Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcin Kliber próbuje ściemniać

Adam Kłykow
(WROCŁAW) W ujawnionej przez nas sprawie neofaszytowskiej przeszłości Marcina Klibera - obecnie szefa młodzieżówki dolnośląskiego RS AWS i asystenta wiceprezydenta Wrocławia Andrzeja Jarocha - trzymaliśmy się dotychczas ...

(WROCŁAW) W ujawnionej przez nas sprawie neofaszytowskiej przeszłości Marcina Klibera - obecnie szefa młodzieżówki dolnośląskiego RS AWS i asystenta wiceprezydenta Wrocławia Andrzeja Jarocha - trzymaliśmy się dotychczas prezentacji faktów. Dziś pora na krótką analizę najważniejszych wątków i kilka refleksji.

Sprawa najważniejsza: co zdarzyło się w sierpniu 1996 roku w Belgii?

Po nitce do kłębka

Z naszych pierwszych informacji wynikało, że Marcin Kliber uczestniczył w dorocznym zjeździe neofaszystów oraz że został aresztowany i deportowany do Polski za kolportaż nazistowskich akcesoriów. W pytaniu do niego powtórzyliśmy sformułowania użyte przez naszych informatorów. Kliber odpowiedział, że nie uczestniczył w zjeździe neofaszystów, niczego nie kolportował i nigdy nie był aresztowany ani deportowany. W nagranym, ale niewykorzystanym fragmencie rozmowy, podpytywaliśmy Klibera jeszcze parokrotnie, czy rzeczywiście wrócił do kraju bez zastosowania wobec niego środków przymusu. Ani słowem nie wspomniał wtedy o zatrzymaniu przez belgijską policję i wydaleniu samolotem do Polski. Potwierdził to dopiero na konferencji prasowej przed trzema dniami, na której zagroził naszej redakcji pozwaniem jej do sądu.

Wcześniejsze przemilczenie niewygodnych faktów było mu potrzebne do późniejszego tzw. łapania za słowa. No bo nie było aresztowania, tylko zatrzymanie. Nie było deportacji, tylko... Kliber sam nie wiedział, jeszcze w środę, w obecności licznych dziennikarzy, co? Wydalenie? W końcu jakoś „to” trzeba nazwać!

A na zjeździe neofaszytów Kliber nie był tylko dlatego, że został przedwcześnie zawrócony do domu. Jego koledzy są zgodni, że cel ich wyprawy do Belgii stanowił właśnie ten zlot.

Jakieś ślady są

Teraz rozumiemy, dlaczego Kliber ze spokojem przyjmował próby - wiedział o nich - sprawdzenia naszych informacji w ambasadach: Belgii w Warszawie i Polski w Brukseli. Po prostu wydalenie Klibera odbyło się bez współudziału placówek dyplomatycznych i po tym fakcie nie ma w jego paszporcie śladu.
Do dziś Kliber twierdzi, że „nie wie”, co takiego znalazła policja belgijska w jego i kolegów bagażach oraz dlaczego zaraz po przeszukaniu zostali natychmiast zawróceni do Polski. My wiemy, że powodem było znalezienie w ich torbach nazistowskich akcesoriów w ilościach handlowych.
Dopiero na konferencji prasowej Kliber ujawnił, że od połowy lutego zaczął otrzymywać anonimowe groźby. Dlaczego nie powiedział o tym podczas wywiadu dla „Gazety Wrocławskiej”, przeprowadzonego miesiąc później? Fakt, że o to nie zapytaliśmy. Mógł jednak o tym powiedzieć od siebie.
Kliber usiłuje pomniejszyć wagę zebranych informacji o nim (nie wszystkie dotychczas wykorzystaliśmy). Rozpowiada, że kupiliśmy je od szantażysty. Po pierwsze: za informacje (podobnie jak i za dwa posiadane zdjęcia, które pokazują Klibera w towarzystwie kolegów nazistów i jego samego w czapce z esesmańską trupią czaszką) nie zapłaciliśmy nikomu ani grosza. Po drugie: osoba nazywana przez Klibera szantażystą nie była naszym pierwszym i nie jest jedynym informatorem, jest jedną z wielu...

Informacje pod lupą

Dziennikarka PAP zapytała nas, czy sprawdzamy naszych informatorów. Odpowiedzieliśmy, że my mamy zwyczaj sprawdzać przede wszystkim informacje. Od prześwietlania swoich informatorów - dodajmy - jest tajna policja. Redakcje są od dbania o rzetelność publikowanych informacji.
A na koniec powtórzmy to, co powiedzieliśmy Polskiemu Radiu Wrocław: wydaje się nam, że pan Kliber - mówiąc językiem młodzieżowym - ściemnia...

Zobacz:

Część pierwszaCzęść drugaCzęść trzeciaCzęść czwarta
od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto