(WROCŁAW) 25 lat więzienia okazało się karą nieskuteczną. Jerzy Pokładek niecałe dwa lata po wyjściu na wolność zabił ponownie.
- Trzeba wyeliminować go ze społeczeństwa. Bez nadzoru jest w stanie z błahego powodu zabić po raz trzeci - uzasadniał wyrok sądu okręgowego Alojzy Zawadzki.
Jerzy Pokładek w 2000 roku zabił swoją konkubinę. Razem z Grażyną P. 29 kwietnia wieczorem wracał z alkoholowej imprezy u znajomych. Następnego dnia ciało kobiety zostało znalezione w jej domu, w łóżku.
Biegli stwierdzili u ofiary 23 rodzaje różnych obrażeń: m.in. złamaną podstawę czaszki, zmiażdżoną śledzionę, połamane żebra. - Wystarczyło, by pozbawić życia trzy osoby - komentowali ponurą listę biegli, którzy przeprowadzali sekcję zwłok.
Dlaczego doszło do tragedii? - Jerzy Pokładek ma bardzo wysoką samoocenę. Jakiekolwiek próby podważenia tej oceny wywołują u niego wybuchy agresji - wyjaśniał motyw zbrodni sędzia Zawadzki. - Grażyna P. to właśnie zrobiła: miała pretensje, że jej konkubent zbyt mało zarabia. Powiedziała, że tyle, co on zarabiał przez miesiąc, ona mogłaby w jedną noc.
Jerzy Pokładek ma 50 lat. Zabił po raz drugi. Zbrodnię, za którą skazano go w 1980 roku, popełnił we Wrocławiu z równie błahego powodu. Wtedy ofiarą również była jego konkubina. Zginęła od ciosów zadanych tasakiem i nożem. Za tamtą zbrodnię mężczyzna dostał 25 lat więzienia. Wyszedł po 18 latach na przedterminowe, warunkowe zwolnienie.
Teraz o przedterminowe zwolnienie Jerzy Pokładek będzie się mógł ubiegać dopiero, kiedy skończy 75 lat.
Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?