Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oto Remigiusz Korejwo, policjant, który pomógł Tomaszowi Komendzie. Przeczytaj!

Uwaga TVN
To jest jeden z głównych bohaterów historii Tomasza Komendy. Przeczytajcie!

Niedoszły misjonarz, w przeszłości funkcjonariusz Straży Granicznej, policjant, obecnie funkcjonariusz CBŚP. Kim jest Remigiusz Korejwo, człowiek, dzięki któremu Tomasz Komenda jest dziś na wolności?

Zbrodnia miłoszycka

1 stycznia 1997 roku w Miłoszycach odnaleziono ciało 15-letniej Małgorzaty. Dziewczyna zanim zmarła z wyziębienia i wykrwawienia, została brutalnie zgwałcona. Po trzech latach od zabójstwa schwytany został sprawca. 23-letni wówczas Tomasz Komenda.

- Kiedy wprowadzałem się do Miłoszyc, szukałem informacji na temat tego miasteczka. Doniesienia zdominowane były artykułami, o brutalnej zbrodni nastolatki. Każda historia zamordowanego, zgwałconego dziecka budzi we mnie ogromne emocje – mówi Remigiusz Korejwo, funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego Policji.

Mimo że napastników mogło być dwóch, a nawet trzech, śledczy zadowolili się zatrzymaniem jednego. Komenda zostaje skazany na 25 lat pozbawienia wolności, a sprawa na długie lata trafia do szuflady.

- Sprawa nie była do końca wyjaśniona. Rozmawiałem dużo na ten temat z mieszkańcami Miłoszyc. Dochodziły do mnie głosy, że osoby, która odsiaduje wyrok za tę zbrodnię, w ogóle tam nie było – dodaje. - Policjant jest przede wszystkim człowiekiem. Jeśli ma jakieś przeczucie, to powinien działać zgodnie ze swoimi przekonaniami i sumieniem – podkreśla.

Ireneusz M.

Remigiusz Korejwo wspólnie z prokuratorami Tomankiewiczem i Sobieskim nabierali przekonania, że w zakładzie karnym może przebywać niewinny człowiek. Aby to potwierdzić, musieli znaleźć prawdziwych sprawców. Wśród osób, które typowali był Ireneusz M. Mężczyzna był na dyskotece w nocy, gdy doszło do zbrodni, co więcej był na podwórku, na którym odnaleziono ciało dziewczyny. Cztery dni po morderstwie Ireneusz M. był przesłuchiwany, ale wówczas nikt nie zwrócił na niego uwagi.

- Nie wiem, dlaczego nikt wtedy nie zwrócił uwagi na jego tłumaczenia. Ireneusz M. mówił, że jego ślady są na miejscu, bo trzymał w pobliżu rower, alkohol. Ireneusz się po prostu wyślizgnął śledczym – zaznacza Korejwo.
Ponownie wykonane ekspertyzy, po osiemnastu latach, zdaniem śledczych jednoznacznie wskazały na Ireneusza M. Mężczyzna odbywał wyrok za gwałty, które popełnił po zbrodni w Miłoszycach.

Po przesłuchaniu Ireneusza M. coraz bardziej jasnym stawało się, że Tomasz Komenda jest niewinny. Tomasz pamięta dzień, w którym do jego celi zapukał Remigiusz Korejwo, by razem z kolegą zabrać go na przesłuchanie do prokuratury.

- Nie zapomnę tego do końca życia. W 2017 roku przyszli i wkręcili mi żarówkę, która się nie świeciła od 17 lat – wspomina Komenda. - Kiedy przyszliśmy pierwszy raz do Tomka, widząc nas powiedział: Panowie, czekałem na was 18 lat. Przewieźliśmy go do prokuratury samochodem z szybami, a niezabudowaną więźniarką. Patrzyłem w lusterko i widziałem Tomka, który wygląda, jakby był na innej planecie – dodaje Remigiusz Korejwo.

Rok po tym przesłuchaniu, Tomasz Komenda czekał na decyzję sądu, który miał orzec, czy mężczyzna pozostanie w więzieniu, skorzysta z przepustki, czy udzielone zostanie mu warunkowe przedterminowe zwolnienie. - Wszyscy czekaliśmy w napięciu. Pamiętam, że w pierwszych słowach sędzia powiedział, że nie wyraża zgody na przerwę w odbywaniu kary, ale po chwili ciszy padły długo wyczekiwane słowa. Sędzia miał szczęście, że wówczas nikt nie doznał zawału. To były wielkie emocje – wspomina Korejwo.

Seminarium, Straż Graniczna, CBA

Przed wstąpieniem w szeregi CBA, Remigiusz Korejwo był funkcjonariuszem Straży Granicznej. Wcześniej uczęszczał do seminarium duchownego. - W seminarium byłem po skończeniu szkoły podstawowej. Zrozumiałem jednak, że nie będę w stanie przebaczać bardzo złym ludziom, a żeby być zakonnikiem, mnichem, księdzem trzeba przebaczać. To był moment, kiedy zmieniłem kierunek życia – opowiada Korejwo.

Prosto z seminarium przeszedł do Straży Granicznej. Tam, wyposażony w długą broń pilnował granicy i łapał przemytników, trudniących się między innymi przerzutem ludzi i nielegalnego towaru. Kiedy jednostka, w której służył została rozwiązana zasilił szeregi policji. Pracując w niej jednocześnie był w specjalnej grupie, która zajmowała się ochroną VIP-ów. Z policji przeszedł do Centralnego Biura Śledczego, gdzie zetknął się ze sprawą miłoszycką.

- Każdy etap w życiu to nowe doświadczenia. Trzeba kierować tak życiem, żeby się nie nudzić, nie marnować go. W seminarium byłem, bo chciałem być misjonarzem. Wyjechać na Madagaskar i pomagać ludziom. To było moje marzenie – wspomina Korejwo i dodaje: Praca śledczego to nie jest praca, z której wracasz o 15 i już o niej nie myślisz. Prowadząc śledztwo, jesteś w nim cały czas. Myślisz, zastanawiasz się, próbujesz.

W kinach cały czas można oglądnąć film pt. „25 lat niewinności. Sprawa Tomasza Komendy”. W rolę Remigiusza Korejwo wcielił się Dariusz Chojnacki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto