Teoretycznie z pierwszymi dniami wiosny świat roślin i zwierząt powinien zacząć budzić się do życia, na drzewach powinny pojawiać się liście, a każdy kolejny dzień powinien być coraz cieplejszy. Na razie jednak pogoda funduje nam prawdziwe przedwiośnie, a sytuację za oknami doskonale obrazuje stare, polskie przysłowie „W marcu, jak w garncu”.
Wrocławianom brak oznak nadchodzącej wiosny coraz bardziej dokucza, postanowiliśmy więc zapytać ich, jak z naszego miasta odgonić można zimę.
- Trzeba się rozebrać i wtedy wiosna zauważy, że już jest cieplej i przyjdzie sama – mówi Rafał.
- Trzeba wołać słoneczko – mówi Monika - Można przebiec się nago po mieście, albo wykąpać w jakimś pobliskim jeziorku – dodaje Maciek.
Topienia marzanny – symbolicznej bogini zimy i śmierci nikt już raczej nie preferuje. Wszyscy zgodnie przyznają, że to już nie te czasy na tradycyjne topienie kukły.
Jednak nie wszystkim doskwiera brak wiosny, niektórym zmienna pogoda nawet odpowiada.
- Może nie trzeba przywoływać wiosny, może teraz jest fajnie – opowiada Miriam - Taka sympatyczna pogoda, zmienia się co trzy sekundy, przynajmniej jest trochę urozmaicenia.
Taka zmienna pogoda potowarzyszy nam jeszcze przez długi czas. Pierwszy dzień wiosny nie powita nas niestety słońcem, maksymalna temperatura to 8ºC, a wiatr będzie silny i porywisty. Dopiero pierwsze dni kwietnia mają przynieść ocieplenie, w Prima Aprilis ma być aż 12ºC. Wrocławianie muszą więc uzbroić się w cierpliwość, a ci, którym jej brakuje mogą ostatecznie urządzić nagi maraton dookoła Ratusza. Być może wiosna rzeczywiście zauważy wtedy, że już należy się pojawić.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?