Kolejna plenerowa superprodukcja Opery Wrocławskiej "Otello", oparty na dziele Shakespeare pod tym samym tytułem za nami.
Tym razem w reżyserii Michała Zanieckiego i jak zwykle pod batutą Dyrektor Ewy Michnik, z gościnnie występującym Seun-Jin Choi w roli głównego bohatera i Ewą Vesin w roli Desdemony. Ta sztuka autorstwa Giuseppe Verdiego, mająca swa prapremierę w 1887r. w Mediolanie została wystawiona w ramach "Letniego Festiwalu Operowego Na Wodzie". Posiadająca jedną z najpiękniejszych linii melodycznych, skacząca od przejmujących arii jak "Gia nella notte densa", przez rubaszne pieśni o winie, aż po demoniczne "Credo in un Dio crudel" zachwyca każdego konesera opery.
Widzów Opery Wrocławskiej podobnie jak w pierwszym akcie "Otella" przywitała burza i deszcz. W sztuce, głównemu bohaterowi udaje się przed nią uratować, niestety widzowie nie mieli dziś tyle szczęścia co Otello i ewentualną radość odbioru psuła im koszmarna pogoda, oraz spowodowane przez nią problemy techniczne.
Publikę powinien dziwić też fakt doboru akurat tej opery do wystawienia jako super-widowiska. W niniejszej sztuce jak określił ją sam autor "dominuje intymność", a zapis nutowy każe ją grać bardzo delikatnie i łagodnie, tym bardziej ogromne widowisko nad Odrą, ze stoiskami z kiełbaskami i karczkiem zupełnie nie pasowało do śpiewanych ze spokojem i namaszczeniem arii głównych bohaterów, które bardziej korespondowałyby z ciszą wnętrz operowych.
Intrygujące było również obsadzenie w roli Otella, który jak wiemy jest w operze Maurem, Koreańczyka Seun-Jin Choi. Czytając potem program, można było zrozumieć, że tym razem zaważyły względy ekonomiczne, gdyż patronem honorowymi była Ambasada Republiki Korei, a srebrnym sponsorem firma LG, ale z drugiej strony czy jeśli firma z Azji wesprze np. produkcję "Halki" to czy rolę Jontka dostanie również Azjata?
Reasumując kolejna superprodukcja Opery Wrocławskiej była nie do przełknięcia dla koneserów lubiących zaciszne i przytulne sale operowe i klasyczne realizacje. Dla nich grill i ogródki piwne były zbrodnią dokonaną na Verdim. Z drugiej strony dla wielu dzisiejszych widzów było to być może pierwsze i ostatnie spotkanie z operą, a Ewa Michnik uczyniła z elitarnej sztuki, zjawisko masowe, upowszechniając ten gatunek i za to należy się jej ogromny szacunek.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?