Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ziemia obiecana jak Wall Street

Redakcja
Spektakl Klaty warto zobaczyć choćby dla scen seksu. Borowiecki jak goryl z popularnej reklamy czekolady gra na perkusji przebój Phila Collinsa. Szczytuje z nim namiętna Lucy Zucker. Rewelacja!

Jan Klata takimi spektaklami, jak "Oresteja", "Sprawa Dantona" czy "Transfer" bardzo wysoko postawił sobie i innym artystyczną poprzeczkę. Moim zdaniem, tym razem nie udało się jej dosięgnąć. Ale było blisko.

Adaptacja "Ziemi obiecanej" Reymonta w jego wydaniu to rzecz o współczesnym obliczu kapitalizmu. O świecie, w którym króluje żądza pieniądza. Różnice klasowe czy narodowościowe z powieści Reymonta nie mają tu znaczenia. Wszystko kręci się wokół "money, money, money..."

Chciwość ponad wszystko

Stara przepompownia Świątniki we Wrocławiu zmieniła się w Wall Street z rekinami finansjery w mniej lub bardziej dopasowanych garniturach. Spektakl zaczyna monolog "Greed is good" ("Chciwość jest dobra"), znany z filmu Olivera Stone'a z Michaelem Douglasem w roli wyrachowanego giełdowego gracza - Gordona Gekko. I wokół tego wątku będzie się ogniskować akcja spektaklu.

Lucy Zucker (Ewa Skibińska) i Karol Borowiecki (Bartosz Porczyk)


Nie zobaczymy tu starej Łodzi, znanej z "Ziemi obiecanej" Reymonta czy choćby słynnego filmu Andrzeja Wajdy. Czasy się zmieniły - mówi Klata. Dlatego przed jego spektaklem sam Reymont prosi publiczność o wyłączenie telefonów komórkowych, a na scenie, zamiast fabrykantów, pojawiają się współcześni maklerzy giełdowi ze srebrnymi laptopami.

Klata pokazał swoją sztukę w postindustrialnej scenerii przepompowni Świątniki. Odrapane, ponad stuletnie wnętrze przypomina fabryczną halę. Justyna Łagowska słusznie postawiła na minimalizm scenografii. Bohaterowie spektaklu spotykają się w pubie, wypełnionym przezroczystymi, nowoczesnymi meblami z pleksi i stołami bilardowymi. Bo dzisiaj przecież interesy załatwia się przez internet, siedząc przy kawiarnianym stoliku.

Żądza pieniądza

Karol Borowiecki (Bartosz Porczyk), Moryc Welt (Michał Majnicz) i Maks Baum (Jakub Giel) to trzej kumple, którzy postanawiają zrobić wspólny biznes. O przyjaźni trudno tu mówić, liczy się tylko kasa i szybki zysk. Karol ma jeszcze na początku jakieś wartości, ale szybko przestaje zawracać sobie nimi głowę. Nie kocha swojej narzeczonej, Anki Kurowskiej (Paulina Chapko), chce tylko złowić jej posag. Sztukę kłamania opanował do perfekcji. Szczery jest tylko w momentach namiętnego seksu z Lucy Zucker, żoną bankiera (znakomita Ewa Skibińska).

Nie ma jednak zamiaru związać się z nią na poważnie. Kiedy mówi do męża Lucy: "Nie miałem żadnych stosunków z tą kobietą", przypomina Billa Clintona, który tłumaczył się ze swojego romansu z Monicą Levinsky. Lucy jest dla niego tylko odskocznią, pozwala odreagować emocje. Problem w tym, że ona naprawdę go kocha. Podobnie zresztą jak Mada Muller, niezbyt lotna córka bogatego fabrykanta (w tej roli Anna Ilczuk).

Ta reklama czekolady stała się inspiracją dla reżysera


Kobiety są w tym męskim świecie tylko błyszczącym dodatkiem, towarem, który wystawia się na sprzedaż. Tańczą na rurach w klubie go-go w rytm przeboju "It's a Man's World", chodzą w obcisłych gorsetach, kabaretkach i na niebotycznie wysokich obcasach. Pewnym wyjątkiem jest tu Janina Trawińska (Dominika Figurska), zakupoholiczka, która trwoni pieniądze swojego męża-intelektualisty. W końcu jednak ona też jest zmuszona oddać się fabrykantowi Kesslerowi, żeby spłacić długi (kolejna świetna scena seksu).

Aktorska klasa
Najmocniejszą stroną "Ziemi obiecanej" jest aktorstwo. Klata potrafi wydobyć ze swoich aktorów niesamowite rzeczy. Ewa Skibińska w roli Lucy po raz kolejny pokazała klasę. Była zmysłowa, odważna i jednocześnie bardzo bezbronna w swojej miłości do Karola. To był jej wieczór.

Patrząc na popisy Karola, Moryca i Maksa trudno było wyzwolić się od porównań do kreacji Daniela Olbrychskiego, Wojciecha Pszoniaka i Andrzeja Seweryna z filmu Wajdy. A jednak młodzi dali radę, chociaż moim zdaniem Porczyk miał chyba gorszy dzień.

Klata mówi, że współczesny kapitalizm to dżungla (nie bez powodu w spektaklu pojawia się piosenka Gun's'Roses "Welcome to The Jungle". A jednak jego "Ziemi obiecanej" brakuje siły rażenia. Współczesny świat biznesu jest dużo bardziej brutalny i bezwzględny, bardziej skomplikowany i złożony. Płonący Bum-Bum (postać, która jest czymś w rodzaju błazna, stańczyka, komentującego zdarzenia w sztuce) nie porusza nas. Za gardło chwyta natomiast Lucy, która stoi na scenie naga, samotna i bezbronna. W tle słychać przebój "I Will Always Love You". Dla niej "ziemią obiecaną" jest miłość. Dla Karola - kasa.

"Ziemia obiecana", reż. J. Klata. Premiera 25 września 2009. Teatr Polski we Wrocławiu.


Czytaj również:

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto