Artykuł bierze udział w konkursie "Tym żyje miasto"dla dziennikarzy obywatelskich. Wy też możecie sprawdzić swoje siły i wygrać pieniądze. |
Na placu Solnym w miejscu zwanym Melin Cafe, 27 października byliśmy świadkami imprezy o nazwie "Styl wolny na Solnym: open mic jam session".
Informacja o tym wydarzeniu wpadła do mojej głowy niespodziewanie na parę godzin przed startem. Jako człowiek łasy na takie dźwiękowe niespodzianki, nie mogłem pozwolić sobie na nieobecność w Melin Cafe. Na co dzień nie słucham muzyki hip-hopowej i rapu, ale mam sentyment do takich zespołów jak Beastie Boys, House of Pain, Kaliber44 i wielu innych, jednak nie czas i pora na muzyczne wyliczanki.
Słowo improwizowane
Zespół Funky Carnivale, który zorganizował imprezę, zagrał trzy piosenki, przecierając klubową przestrzeń i wyrzucając w zadymione powietrze pierwsze, jeszcze nie freestyle'owe rymy. Powiem szczerze, że po tym kilkunastominutowym wstępie byłem miło zaskoczony. Basowo-bębnowy groove stworzył solidny fundament dla MC i reszty zespołu. Nie zabrakło dźwięków gitary, klawisza i pojawiającego się raz na jakiś czas saksofonu.
Przyszła pora na osoby, które mogły zmierzyć się z improwizowanym słowem. Myślałem, że będzie kłopot z potencjalnymi kandydatami, ale myliłem się i to bardzo. Chętnych, którzy chwycili za mikrofon i wprowadzali nas w swój prywatny świat rymowanych wersów było sporo. To było na prawdę niesamowite przeżycie. MC, którzy na poczekaniu tworzyli swoje opowieści, czerpali garściami wyrazy z otaczającej ich rzeczywistości i lepili je w rymy. To coś nieprawdopodobnego.
Czasami miałem wrażenie, że to ludzie, którzy mają w głowie całą encyklopedię, z której wybierają to, co w danym momencie jest im potrzebne. Jak sami podkreślali w tworzonych na żywo tekstach, muzyka i mikrofon to dla nich sens życia. Grający z nimi zespół zapożyczał czasami fragmenty piosenek należące do klasyków gatunku. Jednym z nich była piosenka "No Sleep till Brooklyn" zespołu Beastie Boys.
Wrocławscy beatboxerzy
Miłym akcentem podczas tego wieczoru był również spontaniczny występ dwóch beatboxerów. To, co ci młodzi ludzie byli w stanie wydobyć ze swoich ust powaliło mnie na kolana. Okazuje się, że Wrocław to miasto, które ukrywa w swoich zakątkach bardzo utalentowane osoby.
Coś mi się wydaje, że tego wieczoru w Melin Cafe padł niepisany rekord Guinnessa, jeśli chodzi o ilość zrymowanych słów. Po tym wszystkim i mnie zebrało się na rymy:
hip-hop to muzyka
w której tematyka
różnych spraw dotyka
tutaj nic nie znika
ludzie lepią słowa
które skrywa głowa...
Czytaj również:
- Duch muzyki gospel na koncercie Lizz Wright
- Hip Hop Fiesta [foto]
- Audiofeels: nie chcemy być boysbandem
**
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?