wszyscy wchodzimy w świat, który jest dla nas zupełnie obcy, niepokojący, ale na szczęście zamiast być w nim w środku możemy go oglądać z perspektywy wygodnego fotela w kinie.

O czym opowiada "Furioza"?

O świecie tak ciężkim, tak niebezpiecznym, że to, że możemy jako zwykli ludzie obejrzeć go bezpiecznie, jedząc popcorn, jest zbawienne. Mnie osobiście ten świat zawsze pociągał, ale zawsze bałem się go na tyle, że nie chciałem się w niego wkleić, bałem się, żeby pójść na stadion na mecz. W czasie przygotowań do kręcenia "Furiozy" byłem na meczu jeden raz - i przestraszyłem się tego świata. Oczywiście dużo oglądałem, obserwowałem jak ci ludzie wyglądają, ale swojego Goldena stworzyłem sobie sam, w warunkach laboratoryjnych.

Kim jest Golden?

Piszę o nim na swoim Instagramie. Skąd Golden jest, jak powstał, czemu jest taki, jaki jest...

"W ciemnej ulicy jestem samowystarczalny, bez narzędzi, bez kamizelki, bez zbędnego ciężaru. Bronią jest moje przedramię, łokieć, nitro idzie z barku. Zresztą opancerzonego, okutego w stalowe płyty. Klatka i brzuch – moja zbroja. (…) To tylko gangster? Człowiek klubu kiboli "Furioza"? Bezwzględny typ, który idzie po trupach do celu?

Tacy ludzie, jak Golden, nie rodzą się z niczego. Ja, żeby zagrać Goldena, musiałem go pokochać. Chciałbym, żeby ludzie też go pokochali. To jest człowiek z pasją, a pasja zawsze jest gorąca, a dopiero w zestawieniu z czynami, których dokonuje bohater, możemy stwierdzić, czy ta jego pasja była dobra, czy zła.

Dla aktora granie czarnego charakteru to wyzwanie?

Dla mnie najważniejsze jest to, że Golden, jako bohater filmowy, jest gorący, kipi od emocji, że jest jak rozżarzony węgielek. Golden jest dobry? Zły? To musi ocenić widz w kinie... On na pewno nie jest zwyczajny, nie jest zwykły.

"Furioza" to nie jest tylko film o kibolach.

Oj nie. To jest film o honorze. O tym, co jest ważniejsze - być z przyjacielem, w każdej sytuacji, w każdych warunkach, bez względu czy podejmuje decyzję, by iść dobrą lub złą drogą, czy też go opuścić. Rodzą się pytania: czy zostać wiernym wobec niego, czy też nie? Czy być wierny wobec swoich barw, jakiekolwiek by one nie były - czy to flaga drużyny piłkarskiej, czy flaga państwowa, czy też nie.

To też film o miłości…

Tak. Czy dla miłości jesteś w stanie zrobić wszystko: np. poświęcić przyjaźń, a może czy dla przyjaźni jesteś w stanie poświęcić miłość? To też film o zazdrości i o tym, jak daleko ta zazdrość może zaprowadzić cię w życiu. To też opowieść o lojalności, o tym co jest ważniejsze - pieniądze, władza, czy bycie fair wobec tych, dzięki którym żyjesz, którzy cię wielokrotnie uratowali z różnych nieciekawych sytuacji?

To jest bardzo pełny film.

Reżyser - Cyprian Olencki - przygotowywał się do niego latami. To nie jest tak, że on sobie napisał scenariusz i ruszyliśmy do roboty. Cyprian wiele lat analizował środowisko kiboli, ich świat - w którym wszystko dzieje się błyskawicznie. I w swoim filmie pokazuje, co jest ważne, a co nie w życiu - on rozlicza bohaterów, stawiając ich pod pręgierzem i stawia im pytania "a ty co byś w danej sytuacji wybrał?"

Weronika Książkiewicz gra w "Furiozie" policjantkę. To inna, mocna rola, niż te do których przyzwyczaiła nas do tej pory. Wojciech Zieliński gra "Kaszuba", szefa "Furiozy"…

Na papierze "Kaszub" wydawał mi się taki jednokolorowy, taki nienaturalnie prawy i nagle Wojtek Zieliński tchnął w tego bohatera życie. Gdy widzę go na ekranie, to się wzruszam. Bo jednak nie jest taki jednoznaczny. Wojtek zrobił z tej roli majstersztyk. No i Weronika - zrobiła w tym filmie świetną robotę. Pokazała się od innej, niż dotychczas, aktorskiej strony.

Pana rola, co widać na ekranie, gdy jest pan bez koszulki, wymagała przygotowania fizycznego…

Pół roku ciężkiej, bezkompromisowej pracy. To nie było pójście dwa razy w tygodniu na siłownię. Oj, nie. Moje życie zostało podporządkowane stworzeniu tej postaci - przez ostatnie 60 dni przed rozpoczęciem zdjęć do filmu to były dwa treningi dziennie, po półtorej godziny. I nie było, że boli, że jestem zmęczony. Reżyser chciał, żeby na ekranie była widoczna masa, ale nie zdążyłem się "zmasować" i kiedy zacząłem schodzić, to z tych 90 kg zszedłem do 71 kg - byłem "żyłką", umięśnionym, celującym w twarz cichym zabójcą, który kiedy uderza, to robi to bardzo skutecznie... (uśmiech).

Jak bić, jak walczyć - to też musiał Pan ćwiczyć?

Tak, dużo boksu, kick-boxingu, elementów walk klatkowych. Ale walka walką, jednak sporo tego, co widać na ekranie, to jest precyzyjnie zaplanowana choreografia. Każdy ruch był miesiącami trenowany - mam nadzieję, że to wyszło naturalnie.

Ten film, na który z pewnością pójdzie sporo młodzieży, może dać jej do zastanowienia: co to jest honor, odpowiedzialność, przyjaźń?

Dzisiaj dużo łatwiej jest sprzedać zło, niechlujność, brak wartości. To jest bardzo blisko młodych ludzi i oni są na to bardzo podatni. Świat chuliganki, przestępczości zorganizowanej, narkotyków, broni, świat zła - ludzie mają do niego dużo większy dostęp, aniżeli nam się wydaje. Umieściliśmy akcję filmu w tym świecie, do którego są przyzwyczajeni, który jest obok i przez ten brutalny świat pokazujemy, że też i w nim są pewne zasady.

Brutalność tego świata może ich przerazić?

Może dzięki temu młodzi ludzie, którzy zobaczą ten świat na ekranie, zastanowią się dwa razy, czy warto do tego strasznego świata wejść, bo - i owszem - łatwo do niego wejść, ale wyjść - już jest trudno...

Rozmawiał Robert Migdał

O czym opowiada film?
Wydarzenie z przeszłości rozdziela losy trójki przyjaciół. Niespodziewanie w życiu Dawida (Mateusz Banasiuk), dzisiaj już lekarza, znowu pojawia się ona. Dzika (Weronika Książkiewicz) – kiedyś miłość jego życia, teraz doświadczona policjantka, składa mu propozycję nie do odrzucenia. Albo ten zostanie policyjnym informatorem i wtyczką, albo jego brat (Wojciech Zieliński) trafi do więzienia z wieloletnim wyrokiem. Przyciśnięty do muru Dawid w końcu ulega, a jego głównym celem staje się infiltracja rosnącej w siłę zorganizowanej grupy przestępczej. Trafiając w sam środek wojny o wpływy i pieniądze, będzie musiał mierzyć się z ciągłą podejrzliwością ze strony dawnego przyjaciela Goldena (Mateusz Damięcki). Wkrótce odkryje też, że świat, od którego próbował się uwolnić, wciąga go ze zdwojoną siłą.
Reżyseria: Cyprian T. Olencki („Polandja”). Scenariusz: Cyprian T. Olencki, Tomasz Klimala. Premiera kinowa: 22 października 2021 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto