Boska robota kota Dantego z Szewskiej

Kot Dante mieszka w antykwariacie naukowym przy ul. Szewskiej. Rudy pupil znany jest z wylegiwania się na książkach w witrynie. Jego właścicielka zdradza, że kot czasami budzi większe zainteresowanie niż zbiory antykwariatu.

- Niektórzy przychodzą tu tylko po to, żeby zrobić Dantemu zdjęcie i pogłaskać go - mówi Małgorzata Chabińska, właścicielka kota i antykwariatu. - Dante jest obowiązkowym punktem wycieczek z Niemiec czy Japonii. Dostajemy e-maile z całego świata ze zdjęciami naszego kota - dodaje.

W antykwariacie Dante pojawił się pięć lat temu, niedługo po urodzeniu. Do Wrocławia przyjechał ze Szklarskiej Poręby. Imię sam sobie wybrał. Po prostu wylegiwał się na wystawie na "Boskiej komedii" Dantego Alighieri, która robiła za poduszkę.

Dante, czyli refleksyjny pracownik na pełen etat
Dante jest na etacie w antykwariacie. Pilnuje, czy interes dobrze się kręci i czy utarg jest odpowiedni. Od dzieciństwa lubił dźwięk kasy fiskalnej i szelest paragonu. Podobno im dłuższy paragon, tym kot chętniej daje się głaskać.

Większość dnia spędza na rozmyślaniach na temat przeczytanych książek. Najbardziej lubi te historyczne, zaczytuje się w starożytności. Do spania wybiera publikacje z twardą obwolutą. Lubuje się w starodrukach i nie znosi nowych książek. Relaksuje się przy Bachu i Beethovenie.

Dante pracuje codziennie. W niedzielę zostaje w antykwariacie sam, wówczas siada na fotelu właścicielki i "prezesuje". Następnego dnia miewa humory, bo lubi towarzystwo.

Nieszczęśliwa miłość Dantego

Nie znalazł jeszcze swojej Beatrycze. Jako kastrat zna miłość tylko w teorii. Kiedyś zapoznał czarną kotkę. Zaprosił ją na wspólną kolację, na której zaserwował kurczaka. Swoją drogą zostawionego przy antykwariacie przez jego fana. Kotka przejawiała większy temperament do flirtów, on wolał "dyskusje" o książkach. Wpadła jeszcze kilka razy, ale później znikła bez śladu.

Dante na przerwie obiadowej i w pracy

Po zawodzie miłosnym zaangażował się w działalność na rzecz innych kotów. Pomaga w adopcji kociąt swojej mamy i siostry, które są bardzo płodne. Kiedy pojawią się małe kotki, w antykwariacie ustawia się kolejka po krewniaków słynnego rudzielca.

Blaski i cienie popularności

Dante niczym prawdziwy arystokrata je ze srebrnej szkatuły, a wodę pije z wazonu, który stoi na stole w antykwariacie. Jedzenia zostawianego przez fanów nie tyka.

- Wrocławianie zostawiają dla niego ryby i mleko na parapecie, ale on woli kocie jedzenie. Apeluję do wszystkich, kotka nie trzeba dokarmiać - mówi Chabińska.

Kot ma swój profil na Facebooku oraz bloga, które założyli mu jego miłośnicy. Dostaje mnóstwo prezentów: listy, kwiaty, myszki. Ostatniego lata popularność zaczęła mu doskwierać. Rzadko leżał na wystawie, wolał wylegiwać się na zapleczu. Nie może się też zapuścić w miasto na kilka dni, bo właściciele antykwariatu dostają alarmujące e-maile od wrocławian, że "Dante chodzi na luzie". A trzeba zaznaczyć, że bardzo lubi spacery po ul. Kotlarskiej. Żeby odpocząć od fanów, w ciągu roku wyjeżdża na dwutygodniowy urlop w góry.

Popularności mógłby pozazdrościć niejeden człowiek.

- Jeżeli ktoś przebierze się w rude futerko i będzie wylegiwał się w witrynie antykwariatu z takim samym wdziękiem jak Dante, to może przyjść tu od czasu do czasu na zastępstwo - śmieje się Chabińska.

Dante marzy o figurce krasnala z kotem, w końcu przyczynił się do ożywienia ulicy Szewskiej. Przejawia też ambicje polityczne. Zapewne niejednemu politykowi pogoniłby... kota.

Zobacz również:

Dantego przypadki metafizyczne - blog

Czytaj też:

• Szafirowa piękność z przemytu trafiła do zoo
• Seks, studentki i bezdomne kociaki [foto]
• Psotka z Wrocławia leci do Singapuru

Jazztopad 2011 [bilety, program]

One Love Festival 2011 [program]

Koncerty i festiwale w 2011 roku

Konkurs na zdjęcia z wrocławskiego zoo

**

**