Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Melanie Fiona: Wciąż jestem kopciuszkiem

Redakcja
O reggae, Kanadzie i Alicii Keys rozmawiamy z Melanie Fioną.

Kariera 27-letniej Melanie Fiony rozpoczęła się w 2002 roku. Zdeterminowana dziewczyna rozsyłała swoje demo do wszystkich możliwych wytwórni płytowych. Zanim jednak stała się sławna, supportowała występy wielu gwiazd, m.in. Kayne’a Westa. Pierwszy krążek artystki zatytułowany „The Bridge” trafił na sklepowe półki w czerwcu 2009 r, pojawił się na nim przebój "Monday morning". W tym roku Melanie Fiona towarzyszy podczas tournee Alicii Keys.

Przeczytajcie wywiad z wschodzącą gwiazdą sceny muzycznej!

Jesteś młodą, atrakcyjną kobietą, która odniosła spektakularny sukces. Czy możesz mi zdradzić jak tego dokonałaś?

Myślę, że moją receptą na sukces jest robienie tego, co kocham. Mam wspaniałych fanów, wokół są ludzie, którzy mnie wspierają. Poza tym warto wyciągać wnioski z wydarzeń, które towarzyszą podczas drogi na sam szczyt. Bardzo ważne jest, żeby te wzloty i upadki, dobre i złe rzeczy przyjmować z entuzjazmem. To sprawia, że pozostaję skromna i wciąż ciężko pracuję. Dzięki temu ludzie doceniają moje poświęcenie.

Skromna powiadasz… Podczas jednego z Twoich pobytów w Polsce nazwałaś siebie „kopciuszkiem w przemyśle muzycznym”. Czy nadal się nim czujesz?

Tak, wciąż sądzę, że jestem kopciuszkiem. To tak jakbym miała dwie, złe siostry przyrodnie, które czyhają na mnie za rogiem. Momentami naprawdę nie jest łatwo, wciąż miewam trudne chwile. Czasem chciałabym, żeby zjawiła się dobra wróżka, matka chrzestna i sprawiła, że wszystko będzie lepsze. Ale nie zawsze tak można, więc po prostu muszę iść przed siebie. Jestem z Kanady, a moim marzeniem było zostać znaną na całym świecie i to mi się udało. Pracowałam naprawdę ciężko. Teraz mam zespół ludzi, którzy we mnie wierzą. Czuję się bardzo szczęśliwa i dumna, że mogę robić to, co chcę.

Udowodniłaś już chyba, że niepotrzebna ci pomoc dobrej wróżki. Jesteś
upartym bojownikiem, który z determinacją rozsyłał swoje dema do wszystkich możliwych wytwórni.

Kiedy zdecydowałam się wydać płytę, odwiedziłam chyba wszystkie wytwórnie. Bardzo chciałam się dowiedzieć, jaka jest moja muzyka, jak wypadam na tle innych artystów. Wiele wytwórni próbowało mnie zmienić, ale ja byłam bardzo uparta, powiedziałam: "Nie mam zamiaru zmieniać tego, kim jestem. Muszę po prostu znaleźć taką wytwórnię, która będzie we mnie wierzyć". Na szczęście udało mi się to z SRC Universal Motown. Czuję się wielką szczęściarą, ponieważ wielu artystów nie ma takiej szansy.

Jak to się stało, że zainteresowałaś się śpiewaniem? Byłaś tym typem, który śpiewa przed lustrem do dezodorantu, czy po prostu pewnego dnia zrozumiałaś, że chcesz zostać piosenkarką?

Od zawsze kochałam muzykę. Będąc dzieckiem nie mogłam nawet bez niej zasnąć. Mój tato gra na gitarze, mama śpiewa, więc mając 3-4 lata postanowiłam, że zostanę piosenkarką. Jednak, kiedy dorastałam, zajęłam się zupełnie innymi rzeczami. Może dlatego, że w Kanadzie bardzo ciężko się wybić. Marzyć o śpiewaniu można, gorzej te cele zrealizować. W wieku 16 lat, kiedy byłam w szkole średniej, doszłam do wniosku, że śpiewanie to jest to "coś" i zrobię wszystko, żeby mi się udało. Zaczęłam nagrywać, zdobywałam jak najwięcej kontaktów w środowisku, rozwijałam się jako artystka i mówiąc krótko: oto jestem!

Twoi rodzice pochodzili z regionu Zachodnich Indii. Jaki to miało wpływ na twoją twórczość?
Jeśli widziałeś moje występy na żywo, to wiesz, że zawsze staram się wnieść do nich trochę reggae. To jest część mojej kultury, duża część tego, kim jestem. Tylko ja urodziłam się w Kanadzie. Moi rodzice, brat, wujkowie, kuzyni urodzili się na Karaibach. To bardzo ważny element mojego wychowania i życia. Nigdy nie chciałabym tego stracić. Chcę, żeby ludzie mogli to poczuć i usłyszeć w mojej muzyce.

Piszesz również teksty. Czy zawierasz w nich uczucia i emocje, które towarzyszą Ci na co dzień? Jakie jest główne przesłanie twojej muzyki?
Powiedziałabym, że jest nim śpiewanie o rzeczach, przez które przechodzi każdy z nas, których każdy doświadczył. Piosenki piszę sama, albo ktoś mi w tym pomaga. Jedyną rzeczą, w której zawsze jestem prawdziwa jest śpiewanie. Pewne piosenki są dla mnie bardzo osobiste, inne są po prostu historiami ludzi, które muszą być opowiedziane. Chciałabym, żeby ludzie zawsze mogli czerpać z mojej muzyki. Zawsze staram się być dla nich takim "głosem".

Głosem, który jest niesamowity… Dziękuję.

Czyżbyś się rumieniła?

Nie! (śmiech)

Melanie Fiona

To nie przystoi takiej celebrytce Nie wydaje mi się, że nią jestem. Ludzie zawsze pytają o to jak czuje się będąc sławną. A ja odpowiadam: "Ja jestem sławna? Naprawdę?". Wciąż czuję się jak zwyczajna dziewczyna, która spełnia swoje marzenie.

Pracowałaś z wieloma znanymi nazwiskami światowego przemysłu muzycznego. Kogo wspominasz najlepiej? Kto nauczył cię najwięcej?

To bardzo trudne pytanie. Chyba najmilszym artystą, z którym kiedykolwiek pracowałam jest Alicia Keys. To wspaniała dziewczyna. Miła, uprzejma, tak utalentowana i skromna. Bije od niej pozytywna energia. Natomiast, jeśli chodzi o to, kto miał na mnie największy wpływ, to chyba Stevie Wonder. Niedawno go poznałam.

Naprawdę?

Tak, to był dla mnie bardzo ważny moment. Stevie Wonder zna moją muzykę i podoba mu się. Chciałabym kiedyś z nim popracować. To byłoby spełnienie marzenia, bo on jest przecież legendą. Mam nadzieję, że to się kiedyś wydarzy.

Twoja muzyka jest pełna ciepła i energii. Jechałem dziś zmarznięty i zaspany do pracy, włączyłem „Please don’t go” i od razu było mi lepiej. Jak ty to robisz? Widziałem w życiu wiele rzeczy, ale takich emocji nigdy. Ta radość na twarzach ludzi podczas koncertu.

Bardzo się cieszę, że ci pomogłam. Jak ja to robię? Chyba próbuję wydobyć swoje uczucia i przenieść je na publiczność. Uwielbiam występować przed ludźmi.
I nic nie daje mi więcej radości niż oglądanie szczęśliwej publiczności.Kocham występować na żywo.

Zaczynam się uzależniać od „Please don’t go”. Planujesz otworzyć jakiś odwyk dla swoich fanów,  masz jakiś pomysł na terapię?

Tak. Drugi album. Będzie się nazywał „The MF Life”. Myślę, że jedyny sposób, żeby pozbyć się jednego nałogu, to zastąpić go innym. (śmiech)

Możesz zdradzić coś więcej na temat nowej płyty?

Pewnie. Nowy album to tak naprawdę „The Bridge”, tylko trochę głośniejszy i lepszy. Na płycie będzie też więcej soulu. Po mojej pracy z Alicią Keys i Kaynem Westem, uzależniłam się od muzyki, która jest głośna i pełna.

Dla kogo jest Twoja nowa płyta?
Mam nadzieję, że „The MF Life” muzycznie przypadnie do gustu dużej liczbie ludzi. Chciałabym dotrzeć tym albumem do nowych krajów i kultur. Taka powinna być zawsze według mnie muzyka, powinna łączyć ludzi.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję, Trzymaj się ciepło i nie marznij.


Czytaj też:
Serwis MoDoZmień swoje drogowe miasto - głosuj!
Zima we Wrocławiu 2010/2011 [serwis specjalny]
Próbny egzamin gimnazjalny

Opublikuj materiał i wygraj nawet 500 zł!

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto