Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

JOT: Nie lubię boysbandów

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
O niezależnej scenie muzycznej, najnowszej płycie i show-biznesie rozmawiamy z wrocławskim raperem JOT-em.

Jego najnowsza płyta ukaże się jeszcze tej jesieni. Podczas Wrocławskiego Soundu mieliśmy okazję usłyszeć kilka premierowych utworów.

JOT jest jednym z prekursorów wrocławskiego rapu. Zaczynał od grania w zespołach, takich jak Wrotacja czy Neon.

Wolisz niezależną scenę muzyczną od uczestnictwa w projektach komercyjnych, które w rzeczywistości dają szansę zaistnienia w ogólnopolskich stacjach radiowych?

To jest szerszy problem. Tak naprawdę dzisiaj każdemu trudno przebić się z hip hopem. Jego medialny czas minął. Chciałbym oczywiście, żeby to się zmieniło. Zależy nam na tym, żeby prasa dopuściła do siebie przedstawicieli funku i hip hopu, ale to nie jest takie proste. Wszystko leży w rękach mediów.

JOT na koncercie podczas festiwalu Wrocławski Sound

JOT na koncercie podczas festiwalu Wrocławski Sound


Jak skomentujesz ostatni epizod z koncertu Peji? Nie uważasz, że takie wydarzenia zaczerniają obraz hip hopu, który i tak nie zawsze jest postrzegany w dobrym świetle?

Trudno mi się odnosić do tego wydarzenia. Takie rzeczy się dzieją, a obraz hip hopu jest zaczerniany na różnych innych imprezach. Takie sytuacje tworzą ludzie. To nie tylko wina artysty. Moim zdaniem, cała ta sytuacja była z gruntu zła. Jeżeli dziecko przychodzi na koncert i okazuje brak szacunku artyście, to tak jakby wkładało palec do wrzątku. To jest reakcja łańcuchowa. Wszystko dzieję się bardzo szybko, nieraz to są ułamki sekund i czasem trudno o właściwą reakcję. Oczywiście nie pochwalam tego, ale trzeba wziąć poprawkę na sytuację, jaka się wydarzyła. Gdyby to się stało w miejscu, gdzie obie strony miałyby czas na rozwiązanie problemu, może byłoby inaczej.

To nie jest tak, że artyści hip hopowi nie chcą za bardzo komentować tego wydarzenia z tego względu, że Peja jest uważany za swego rodzaju idola w świecie hiphopowców?

Nie wiem, ale chyba nie do końca. Ja Peję znam z dawnych czasów, kiedy jeszcze nie był idolem. Wydawał mi się pozytywną osobą, mimo tego co przeszedł. Nie wiem, jaki jest teraz, ale zawsze robił na mnie wrażenie spoko człowieka. Myślę, że środowisko jednak komentuje to, co się stało. Ale zdania są podzielone.

Skąd wzięła się idea najnowszej płyty? Usłyszeliśmy już na festiwalu Wrocławski Sound kilka premierowych utworów. Co chciałeś przekazać?

Płyta jest podsumowaniem tych kilku lat, które mam za sobą. Dotychczas próbowałem połączyć formę z treścią w jak najlepszych proporcjach. Teraz chciałbym opowiedzieć o kawałku swojego życia. Płyta będzie osobista. Przelałem na dźwięki te kilka lat, które przeżyłem.

Na ile Neon i Wrotacja były przygodą, a na ile życiowym doświadczeniem?

Kiedy graliśmy we Wrotacji, mieliśmy po szesnaście lat. To była młodzieńcza fascynacja i chęć zrobienia czegoś większego. Chcieliśmy zająć tym swój wolny czas. Wtedy to była zabawa. Potem przerodziła się ona w dążenie do zrobienia legalnej, profesjonalnej płyty.

Już wtedy marzyłeś o tym, żeby zostać hiphopowcem?

Każdy tak ma. Nie zaczynalibyśmy tego robić, gdybyśmy nie mieli wizji siebie za kilka lat. Były jakieś marzenia o zostaniu poważanym raperem. Oczywiście, wszystko weryfikuje rzeczywistość. Teraz robię to, co chcę. Jestem w dobrej wytwórni, w której mogę rozmawiać o swoim projekcie. Nie jestem do niczego zmuszany. Bardzo cenię sobie taką niezależność.

Gdybyś dostał szansę zaistnienia w komercyjnym świecie, przyjąłbyś ją?

To zależy na jakich warunkach. Padały takie propozycje. Miałem współpracować z osobami, których droga nie jest moją drogą. Chodzi mi o gwiazdy, które są gwiazdami tylko dlatego, że są. Ale wówczas robiłbym coś wbrew sobie. Już teraz mógłbym być osobą bardzo popularną. Zrezygnowałem, bo wolałem niezależność. Robię muzykę, która ma osobisty przekaz i jest trudniejsza w odbiorze.

Co jest dla Ciebie najważniejsze w muzyce?

Wydaje mi się, że właśnie osobisty przekaz, jakaś koncepcja. Nie lubię boysbandów, nie lubię rzeczy, które stworzone są na potrzeby showbiznesu. Cenię zespoły, które istnieją wiele lat, docierają się i tworzą swój charakterystyczny styl. Drażnią mnie grupy, będące wytworem producentów. Mają swoje pięć minut i potem giną.

Jakie masz plany na najbliższy czas?

Teraz skupiamy się głównie na płycie. Dogrywam się sporadycznie – bo teraz mam mniej czasu – na różne płyty podziemnych raperów, od których dostaję propozycje współpracy. Później zobaczymy. Mam plany, żeby grać muzykę z zespołem. Wrócimy do tego, co próbowaliśmy robić trzy lata temu.

Dzięki bardzo!

Dzięki.


Czytaj też:

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto