Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Off-golf na ulicach Wrocławia

Arek Gołka
Arek Gołka
Lubisz golfa, ale nudzi cię tradycyjna gra na wielkim polu w starannie wyprasowanych spodniach i koszulce polo?

Jeśli tak, najwyższy czas spróbować jego najbardziej zwariowanej i modnej alternatywy: off-golfa. Emocje gwarantowane!

Off-golf, zwany także "golfem bez dołka", pojawił się na ulicach miast mniej więcej dziesięć lat temu. W ostatnim czasie również w Polsce zdobywa coraz większą popularność.

Off-golfiści grają wszędzie tam, gdzie to tylko możliwe, co stwarza duże pole do popisu. Nie obowiązują przy tym żadne oficjalne reguły i ani etykieta, znana z klasycznego golfa. Nie trzeba przejmować się zakupem drogiego, profesjonalnego sprzętu i opłatami za miejscówkę. Niektórzy uznają tę uliczną grę za odmianę standardowego golfa, inni za jego profanację i zaprzeczenie. Jedni podchodzą do off-golfa na serio, drudzy traktują go tylko jako trening. Nie zmienia to faktu, że - zdaniem największych zwolenników - oferuje moc wrażeń nieporównywalnych z tradycyjnym, rozleniwionym trafianiem piłką do dołka.

Strzał w dziesiątkę

- Nigdy wcześniej nie interesowałem się golfem, ale kiedy tylko usłyszałem o off-golfie, od razu postanowiłem spróbować - opowiada Kosma Krupa, pasjonat off-golfa już od czterech lat. - Gram od czasu do czasu z grupką znajomych, nie tylko w ciepłe miesiące, ale także zimą. Tylko jesień się nie nadaje, bo wtedy jest jednak za duża chlapa. Dobrym miejscem na grę we Wrocławiu jest moim zdaniem torowisko na placu Świebodzkim. Dużo tam miejsca, chociaż utrudnieniem są przechodnie. Często gram również w Parku Zachodnim przy ul. Lotniczej. Forest-golf, czyli gra w lesie, to strzał w dziesiątkę - dodaje. - Zabawa jest wtedy najbardziej urozmaicona, a widoki piękne.

Niestety, zdarzają się wówczas niebezpieczne sytuacje, wielokrotnie piłka schodzi z toru i grozi niefortunnym "zaliczeniem" któregoś z przechodniów, dlatego trzeba być ostrożnym.

Grzegorz Gruszecki, jeden z członków grupy Offgolf, od dawna pasjonuje się golfem.

- Razem ze znajomymi z Wrocławia i Rzeszowa graliśmy w golfa, ale musieliśmy się z nim rozstawać zimą, na zakończenie sezonu - mówi. - Nosiło nas wtedy i stąd nasza uwaga skierowała się na off-golfa, który stanowi rozrywkę praktycznie na cały rok. Gramy zazwyczaj w parkach, na Wzgórzu Andersa, na starym wysypisku śmieci na Gaju albo pod Mostem Milenijnym.

Raz, kiedy grali obok Dworca Nadodrze, obudzili smacznie drzemiących policjantów, którzy wlepili im mandat. Co jest pociągające w tej dyscyplinie?

- Najpiękniejsze jest w tym wszystkim obserwowanie, jak uderzona z całej siły piłka leci z ogromną prędkością nawet na sto metrów w dal - odpowiada Gruszecki. - Przyznaję, że kiedy rykoszetem przelatuje niczym pocisk tuż przy samym uchu, to potrafi podnieść tętno!

Dosyć snobizmu

Historia zaimprowizowanej gry na dziko sięga najprawdopodobniej XX wieku, kiedy to pewien golfista postanowił zerwać ze snobistycznym klubem i pograć pod swoim domem. Następnie, ku zdumieniu swoich znajomych, przeniósł się z grą na ulicę. Istnieje też wersja, zgodnie z którą nową dyscyplinę rozpoczął niemiecki producent telewizyjny Torstyen Schitting, który wraz z innymi zapaleńcami zaczął grać w korytarzu hotelowym. W innej wersji narodziny off-golfa zawdzięczamy Anglikom. W internecie krążą też plotki o zdjęciach golfistów, wykonanych pod koniec XIX wieku przy jednej z fabryk na Górnym Śląsku.

Wyróżnia się kilka rodzajów off-golfa:

Turbo-golf - gra się w opuszczonych halach, fabrykach itd. Przy tej odmianie czasami stosuje się zasady, np. kto pierwszy zbije daną szybę lub strąci butelkę. W turbo-golfie najłatwiej jest o zniszczenie sprzętu o podłoże i różne metalowe elementy, a przy uderzeniach spod główek kijów często lecą iskry. Bywa, że piłka odbija się rykoszetem od ścian i stanowi zagrożenie. By zminimalizować ryzyko, niektórzy używają piłek do tenisa, co jest jednak uważane w środowisku za niegodne rasowego gracza pójście na łatwiznę.

Cross-golf - sprowadza się do gry na otwartej przestrzeni, np. na plaży, polanie, łące, boisku. Dzięki temu przypomina nieco tradycyjnego golfa, a gracze nie ryzykują zdrowiem. Co prawda dalej nie ma dołków, ale teren jest bardziej zróżnicowany, a gra ciekawsza.

Urban-golf - najczęściej spotykany rodzaj, przestrzenią do gry są ulice miast. W tym przypadku zagrożeni mogą być nie tylko gracze, lecz także przechodnie. Chyba nie trzeba wspominać, że taka forma gry jest trochę na bakier z prawem, dlatego trzeba liczyć się z interwencją policji i innych służb. Ze względów bezpieczeństwa amatorzy urban-golfa używają do gry miękkich piłek.

Forest-golf - gra w lesie. Łatwo o zgubienie piłki, która co chwila odbija się od korzeni, drzew i krzaków. Jednak dzięki temu gra jest trudniejsza i sprawia większą frajdę.

Fruit-golf - to już zdecydowanie wyższy stopień kreatywności, bo zamiast piłek stosuje się owoce i warzywa. Po takiej zabawie nie obejdzie się bez obowiązkowego prania ciuchów.

Oto jak ten sport wygląda w wykonaniu wrocławskiej grupy Offgolf:

____________________________________________________________________

Czytaj także:

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto