Zobacz: Gazeta z 1927 r. znaleziona w remontowanym dworcu na Brochowie (ZDJĘCIA)
Był rok 1977. Pewnego lipcowego poranka ze stacji Wrocław Główny wyruszył opóźniony już pociąg ekspresowy relacji Praga - Moskwa. Kiedy "Pociąg Przyjaźni", z wydzielonymi wagonami (osobno dla Polaków, osobno dla obywateli Związku Radzieckiego) mijał stację Wrocław Psie pole, z oddalonej o 6 km Długołęki wyruszyła lokomotywa spalinowa ST43-268. Ekspres najprawdopodobniej pędził wtedy już z prędkością około 100 km na godzinę, spalinówka mogła jechać od 50 do 70 km/h. Gdy maszyniści zorientowali się, że jadą jednym torem, mimo hamowania, nie byli już w stanie uniknąć zderzenia, po którym ST43-268 wypadła z torowiska na odległość około czterdziestu metrów. Całkowicie zniszczona została także elektryczna lokomotywa ekspresu i znajdujący się za nią wagon "WARS".
W tamtym wypadku zginęło 11 osób. Ponad 40 zostało rannych.
Przyczynę katastrofy badała specjalna komisja, która ustaliła, że do wypadku by nie doszło, gdyby nie popełniony przez obsługę lokomotywy spalinowej "błąd w sztuce kolejarskiej". Jak powiedział wtedy w filmie dokumentalnym "Uciekająca Lokomotywa" Stanisław Wójcik z dyrekcji Rejonowej Kolei Państwowej - po sygnale, jaki wyświetlał się w Długołęce, obsłudze lokomotywy spalinowej nie wolno było wyjechać na szlak. Do dziś nie wiadomo, jak to się stało, że obsługa jednak ruszyła tym samym torowiskiem co pociąg Praga - Moskwa.
Film dokumentalny o opisujący katastrofę kolejową pociągu Praga - Moskwa zrealizowała Telewizja Polska, wyemitowano go w 2004 r.
Dokument ten można też obejrzeć w serwisie youtube, pierwszą część znajdziecie TUTAJ, drugą TUTAJ.
Zobacz też: Są ranni i zabici w katastrofie kolejowej pod Zawierciem
Kierowca ciężarówki dachował w przydrożnym rowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
