Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nadworny magik królowej Elżbiety we Wrocławiu (Wideo)

Łukasz Błaszczyk
Łukasz Błaszczyk
Wrocław ma to do siebie, jak przystało na miasto spotkań, że w zupełnie niepozornych okolicznościach przyrody można natknąć się na kogoś naprawdę interesującego.

Te kryteria z pewnością spełnia Phil Jay - walijski magik, którego spotkaliśmy, niezupełnie przypadkiem, w restauracji Rodeo Drive na wrocławskim rynku. W przerwie między piciem kawy, a konsumowaniem krwistego steku, Phil dał próbkę swoich umiejętności. W roli asystentki wystąpiła jedna z kelnerek Rodeo Drive, Sylwia.

Na zamieszczonym poniżej klipie Sylwia podpisuje jedną z kart swoim imieniem, a następnie Phil, w możliwie najbardziej wyszukany sposób, gra z wyobraźnią widza, na zawołanie wyciągając kartę spośród puli innych bądź też odnajdując ją w przedziwnych miejscach np. w swoim bucie, portfelu lub na czole.

Praktykę, urągając nieco tradycyjnej chronologii, postanowiliśmy poprzeć teorią, przeprowadzając krótki wywiad z Philem.

Łukasz Błaszczyk: Kto był twoim nauczycielem?

Phil Jay: Wszystkiego nauczyłem się sam, choć teraz sam uczę innych magików np. w Hollywood. Ale nigdy nie wyjawiam swoich sekretów publiczności.

ŁB: Czego wymaga praca magika? Inteligencji, zręczności?

PJ: Po trochu wszystkiego, ale przede wszystkim niesamowitej ilości ćwiczeń i zrozumienia ludzkiej psychologii, np. tego w jaki sposób obserwują to, co robię. Poza tym mechanika tych sztuczek jest niezwykle istotna.

ŁB: Kiedy zdecydowałeś się zostać magikiem?

PJ: Magia od dziecka była moim hobby, ale przestałem się w to bawić, gdy skończyłem 15 lat, bo pomyślałem, że to strasznie dziecinne. Ale już parę lat później znowu zacząłem ćwiczyć triki do momentu, w którym w wieku 20 lat poszedłem do pracy i musiałem zarzucić magię. Chociaż oczywiście wciąż po pracy ćwiczyłem i oglądałem każdy występ magiczny, jaki mogłem, próbując je odtworzyć. W końcu miałem poważny wypadek w pracy, który unieruchomił mnie na półtora roku. Wreszcie miałem mnóstwo czasu na ćwiczenia i gdy skończyła się moja rehabilitacja zacząłem pracować w restauracjach wykonując magiczne sztuczki. Po jakimś czasie przeszedłem na zawodowstwo i zacząłem pracować na prywatnych przyjęciach.

ŁB: Na przykład dla kogo?

PJ: Dla Paula McCartneya, Eltona Johna, Robbiego Williamsa, pięciokrotnie dla rodziny królewskiej i dwukrotnie dla samej królowej, ostatnio w zeszłym roku z okazji jej urodzin. Poza tym przgotowuję również prezentacje dla firm przy okazji targów oraz od czasu do czasu urozmaicam kursy BHP. Kiedyś na przykład zdarzyło mi się wykonywać prezentację w związku ze światowym tygodniem AIDS na uniwersytecie w Swansea. Najśmieszniejsze było to, że narzędziem tej prezentacji były wielkie nadmuchane kondomy. W ten sposób władze uczelni chciały uświadomić ludzi o konieczności stosowania antykoncepcji.

ŁB: Czy paranie się magią zawodowo nie zabija całej frajdy?

PJ: Nie, bycie magikiem to najfajniejsze zajęcie na świecie.

Nic dodać, nic ująć. Na zakończenie akcent o zabarwieniu finansowym, tj. dwie kolejne sztuczki Phila. W roli głównej monety i banknoty.


Realizacja materiału: Łukasz Błaszczyk, Alan R. Townend


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto