Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Herta Müller, laureatka literackiej Nagrody Nobla, gości we Wrocławiu (ZDJĘCIA)

Małgorzata Matuszewska
Noblistka jest gościem 18. Europejskiego Portu Literackiego. W piątek (19 kwietnia) po południu spotkała się z dziennikarzami i młodzieżą, o godz. 18 w Imparcie zacznie się spotkanie, poświęcone tomowi "Kolaże".

– Czytam polską literaturę w tłumaczeniach: książki Andrzeja Stasiuka, Wisławy Szymborskiej, bardzo lubię Hannę Krall. Na zajęciach literackich w Lipsku uczyłam pisania literatury dokumentalnej na przykładzie Krall. Bardzo się bałam, kiedy napisała powieść, ale fikcja okazała się genialna – opowiadała Herta Müller, dziś po południu w Imparcie. Laureatka literackiej Nagrody Nobla przyjechała na trwający od dziś do niedzieli 21 kwietnia 18. Europejski Port Literacki.
Skąd się wzięły "Kolaże"
Spotkania z noblistką są głównym wydarzeniem pierwszego dnia festiwalu. Wizycie autorki towarzyszy publikacja książki „Kolaże” w Biurze Literackim, w której obok oryginalnych graficznych prac Herty Müller są tłumaczenia Leszka Szarugi. „Kolaże”, dzięki grafice będącej integralną częścią tej poezji, są bardzo swoistym portretem otaczającej rzeczywistości.
– Od ponad dwudziestu lat pracuję nad kolażami – opowiadała Herta Müller. – Początki tej pracy były, w ścisłym sensie, zupełnie nieliterackie: naklejałam na kartki pocztowe obrazki i pojedyncze słowa lub zdania wycięte z gazet. Te kartki wysyłałam do przyjaciół. Zauważyłam, jak wiele wynika z pojedynczych słów. Potem przyszły kolejne fazy tej pracy. Słów przybywało, kładłam wycinanki na desce do krojenia żywności, musiałam je stamtąd zabierać, bo przeszkadzały w domowych pracach. Sprawiłam sobie stół do słów, podzieliłam go na strefy poszczególnych słów – osobno leżały rzeczowniki, osobno przyimki i inne części mowy. Słowa rosły, po latach zakurzyły się i musiałam je wyrzucić. Sprawiłam sobie metalowe szafki z płaskimi szufladami, porządkowałam słowa alfabetycznie. System szuflad w szafkach przerodził się w system słów. Dziś mam bardzo dużo szuflad – uśmiechnęła się.
Prowadzący spotkanie dla dziennikarzy Michał Chaciński zapytał noblistkę, czy jest archiwistką słów. – Ta praca ma wiele wspólnego z moją biografią – tłumaczyła. – Kiedy byłam prześladowana, musiałam ciągle coś ukrywać, zwykle u mojej przyjaciółki – Rumunki zajmującej się inżynierią, nie pisarstwem. – Dziś poczucie, że wszystko może leżeć na wierzchu i nikt mi tego nie zabierze, wiąże się dla mnie z wolnością – dodała.
Słowo za słowem, niektóre (prawie) przypadkiem
Czy ze słów wycinanych z gazet wiersze powstają przypadkiem? – Nie sądzę, żeby przypadek odgrywał znaczącą rolę w każdym sposobie pisania wierszy – tlumaczyła Müller. – Niewątpliwie pisanie jest związane z chwilą, moim samopoczuciem w danym momencie. Zdanie napisane w innych okolicznościach, kiedy miałam inny nastrój, brzmiałoby inaczej i miało inną funkcję. Słowa muszą wejść do mojej głowy, przejść przez nią i układają się w zdania. Przypadek odgrywa w tym procesie pewną rol, bo zdarza mi się, że – szukając potrzebnego słowa – znajduję inne, które podoba mi się bardziej, bo jest lepsze – opowiadała.
Po co komu rymy
– Kiedyś byłam uprzedzona do rymów. Rym jest przyspieszaczem, powoduje zwiększenie akcji językowej we fragmencie tekstu. Wydawało mi się, że rymy są konwencjonalne, a niechęć wzmagał obowiązek uczenia się rymowanych wierszy o sprawach zupełnie mi obcych – opowiadała Herta Müller. – Zaczęłam czytać wiersze innych poetów. Theodor Kramer, austriacki Żyd, który uciekł do Anglii przed nazistami, rymami nadał lekką formę smutnej i trudnej treści. Inge Müller, żona Heinera Müllera, żyła w cieniu wielkości swojego męża, a była sama znakomitą poetką, używała rymów. Jeśli zdanie jest poetyckie i piękne, rym nie jest problemem – opowiadała noblistka.
Niemka, czy Rumunka?
Niemiecka pisarka urodziła się w Rumunii, dzieciństwo i młodość spędziła w kraju spętanym komunistyczną dyktaturą. Była prześladowana i wyjechała do Niemiec.
Zapytana, czy czuje się Niemką, czy Rumunką, odpowiedziała: – Jedną i drugą. Jest takie powiedzenie "emigrant traci wszystko poza swoim akcentem". Po trzech zdaniach wypowiedzianych w Niemczech rozmówcy wiedzą, że nie pochodzę z Niemiec i pada pytanie, czy jestem Węgierką. W Rumunii słyszą, że mówię z obcym akcentem, choć w obu językach mówię poprawnie. Tak dzieje się, kiedy kupuję aspirynę lub kartofle, poza życiem literackim – uśmiechnęła się. I dodała, że kiedyś, kupując kwiaty, została wzięta za Francuzkę. – Bo emigrantki z Europy Środkowo-Wschodniej nie stać na kwiaty.
Zrozumieć doświadczonego człowieka
Czy w dobie integracji możliwe jest porozumienie między osobą, która przeszła przez doświadczenie życiowe takie, jak Herta Müller, a ludźmi, którzy nie doświadczyli totalitaryzmu?
– Większość rzeczy znamy z historii, to narodowy socjalizm, straszne wydarzenia w Iranie, codzienność w Chinach, wojskowe dyktatury. Ich poznanie jest kwestią dobrej woli, chęci dowiadywania się prawdy z dokumentów, filmów. Nie trzeba przeżywać wszystkiego na własnej skórze, by odbył się proces poznawczy – stwierdziła Herta Müller.
I wspomniała swoje dramatyczne dzieje: – Mój ojciec był nazistą, żyłam w Rumunii w dyktaturze, gdy miałam 15 lat, zdałam sobie sprawę z tego, że nie mogę być jego oskarżycielką, a jednocześnie pogodzić się z warunkami, w których przyszło mi żyć. O historii nazizmu dowiedziałam się z lektur: czytałam książki, a kiedy czytałam to, co napisał Victor Klemperer, o języku III Rzeszy, w mojej głowie powstała książka o języku dyktatury, w której żyję – opowiadała. – Bardzo ważny jest kontakt z ludźmi, którzy tego nie przeżyli i mają dystans, patrzą chłodnym spojrzeniem i pomagają uchwycić inny wymiar, neutralny – dodała. – My, ludzie po drastycznych przeżyciach, jesteśmy zdani na tych, którzy takich przeżyć nie mają – mówiła.
Herta Müller Literacką Nagrodę Nobla dostała w 2009 roku, jest też laureatką m.in. Nagrody im. Kleista (1994), Europejskiej Nagrody Literackiej Aristeion (1995), Nagrody Fundacji im. Konrada Adenauera w dziedzinie literatury (2004). Nakładem Wydawnictwa Czarnego ukazały się m.in.: „Niziny” poświęcone banackiej wsi, „Człowiek jest tylko bażantem na tym świecie” – wstrząsająca opowieść o sztuce odchodzenia, kronika prób ucieczki z totalitarnego więzienia, „Król kłania się i zabija” – dziewięć esejów tworzących prywatną i polityczną autobiografę pisarki, która spędziła dzieciństwo na wsi, jej matka cierpiała głód na Ukrainie, a ojciec miał esesmańską przeszłość, „Sercątko” – obraz z życia Rumunii w czasach reżimu Ceausescu.
Wieczorne spotkanie z Hertą Müller (początek w piątek 19 kwietnia o godz. 18 w Imparcie przy ul. Mazowieckiej 17) poprowadzi Andrzej Kopacki – tłumacz niemieckojęzycznej liryki i prozy, redaktor miesięcznika „Literatura na Świecie”.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto