Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Michał i Robert sondują Wrocław na YouTube

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
sondujemy wrocław
sondujemy wrocław Sabin Kluszczyński
Zaczęli sondować w sierpniu. Pytają prawie o wszystko: o koszmarny poniedziałek, dziwaczne sny, Smoleńsk czy "Taniec z Gwiazdami".

Udostępnij artykuł na Facebooku

Kanał Sondujemy na YouTube powstał na początku sierpnia. Jego twórcami są Michał Grzebieniak oraz Robert Konieczny.

Robert Konieczny ukończył studia (kierunek: kierownictwo produkcji) w Szkole Filmowej we Wrocławiu. Jest zdecydowany, by swoje życie związać z filmem. Na razie pracuje w jednym z wrocławskich centrów kultury.

Razem tworzą teledyski. Na YouTube mają też kanał HeavyVisionsGroup, na którym zamieszczają różne klipy, w tym ten dla Hasiok&Maleńczuk.

Jak powstało Sondujemy?

Michał Grzebieniak: Ja mam zawsze sto pomysłów na minutę. Niektóre się powtarzają. Te, które powtarzają się częściej niż inne, zaczynam realizować. Robienie sond to jeden z tych pomysłów. Zadzwoniłem do Roberta, czy mi pomoże. I ruszyło.
Okazało się, że pierwsza sonda ma ponad 50 tys. wejść. Zatem poszliśmy za ciosem.

Robert Konieczny: Chcieliśmy zaistnieć na YouTube. Pierwszym naszym wspólnym projektem były Pluszaczki, taki eksperyment, ale to nie wypaliło. Było zbyt kontrowersyjnie. W przygotowanych przez nas animacjach maskotki się zabijały, było po prostu zbyt brutalnie.

Skąd bierzecie pomysły na sondy? O politykę chyba nie zahaczacie?

RK: Sondujemy Internet. Staramy się zorientować, jakie tematy są na czasie. Zdarza się jakiś polityczny temat, ale rzadko. Rozmawialiśmy z ludźmi na przykład o katastrofie w Smoleńsku. Ale dotykamy też spraw codziennych i luźnych tematów, takich jak to, dlaczego Polacy oglądają programy typu "Taniec z Gwiazdami".

MG: Chcemy zrobić sondy uniwersalne, które nie zestarzeją się po tygodniu, kiedy wszyscy zapomną o jakimś wydarzeniu. Stąd pytania typu: co powiedziałbyś politykom przed wyborami? Ale pytanie o Smoleńsk wyszło nam też politycznie, a raczej ludzie doszukują się tu polityki, podtekstów i manipulacji. No i dobrze - jest dyskusja, coś się dzieje.

Kogo i gdzie pytacie?

RK: Rozmawiamy z ok. dwudziestoma osobami, czasem mniej. To zależy od tego, jak się wypowiadają. Staramy się rozmawiać z ludźmi w różnym wieku. O wypowiedzi prosimy zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Od tych zmiennych zależą ich odpowiedzi. Ludzie różnej płci, w różnym wieku, mogą mieć po prostu inne zdanie na ten sam temat. Sondy przeprowadzamy najczęściej na Rynku albo Pergoli. Przed wyjściem przygotowujemy trzy czy cztery pytania, ale nie ma jakiejś złotej zasady co do tematów, które wybieramy.

Macie jakiś sekret, który wykorzystujecie w pracy?

MG: Mamy kilka, ale nie powiemy (śmiech).

RK: Od razu pytać, bez proszenia typu: czy można? Wtedy jest większa szansa, że ktoś nam odpowie. Trzeba też zadawać proste pytania. Cóż, co do tego ostatniego, czasem się nie da. Weźmy przykład Smoleńska. To pytanie było trudne, ludzie musieli się dłużej zastanowić.

Coś was specjalnie zaskoczyło podczas przeprowadzania takich sond?

MG: Tak. Znikający ludzie. Idziemy na plac Solny, a tam ni żywej duszy. Wracamy na plac Gołębi, a tam pusto. I nagle idzie jakiś jeden człowiek i okazuje się, że mówi tylko po hiszpańsku... I tak jest zawsze.

RK: Ja byłem zaskoczony, kiedy taksówkarz powiedział, że nie udziela wywiadów. Niektórzy ludzie naprawdę traktują się jak gwiazdy, ale większość chętnie z nami rozmawia.

Co musiałoby się stać, żebyście się zrazili do całego pomysłu i zarzucili ten projekt, czego oczywiście Wam nie życzę.

RK: Trudne pytanie. Nie wiem, chyba musieliby nas pobić. Na pewno zrezygnowalibyśmy, gdyby ludzie przestali oglądać nasze filmy.

MG: Filmy robi się dla widza. A tu widzowie są. Kilka projektów padło właśnie przez spadek oglądalności. Ale tu jest nieźle - 160 tysięcy odsłon w niecały miesiąc.

Robert Konieczny i Michał Grzebieniak

Jakie otrzymujecie sygnały od oglądających, znajomych?

RK: Ludzie lubią oglądać takie sondy, dlatego jest to trafiony pomysł. Większość opinii jest pozytywnych. Od strony znajomych z negatywnymi się nie spotkałem. Komentarze na kanale bywają różne, ale rzeczywiście mało kto krytykuje. Co najwyżej na Joe Monster zdarzyło nam się dwa razy mieć nieprzyjemny odzew. Może myśleli, że chcemy ich tym zaspamować.

Plany?

RK: Póki co, skupiamy się na kontynuacji kanału. Istnieje dopiero miesiąc. Może z czasem uda się coś na tym zarobić. Na razie trzeba jednak włożyć masę pracy i czasu na realizację i promocję.

MG: Dobić do miliona obejrzeń. Zacząć zarabiać, żeby można było zainwestować w lepszy sprzęt. A potem? Zobaczymy...


Czytaj też:



Monster Jam 2011
we Wrocławiu


George Michael - koncert na stadionie


Kliczko i Adamek we Wrocławiu


ZOO Wrocław: Cennik

**
Opublikuj materiał i wygraj nawet 500 zł!

**

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto