Pracownicy Urzędu Miasta, opuszczający swoje miejsce pracy we wtorkowe popołudnie, wyglądali na niezwykle zmieszanych. Ostrożnie schodzili po schodach, mijając obojętnie gościa urzędu, który jednak ani myślał pójść w ślady urzędników. Był bowiem przypięty łańcuchem do barierki przy schodach w holu głównym urzędu.
Na taką formę demonstracji zdecydował się Jerzy Szarwark, niepełnosprawny artysta plastyk i właściciel niewielkiej firmy, który czuje się oszukany przez dyrektora Palmiarni Poznańskiej, Zbigniewa Wągrowskiego.
Pomysł na biznes w palmiarni
- Przez półtora roku, do połowy 2009 roku wykonywałem różne usługi dla palmiarni - opowiadał swoją historię Jerzy Szarwark, siedząc na schodach urzędu. - Potem kryzys wymusił na mnie rozszerzenie działalności.
Pan Jerzy postanowił rozszerzyć współpracę z Palmiarnią Poznańską. Chciał w niej sprzedawać egzotyczne motyle, a także rysować gościom palmiarni karykatury oraz portrety wielkoformatowe. Zdaniem Szarwarka, dyrektor palmiarni postawił jeden warunek.
- Dyrektor Wągrowski obiecał, że będziemy współpracować, jeśli tylko założę działalność gospodarczą - tłumaczył pan Jerzy, pokazując przy okazji pismo od dyrektora palmiarni, w którym ten potwierdza chęć dalszej współpracy.
Pan Jerzy założył więc działalność gospodarczą, a także uzyskał dotację z Urzędu Miasta. Dodatkowo zaczął współpracę z Urzędem Celnym w Poznaniu. Celnikom przekazał unikalny, własnoręcznie zrobiony katalog z motylami chronionymi konwencją CITES.
Działalność gospodarcza nie wystarczy?
Wszystko było na dobrej drodze, by pan Jerzy rozpoczął działalność w palmiarni, jednak wtedy pojawiły się problemy. Jak twierdzi artysta, dyrektor palmiarni nagle się rozmyślił.
- Dyrektor Wągrowski nie podał żadnych przyczyn zmiany decyzji. Dlatego od dziewięciu miesięcy chodzę po wszystkich gabinetach w Urzędzie Miasta i nikt nie potrafi mi pomóc. Pisałem również pisma do prezydenta Grobelnego, jednak nie potraktowano mnie poważnie - twierdzi Jerzy Szarwark. - Wtedy też dowiedziałem się, że dyrektor opowiada o mojej rzekomej nierzetelności i o tym, że nie wykonuję prac w terminie. Próbował mnie po prostu przedstawić w złym świetle.
Gdy już nic nie pomogło, pan Jerzy postanowił się przypiąć do schodów w Urzędzie Miasta, aby poprzez okupację i głodówkę zwrócić uwagę na swój problem. Jak sam mówił, nie jest to dla niego nowe doświadczenie, ponieważ podczas stanu wojennego prowadził podobny strajk w jednym z więzień, gdzie trafił za działalność w opozycji.
- Będę tutaj do czasu rozwiązania sytuacji, jestem ciekaw, co władze miasta mają mi do zaoferowania. To przecież właśnie władze miasta dały mi dotację na działalność gospodarczą - przekonywał Szarwark.
Co na zarzuty pana Jerzego Zbigniew Wągrowski, dyrektor Palmiarni Poznańskiej? Niestety, nie udało nam się z nim w skontaktować.
Noc w Urzędzie Miasta
Przez kilka godzin pracownicy urzędu przekonywali pana Jerzego, żeby odpiął się od schodów. Próbowali mu również doradzić inne możliwości rozwoju firmy. Niepełnosprawny plastyk był jednak nieugięty.
- Jeśli pomysł jest dobry, to czemu jakiś dziadek przechodzący klimakterium chce mi w tym przeszkodzić? - pytał urzędników Szarwark.
Po urzędnikach negocjacje w sprawie opuszczenia budynku przez pana Jerzego przejęli pracownicy Miejskiego Centrum Interwencji Kryzysowej. Do godziny 20. Jerzy Szarwark nie dał się im przekonać. O sprawie nie została na razie powiadomiona policja. Prawdopodobnie protestujący spędzi noc w Urzędzie Miasta.
Autor: Krzysztof Nowicki
Źródło: Przypiął się łańcuchem w Urzędzie Miasta, mmpoznan.pl
Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?