Podniebne loty na rowerze [foto]

Ustawienie na podeście, zjazd, kilkusekundowy rozpęd, rampa i skok w przestworza. Tak najkrócej można określić skok do suchego basenu wypełnionego gąbkami na wrocławskich Gliniankach. Ktoś może powiedzieć, że to nie sport ekstremalny, ale to nie prawda, do tego trzeba mieć naprawdę sporo odwagi. Zwłaszcza, że jak mówią zawodnicy o kontuzję czy wypadek nietrudno.

Oprócz skoków do basenu gąbkowego można było zobaczyć akrobatyczne wyczyny na skateparku. Niektóre z nich przeczyły prawom fizyki. Czasem kończyło się na upadku, ale po chwili "bikerzy" otrzepywali się i wracali do popisów przy aplauzie ze strony publiczności. Rowerowi kaskaderze upadkami się jednak nie przejmują.

Na rozbiegu. Jeszcze chwila i rowerzysta wzbije się w powietrze

- Ćwiczę już dwa i pół roku. To faktycznie sport ekstremalny, zwłaszcza, że kontuzje się zdarzają i można sobie pogorszyć stan zdrówka. Fakt jest to trochę niebezpiecznie, ale naprawdę zachęcam do spróbowania tego sportu. Warto! - mówi Patryk Pilchiewicz, jeden z bikerów.

Lecimy, lecimy

Największa atrakcją Bike Festivalu był jednak skok na rowerze ze skoczni do wody. - To już chyba dla hardcorów - można było usłyszeć w tłumie obserwujących. Faktycznie, żeby skoczyć w ten sposób trzeba mieć mnóstwo odwagi. Po wyskoku rowerzyści wykonywali niesamowite akrobacje. Choć czasem kończyło się po prostu na wielkim plusku wody.

Ręce do góry

W akrobacjach na skoczni najlepszy okazał się Jarosław Drozda, drugi był Mateusz Latacz. Jednak w pamięć publiczności zapadnie chyba najbardziej skok (prawie) na golasa w wykonaniu Michała Pakosza (III miejsce).

Zapraszamy do galerii pod tekstem. Za jakiś czas na MM pojawi się również filmik z imprezy.

Rower to nie spadochron