Artykuł bierze udział w konkursie "Tym żyje miasto"dla dziennikarzy obywatelskich. Wy też możecie sprawdzić swoje siły i wygrać pieniądze. |
W niedzielę (16 października) w Eterze miał miejsce czwarty koncert trasy Phoenix Rising Tour 2011. Jako support Behemotha wystąpiły grupy Morowe i Blindead. Obydwa zespoły rozgrzały publiczność, ale wszyscy czekali na występ gwiazdy.
Tak pełnego Eteru jeszcze nigdy nie widziałem. Nic nie robi tak świetnej reklamy zespołowi, jak próby jego zdyskredytowania. A w przypadku Nergala, lidera Behemotha, było tego ostatnio sporo. Wyrzucanie z TVP, protesty kościelnych hierarchów, ataki w mediach...
We Wrocławiu przed koncertem było spokojnie. Pod klubem zebrała się spora grupa fanów, nie widziałem żadnych protestujących. Zawiedzeni mogli być również ci, którzy oczekiwali kolejnych skandali na koncercie, a tu spokój i kultura (jak to się kiedyś mówiło - wszystko w ramach norm zakładowej). Może to ataki na Nergala, jurora w popularnym programie "The Voice of Poland", wpłynęły na tak dużą frekwencję. A może po prostu informacje o ekscesach Behemotha są przesadzone.
KLIKNIJ W ZDJĘCIE, ŻEBY ZOBACZYĆ CAŁĄ GALERIĘ
Dla mnie znakiem charakteryzującym ten koncert była akcja składania deklaracji potencjalnych dawców szpiku. Nergal, który w grudniu zeszłego roku miał przeszczep, teraz firmuje swoją osobą działania związane z szukaniem dawców. Według informacji organizatorów, do końca koncertu złożono 29 deklaracji - może to i niewiele, ale pozwala zaistnieć w świadomości.
Przyglądając się tym działaniom, patrząc na rozmowy Nergala z młodymi wykonawcami w TVP i obserwując go na koncercie, zastanawiałem się, jaki jest naprawdę Adam Darski. Miła, przyjazna gwiazda muzyki, nastawiona życzliwie do otoczenia? Czy może straszny satanista, którym - jak niegdyś okrutnym wilkiem - można straszyć dzieci?
Podczas koncertu we Wrocławiu Nergal też miał dwa oblicza. Kiedy zapowiadał utwory i dziękował publiczności, jego głos był zupełnie inny niż wtedy, gdy wydawał z siebie „szatańskie głosy”. Człowiek zagadka.
Sam koncert, szczególnie w części Behemotha, był widowiskowy, pełen dymów, diabelskich ogni (nowoczesnych, bez smoły, ale zalatujących gazem – a gaz wiadomo, skąd pochodzi).
Na koniec kilka uwag o organizacji. Szczególne uznanie dla ochrony. Zgodnie z wielowiekową tradycją w czasie koncertu co jakiś czas tłum bierze jednego delikwenta lub delikwentkę i na rękach przenosi ponad głowami pod scenę. Na tym koncercie w kierunku sceny podążał niekończący się strumień, płynął ze środka sali – a pod sceną ochrona, która broniła fosy i nie dopuszczała fanów do przedwczesnego spalenia w piekielnych ogniach.
Nawiązując do tytułu trasy Phoenix Rising Tour - feniks podniósł się z popiołów i dał czadu. Zapraszam do oglądania zdjęć.
Zdjęcia Behemotha z Evangelion Tour | Zdjęcia z teledysku "Lucifer" Behemotha |
Jak wyprać kurtkę puchową?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?