Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adaś Seredyński: Pisanie to moja pasja

Lucyna Jadowska
Lucyna Jadowska
O przyjaciołach z przedwojennego Wrocławia i tajnikach pisania rozmawiamy z 12-letnim Adasiem Seredyńskim, autorem książki "Przyjaciele z Breslau".

Skąd u dwunastolatka zainteresowanie pisaniem?

To moja wielka pasja. Satysfakcję daje mi tworzenie postaci. Kocham kreować nowe przygody, rozwijać fabułę, chociaż bywa, że ona czasem biegnie w dość nieoczekiwanym, zaskakującym kierunku. Zawsze lubiłem wysyłać prace na różne konkursy literackie, robić scenariusze szkolnych przedstawień i teatrzyków. Dopisywałem także dalsze części szkolnych lektur. Oczywiście pisałem też do tak zwanej szuflady.

Dlaczego zdecydowałeś się napisać książkę o Wrocławiu?

Wrocław to moje rodzinne miasto. Interesuję się jego historią, zabytkami. Zresztą, trudno byłoby mi napisać książkę na przykład o Poznaniu lub Gdańsku (śmiech). Dlatego w stolicy Dolnego Śląska postanowiłem osadzić akcję mojej powieści. Gdy teraz przejeżdżam na przykład ulicą Świdnicką, myślę sobie: "o, tutaj niedaleko w parku Andrzej (jeden z głównych bohaterów książki "Przyjaciele z Breslau" przyp. red.) pierwszy raz zajrzał do porzuconej, żydowskiej szkatułki". Ulica Sienkiewicza natomiast kojarzy mi się z mieszkaniem Andrzeja. Pragnąłem przenieść się w czasie, wyobrazić sobie, jak żyli wówczas moi rówieśnicy, jak spędzali wolny czas, jak chodzili ubrani. Nie bez znaczenia była moja fascynacja historią powszechną, a zwłaszcza drugą wojną światową.

Skąd pomysł na tytuł?

Pierwowzór początkowo nie miał tytułu. Ostatecznie zdecydowałem nazwać tak książkę, z powodu wielkiej przyjaźni głównych bohaterów. Przyjaźnią się w niej: Polak - Andrzej, Niemiec - Heinz, Żyd - Natan. Wspierają się w ciężkich chwilach, organizują wyprawę do Długołęki po żywność, rozwiązują zagadkę. Postępują według zasady: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.

Akcja powieści dzieje się we Wrocławiu



To książka dla młodzieży?

Tak. Opowiada ona o losach kilkunastoletnich chłopców, których ścieżki skrzyżowały się we Wrocławiu pod koniec drugiej wojny światowej. To powieść dla chłopaków. Jest w niej dużo o motoryzacji, ówczesnym uzbrojeniu, ale również i dla dziewczyn, gdyż pojawia się wątek romansowy.

Jak długo trwało pisanie książki i zbieranie materiałów?

Samo pisanie zajęło mi 11 miesięcy. Zaczęło się od krótkiego, bo siedemnastostronicowego opowiadania oraz warsztatów creative writing na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Wrocławskiego, które odbyły się w październiku ubiegłego roku. Materiały zbierałem, wertując dzieła historyczne, w tym "Mikrokosmos" Normana Daviesa, pamiętniki. Przeglądałem również specjalistyczne strony internetowe, siedziałem w starych, niemieckich mapach. Pisałem po szkole, w weekendy, ferie, nawet w wakacje. Dużo czasu pochłonęły skład, czyli techniczne przygotowanie książki do druku oraz ostateczna korekta dla drukarni. 

W twojej książce jest mnóstwo nazw w języku niemieckim, znasz ten język, czy ktoś pomagał ci w tłumaczeniu?

Uczę się niemieckiego od ponad roku. Początkowo miałem pewne opory, ale w sumie spodobała mi się twardość, chropowatość tego języka. Gramatyka jest dość skomplikowana, ale wymowa bardzo prosta - nie trzeba wszystkiego sprawdzać w słowniku, jak w angielskim. Sporo słów poznałem, zbierając oryginalne, niemieckie nazwy ulic, placów, mostów Wrocławia z czasów drugiej wojny światowej. Znalazłem świetną stronę internetową, na której wystarczyło wpisać obecną, polską nazwę ulicy Wrocławia, a po chwili wyskakiwała nazwa sprzed 1945 roku. To narzędzie” okazało się niezwykle przydatne.

Adam Seredyński jest laureatem "zDolny Śląsk" i fundacji LC Heart



Kto jest twoim ulubionym autorem książek?

Nie mam jakiegoś jednego, ulubionego autora. Lubię czytać Twaina, Sienkiewicza, Niziurskiego, Molnara, Wiktora Suworowa i zabawne opowiadania Czechowa.    

Czym masz już w planach napisanie kolejnej książki?

Oczywiście.

Co to będzie?

Druga części mojej "sagi" (śmiech). Jej akcja nie rozgrywa się już we Wrocławiu, ale w leśniczówce na Dolnym Śląsku. Teraz główną bohaterką została Henrietta oraz jej nowi przyjaciele. Mam już napisane 120 stron. Powieść ukaże się drukiem w 2010 roku.  Po ukończeniu cyklu "Przyjaciele" chciałbym się zająć tematyką współczesną. Kusi mnie, aby opisać szkołę. Moi bohaterowie bowiem, chociaż są w moim wieku lub trochę starsi, nie chodzą do szkoły z racji trwania działań wojennych. Tak, szkoła to byłoby to!

Dowiedziałam się, że za swoją twórczość literacką otrzymałeś stypendia.

W tym roku, w listopadzie. Pierwsze to „zDolny Śląsk”, drugie natomiast to stypendium Fundacji LC Heart Pana Leszka Czarneckiego. 

Plany na najbliższą przyszłość…

Zamierzam dokończyć drugą część mojej powieści. Nie wiem, czy szybko się z tym uporam, ponieważ w styczniu wyruszam na spotkania z czytelnikami w różnych miastach Dolnego Śląska. Będę między innymi w: Świebodzicach, Strzegomiu, Górze Śląskiej, Miliczu. Zapraszam też czytelników na spotkanie pod koniec stycznia do Empiku w Renomie. 

Dziękuję za rozmowę


Czytaj też:**

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto