Grypa: Ruszyło wielkie liczenie uczniów

Od 16 listopada 2009 roku szkoły podstawowe i przedszkola są zobowiązane do cotygodniowej kontroli nieobecności swoich uczniów. Jeśli absencja będzie większa niż 40 proc. ogółu przedszkolaków i 20 proc. uczniów szkół podstawowych, władze placówki są zobowiązane do przedłożenia specjalnego raportu do wojewódzkiego oddziału Sanepidu. Dyrektor szkoły może też podjąć decyzję o zamknięciu szkoły z powodu dużej absencji uczniów.

- W tym tygodniu otrzymaliśmy raporty z trzech palcówek na Dolnym Śląsku - wyjaśnia Magdalena Odrowąż-Mieszkowska, rzecznik prasowy wrocławskiego Sanepidu. - Były to szkoły w powiecie zgorzeleckim, wołowskim i oławskim.

Raporty, które mają pomagać w walce z grypą, tak naprawdę jedynie informują, ile osób było nieobecnych w szkole.

- Powody nieobecności dzieci w szkole są różne, nie zawsze przyczyną musi być choroba - wyjaśnia Magdalena Odrowąż-Mieszkowska. - Często rodzice nie wysyłają dzieci do szkoły, bo boją się, żeby nie zaraziły się od innych uczniów.

Pomysł raportów nie podoba się wszystkim wrocławianom. Ich zdaniem takie decyzje tylko wprowadzają panikę.

- Cotygodniowe raporty to jednak lekka przesada - mówi Dominik Milewski. - Nic dziwnego, że wszyscy boją się tej świńskiej grypy, jeśli wprowadza się takie kontrole w szkołach. Lepiej przeciwdziałać grypie, uczyć się jak dbać o higienę osobistą, a nie liczyć ile osób jest chorych.

Podobnego zdania jest inna wrocławianka.

- Dobrze, że Sanepid zdecydował się na kontrolę dzieci, bo to wśród nich występuje jeden z najwyższych poziomów zachorowalności na grypę - uważa Anna Piotrowska, wrocławianka. - Zastanawiam się tylko, czy takie cotygodniowe kontrole są konieczne. Co  roku przecież mnóstwo dzieciaków choruje na grypę sezonową i nikt się tym tak nie przejmuje. Decyzja o raportach ze szkół to moim zdaniem wynik powszechnej fobii i obawy przed świńską grypą.

Czytaj też:

• Brakuje szczepionek na grypę
• Szczepienia na grypę: za i przeciw