Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Natural Dread Killaz: Reggae kwitnie

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
O muzyce reggae, braterskich kłótniach i serialu "Tancerze" rozmawiamy z Mesajah i Yanazem z zespołu Natural Dread Killaz.

31 października na scenie Firleja mogliśmy posłuchać koncertu Natural Dread Killaz. Niestety, w osłabionym składzie - zabrakło Paxona. Nie zabrakło natomiast dobrej, pozytywnej energii.
Macie swoje ulubione miejsce we Wrocławiu?

Mesajah: Zależy do czego...

Yanaz: Ulubione miejsce? Dom Paxona (śmiech).

M: Pochodzimy z Biskupina. To bardzo malownicza dzielnica. Naokoło znajduje się bardzo wiele pięknych miejsc. Jedno z nich to na przykład Pergola i jej okolica. Chociaż rzadko tam chodzę.

Y: Ja jednak najbardziej lubię krzątać się po Biskupinie. Do dnia dzisiejszego podziwiam tę dzielnicę. Jest naprawdę bajeczna.

Uważacie, że Wrocław pozwolił Wam rozwinąć skrzydła? Miasto sprzyja artystom?

M: Wydaje mi się, że sprzyja artystom. Duże miasto zawsze daje większe możliwości, ma się więcej kontaktów, jest możliwość grania na różnych imprezach itd. My zaczynaliśmy w Madnessie przy Hubskiej.

Y: Działaliśmy na własną rękę, bo też scena reggae nie była wtedy jeszcze rozwinięta.

Teraz jest lepiej?

M: Tak, w tym momencie jest o wiele lepiej. Tak jak mówiłem, zanim powstał zespół Vavamuffin czy Jamal, scena reggae należała do undergroundu. My drukowaliśmy plakaty własnym sumptem i rozwieszało się je gdzieś tam po nocach. Teraz reggae jest na czasie. Są juwenalia i odbywają się koncerty stricte reggaeowe. Poza tym przychodzą na nie tysiące ludzi. To o czymś świadczy. Mamy też festiwal One Love Sound Fest, który w tym roku odbędzie się 14 listopada. WrocLove jest w czerwcu. I jakoś tak się to kręci wszystko.

A jak Wrocław pod względem koncertowym wygląda na tle innych miast?

M: To jest specyficzne miejsce pod tym względem.  Oprócz nas mieszka tutaj wiele innych składów tworzących muzykę reggae, takich jak chociażby Tumbao Riddim Band, który gra z Jamalem czy EastWest Rockers lub też Splendid Sound. Mamy fajną atmosferę, dlatego środowisko reggaeowe ma szansę się tutaj rozwijać.

Graliście już z Abradabem, Soundkails... Czy jest coś, co uważacie za swój największy sukces albo z czego ewentualnie z dzisiejszej perspektywy byście zrezygnowali?

M: Generalnie idziemy swoją drogą. Było parę rzeczy, które dzisiaj uważam za dziwne pomysły. Ale chyba nie zmieniłbym niczego, bo jakoś ukształtowały one mój sposób myślenia i nauczyły mnie wielu rzeczy. Czasem warto spróbować czegoś nowego, niekoniecznie związanego ze sceną reggaeową. A jeśli chodzi o sukcesy, to jestem bardzo szczęśliwy, że graliśmy przed Juniorem Kelly. To jeden z moich ulubionych artystów. No i Sizzla, oczywiście.

A udział w serialu „Tancerze”?

M: Wiedziałem! To był właśnie jeden z tych dziwnych pomysłów.

Y: Ale z drugiej strony ciekawe doświadczenie, z którego wynieśliśmy pewne lekcje i na pewno przy następnej takiej okazji będziemy wiedzieli, jak się zachować.

M: Fajna przygoda. Śmiesznie to wygląda od środka.

Natural Dread Killaz


Uważacie występ w "Tancerzach" był błędem?

M: Ja się dobrze bawiłem. Ale gdyby jeszcze raz ktoś mi zaproponował udział w serialu, to raczej zostałbym w domu.

Dlaczego?

M: To jest system działania dużej korporacji. To po prostu nie mój tryb pracy. Tam wszystko jest odgórnie ustalone. Trudno mi to wytłumaczyć. Dziecinne to było wszystko.

A uważacie, że takie przedsięwzięcia mogą popularyzować reggae? I czemu w ogóle to miało służyć?

Y: Nie myśleliśmy wcześniej, czemu to będzie służyć, bo nie mieliśmy jakichś większych zamierzeń związanych z tym serialem. Generalnie, wydaje mi się, że to popularyzuje muzykę. Bardzo dużo ludzi nas pewnie zobaczyło. I jak są jakieś urywki na Youtubie, to wiele osób się pyta, co to za zespół. Myślę, że to poszerzyło grono naszych słuchaczy.

M: Ale chcieliśmy po prostu się sprawdzić. Padła taka propozycja i nic się nie stało. Było śmiesznie na maksa! Co tu dużo gadać...

Mesajah i Paxon są braćmi. Czy kłótnie rodzinne przenoszą się na grunt zawodowy, muzyczny?

M: To może Paxon, którego dzisiaj z nami nie ma, coś powie (śmiech). Wiadomo, że bracia zawsze się kłócą. Do pewnego momentu biliśmy się, jak to bracia. Potem już przestaliśmy się bić. Byłem taki jak Paxon, więc Paxon stwierdził, że nie ma co się bić. Kłotnie braterskie zawsze są. Ale to się raczej nie przenosi na muzykę.

Y: Nie przenosi się, bo w pewnym momencie pojawiłem się ja, trzeci i nienarodzony.

M: On jest większy od nas.

Y: Jestem większy i trzymam ich za kołnierzyki, jak się biją, więc nie ma problemu. Jestem oazą spokoju w tym zespole (śmiech).

M: Chyba kilka razy się zdarzyło nam pokłócić. Ale to brat, więc można.

Y: Nawet wypadałoby. Musi być równowaga.

Płyta NDk będzie na wiosnę, na album Mesajah trzeba poczekać jeszcze rok albo dwa


Kiedy pojawi się w końcu nowa płyta Natural Dread Killaz?

M: Powinna pojawić się jesienią, ale nie uda się teraz jej wydać. Wiadomo, zawsze tak jest. Artyści robią płyty. Mówią, że album będzie wtedy, a ten pojawia się później. Singiel (już zmiksowany i zmasterowany) dostaniemy w najbliższych dniach. Płyta będzie pewnie na wiosnę. W sumie kawałki już są skończone. Wszystko mamy ponagrywane. Brakuje jakichś małych dogrywek.

Zatem czekamy. Dziękuję za rozmowę.


Czytaj też:

od 18 latnarkotyki
Wideo

Jaki alkohol wybierają Polacy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto