Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Audiofeels: Nie chcemy być boysbandem

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
O kobietach, programie "Mam Talent" i Wrocławiu rozmawiamy z chłopakami z Audiofeels, którzy 21 listopada wystąpili w Teatrze Polskim.

Trzeba przyznać, że ich występ na żywo robi ogromne wrażenie - dużo większe niż to, które pozostało po obejrzeniu odcinków programu "Mam Talent" z ich udziałem.

Niewiarygodny wydaje się fakt, że tworzą muzykę bez używania ani jednego instrumentu. Sami stają się perkusją, trąbką czy gitarą elektryczną. Niemożliwe? A jednak.

Chłopaki z Audiofeels bisowali dwa razy. Dostali owacje na stojąco, a pod wrażeniem były nie tylko nastoletnie fanki.

Nawiązując do programu "Mam Talent" i słów Kuby Wojewódzkiego, chciałam zapytać, czy poznańskie akademiki już płoną?

Kitek: To by trzeba było zapytać Bartka, ile razy on wyjeżdżał na akcje (Bartek z Aduiofeels na co dzień jest strażakiem - przyp. red.)

Jarek: Nie ma nas w Poznaniu cały czas, więc trudno nam powiedzieć, jak to jest.

Kitek: Ale tak po cichu mamy nadzieję.

Macie doskonale dopracowaną choreografię. Małgosia Foremniak udzieliła Wam lekcji ruchu scenicznego?

Jarek: Pani Małgosia nas nie uczyła, uczyliśmy się sami.

Kto według Was z jury był najbardzej surowy?

Kitek: Wszyscy z nich byli zarazem najsurowsi i najsympatyczniejsi. Otrzymaliśmy ten sam werdykt od każdego z nich. Nie ma tu co porównywać.

Popularność gatunku vocal play wzrosła zdecydowanie w ostatnim czasie.

Jarek: To, że w mediach zaczęło się mówić o vocal play, bardzo nas cieszy. My w każdym wywiadzie, na każdym koncercie trąbimy o tym, że nasza muzyka to właśnie vocal play. W Polsce nie ma takiego zespołu jak nasz.

Kitek: Są podobne, ale nie takie.

Jarek: Mamy na przykład Affabre, ale oni śpiewają a capella. Są doskonali w tym, co robią. Ale ludziom się wydaje, że jak nie ma instrumentów, to nie możemy mówić o muzyce. To nieprawda.

Kitek: Gdyby Affabre robiło to co my, to wyszłoby im gorzej, a gdybyśmy my robili to, co Affabre, to już by nas tu nie było.

Macie bardzo różnorodne piosenki. Jakimi kryteriami kierujecie się przy wyborze repertuaru?

Jarek: Wiesz co, to jest takie wyciąganie z rękawa. Zaśpiewamy wszystko. Kitek, jedziemy techniawę? (śmiech). Wszystko da się zaaranżować na wokal. Niektóre rzeczy lepiej, inne gorzej. To, że my mamy taki, a nie inny repertuar, jest wynikiem tego, że takiej muzyki słuchamy. Padały różne propozycje utworów, ale są to te kawałki, które lubimy. Nie kierujemy się kryteriami typu: czy to da się zrobić?

Dlaczego głównie piosenki w języku angielskim?

Jarek: Tu powiem za siebie. Po prostu nie słucham polskiej muzyki. Przykro mi to mówić, ale dla mnie w polskiej muzyce istnieje Czesław Niemen i potem długo, długo nic. A Niemena się nie podejmę zrobić, bo mam do niego zbyt duży szacunek. Aranżowaniem zajmują się u nas Marek i ja. Jedyny utwór polski w naszym repertuarze to aranżacja Marka. On widocznie słucha polskiej muzyki. Ja nie.

Jak długo przygotowujecie jedną piosenkę?

Jarek: Kiedyś już padło to pytanie. tak naprawdę to sami nie wiemy.

Kitek: Ćwiczymy, aż zrobimy. Czasem jest to tydzień, czasem dwa lata.

Jarek: Kiedyś ocenialiśmy, że bylibyśmy w stanie zrobić piosenkę od początku do końca, tzn. usłyszymy ją w radio, aranż, rozpisanie na głosy i nauczenie się tego. Przy czym ten ostatni etap to kwestia dwóch trzech tygodni.

Kitek: Ale tak naprawdę dogranie tego to hektogodziny prób. To mogą być miesiące, zanim go wystawimy.

Jarek: To, że potrafimy jakiś utwór odśpiewać, to jeszcze nie znaczy, że fajnie zabrzmi.

To do tej pory głównie covery. Próbujecie stworzyć jakiś autorski materiał?

Jarek: Oczywiście, że tak! Małą próbkę można usłyszeć na płycie "Cafe Fogg 2". Tam robimy jeden utwór Mieczysława Fogga.

Kitek: Pierwsza część jest oldschoolowa. Stara taśma, kurz, po prostu bomba!.

Jarek: Druga część jest inna, już bardziej nasza, w klimacie R'n'B.

Na forach internetowych mówią o Was "piękni i zdolni". Wolicie, jak na pierwszym miejscu stawia się Wasz urok osobisty czy talent?

Jarek: Bardzo drażliwy temat. Zdajemy sobie sprawę, że część ludzi postrzega nas jako boysband, czego bardzo byśmy nie chcieli. Na niektóre koncerty (akurat nie jest tak w przypadku Wrocławia) ludzie przychodzą, żeby nas pooglądać, a nie posłuchać. To nas prywatnie boli.

Kitek: Nie po to ćwiczymy tyle na próbach.

Jarek: Ale z drugiej strony to chyba dobrze, że nie najgorzej wyglądamy. I ta estetyka sceniczna jest okej.

Kitek: Czasem możemy coś "dowyglądać".

Jarek: Jak nie dośpiewamy, to "dowyglądamy".

Jesteście po raz trzeci we Wrocławiu. Wcześniej w Bezsenności i na scenie Empiku. Jak Wam się podoba Wrocław?

Jarek: Wrocław nam się bardzo podoba. Miałem dziewczynę z Wrocławia przez długi okres czasu, dlatego często tu bywałem.

Kitek: Ja w ogóle sentymentalnie podchodzę do Wrocławia. Jak tu przyjeżdżam, to czuję, że to miasto żyje.

Ale Poznań ściga się z Wrocławiem. I to na kilku polach.

Jarek: Jasne, że tak. Poza naszymi dwoma miastami nie mamy konkurencji, więc musimy się ze sobą ścigać. Jak najlepszy z najlepszym.

Kitek: W tym momencie Kraków już nie przychodzi na koncerty (śmiech).

Mamy teraz plebiscyt "7 cudów Wrocławia". Co według Was można by do nich zaliczyć?

Jarek: Mnie i Cypisa, Kitka też może. Ogólnie naszą całą ósemkę (śmiech).

Kitek: Ja bym powiedział, że kobiety.

Jarek: Ale co? Siedem kobiet?

Kitek: Nie, po prostu siedem cudów Wrocławia, w tym jeden z nich to wrocławianki.

Jarek: Kitek, jak Ty mówisz komplementy, to po prostu koniec. Jeszcze jesteś skromny przy tym (śmiech).

Skoro już jesteśmy przy kobietach, nie zastanawialiście się, czy by nie wprowadzić jakiejś do Waszego grona?

Jarek: Nigdy! Nigdy! Gdyby kobiety były w naszym składzie, to ten zespół przestałby istnieć już dwa lata temu, w momencie, gdy go założyliśmy.

Kitek: Poza tym, to by się rozrósł (śmiech).

Jarek: No to fakt. Mogłyby pojawić się jakieś niezdrowe stosunki, to prawda.

Kitek: To byłby taki rodzinny zespół. Dobra, jedźmy dalej.

Jarek: Ktoś z zespołu kiedyś powiedział tak bardzo brzydko, ale miał trochę racji, że kobiety są ograniczone fizjologicznie. Facet może zaśpiewać nisko, kobieta nie bardzo. Kobieta może zaśpiewać wysoko. Facet? Mówi się, że niby nie. Ale jednak, jak chce, to potrafi.

Jest Was ośmiu w zespole. To chyba trudno ogarnąć w czasie prób.

Kitek: Dlatego mamy ich tyle.

Jarek: Staramy się dogadywać między sobą. W dodatku pięć osób się nie odzywa, trójka mówi. Podobnie jak na koncercie.

Jesteście dumni z debiutanckiej płyty?

Jarek: Ja jestem dumny z połowy. I okładka jest spoko.

Jakie macie plany na przyszłość?

Marek Lewandowski: Pracujemy nad sobą. Szkolimy się. Nowe covery, jakie powstaną, na pewno będą bardziej twórcze.

Dziękuję za rozmowę.

rozmawiała Kinga Czernichowska

współpraca: Anna Dobrakowska


Czytaj też:

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto