Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Judo: Jacek Jaracz myśli o kolejnym medalu MŚ

Wojciech Koerber
Jacek Jaracz na szczycie, po weekendowym, zwycięskim turnieju Poland Open w Kobylinie
Jacek Jaracz na szczycie, po weekendowym, zwycięskim turnieju Poland Open w Kobylinie fot. archiwum jacka jaracza
Jacek Jaracz to jedna z najsympatyczniejszych, i największych, postaci dolnośląskiego sportu. Blisko dwa metry wzrostu, 140 kg wagi. Swego czasu odnosił sukcesy jako zapaśnik Śląska Wrocław - był złotym, srebrnym i brązowym medalistą mistrzostw Polski, międzynarodowym mistrzem kraju, wygrywał prestiżowy Turniej im. Władysława Pytlasińskiego.

W 1998 roku rozpoczął też pisać historię polskiego sumo. Złotymi zgłoskami. No, brązowymi, dokładniej rzecz biorąc. To właśnie Jaracz, w październiku 1998 roku, zdobył w Tokio pierwszy dla Polski medal, właśnie brązowy, mistrzostw świata (kat. open). Na najniższym stopniu podium stanął wówczas również w rywalizacji drużynowej - z braćmi Markiem i Robertem Paczkowami.

Do 2003 roku przepychał się Jaracz i na macie, i na dojo, łącząc obie dyscypliny. Później bawił się już tylko w sumitę, a zabawa ta przyniosła Polsce worek medali mistrzostw Europy i świata.

- Mam tych krążków w granicach 25-26, wywalczonych oczywiście indywidualnie i drużynowo - sam dokładnie nie pamięta wrocławianin, który w weekend znów potwierdził niesłabnącą siłę. Wygrał zawody Poland Open (kat. +115 kg) rozegrane w Kobylinie k. Krotoszyna. - Najpierw miałem wolny los, później z powodu urazu Mirek Wolszczak nie wyszedł do walki. O dwójkę pokonałem Marcina Rozuma, a w finale wygrałem z Węgrem - mówi Jaracz, dzięki któremu polskie sumo rośnie w siłę. Dziś promowane jest już przez blisko 70 klubów w Polsce, a od początku 2009 roku dyscyplina uczestniczy w systemie krajowego współzawodnictwa dzieci i młodzieży. Nie byłoby zresztą polskiego sumo bez polskich zapasów. To właśnie zapaśnicy, u schyłku kariery, zamieniają matę na dojo. Kondycji wybitnej już nie potrzeba, a sprawność ruchowa zostaje. Taką drogę przechodzili też m.in. nasz olimpijczyk z Sydney i Aten - Marek Sitnik oraz Marek Kraszewski.

Ogromniastą sylwetkę Jaracza dostrzegliśmy też ostatnio podczas otwartego treningu Mariusza Pudzianowskiego przed sobotnią galą KSW XIV. Pudzian obalał naszego sumitę, a na koniec imitował dobijanie. Młotkowym po łbie.

- To była pokazówka. Dzień wcześniej Marcin Rozum i ja faktycznie mieliśmy z Mariuszem kilkurundowe sparingi. Dochodziliśmy na zmianę, by go ujechać. Wtedy można było Mariusza bić, bo był w kasku. Pudzian wchodził nam w nogi, a my mieliśmy to bronić. No i my go ujechaliśmy, a on nam podziękował - tłumaczy 44-letni dziś Jaracz. Jest więc rówieśnikiem Erica Escha, popularnego Butterbeana, z którym w sobotę powalczy Pudzian. Nie o zbliżony wiek tu jednak chodziło, a o zbliżone gabaryty. Strongman musi zrobić wszystko, by obalić 180-kilogramową "Beczkę Masła" (Butterbean). Bo jak to masło się wyleje na dechy, to już pewnie nie będzie co zbierać.

To w weekend, a 16-17 października odbędą się w Warszawie mistrzostwa świata kobiet i mężczyzn w sumo. Jaracz szykuje się do startu w kat. open. - To chyba moje ostatnie mistrzostwa, trzeba powoli kończyć. Fajnie byłoby zdobyć medal i spiąć jakoś te 13 lat kariery - mówi nam emerytowany wojskowy, którego sportową pasję wspierają Robert i Artur Lalewiczowie, Bronisław Jakiel, Robert i Barbara Puchalscy, Tomasz Wilczyński oraz firma Garman. W realnej walce emeryta jednak nie przypomina. - Jako zapaśnik był, mimo sporej wagi, bardzo dobry technicznie, atrakcyjne suplesy rzucał - przypomina nasz wybitny trener Jerzy Adamek. Jako sumita już jest legendą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto