Gdy wciskasz gaz do dechy, bądź gotowy na spotkanie z patrolem drogowym, mandat i punkty karne. Jeśli myślisz, że wymyślisz na poczekaniu jakąś historyjkę i zmiękczysz serca policjantów opowieścią o chorej babci albo o tym, że się zamyśliłeś, bo jesteś po uszy zakochany, to się możesz zdziwić.
Wymówki piratów drogowych
- Do najczęstszych wymówek należą choroby, czyli "spieszę się, bo w domu leży chory lub chora". Na drugim miejscu jest zatrudnienie: "spieszę się do pracy i jak się spóźnię, to na pewno szef mnie zwolni" - mówi Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji.
Co ciekawe, liczba ciężko chorych członków rodziny zwiększa się razem z prędkością, z jaką jedzie kierowca.
Kolejną kategorią wymówek jest zakup leków w aptece. Wiadomo, jak boli, to człowiek nie ma głowy do przepisów, nie patrzy na znaki.
Czasami sytuację próbuje ratować pasażer, który pomaga jak umie - skręca się z bólu, trzyma za brzuch lub klatkę piersiową, jęczy. W takim przypadku policjanci najczęściej proponują wezwanie karetki pogotowia i w ten sposób powodują u pasażera... cudowne wyzdrowienie.
Co jeszcze wymyślają piraci?
Oto lista najdziwniejszych usprawiedliwień wymyślonych przez wrocławskich kierowców, które pamiętają policjanci.
- "Kichnąłem i noga sama wcisnęła mi pedał gazu do podłogi"
- "Byłem w myjni i chciałem, by auto szybko się wysuszyło"
- "Mam zatrucie pokarmowe i szybko jadę do toalety w Magnolii"
- "Teściowa pilnuje mi dzieci, więc pan władza rozumie..."
- "Kupiłem na wynos obiad dla żony w ciąży i wiozę go, żeby nie wystygł"
- "Rozmawiałem przez telefon z weterynarzem, który opiekuje się moim chorym koniem"
- "Mam syndrom charta. Muszę przegonić kierowców jadących przede mną"
- "Już od dłuższego czasu świeci mi się, że kończy mi się paliwo, a optymalne spalanie mam przy 100 km/h. Chciałem dojechać jeszcze do domu"
- "Chciałem zacząć pracę w policji. A teraz, z tym mandatem, może być to niemożliwe."
Policjanci pamiętają też sytuację, gdy podczas zatrzymania kierowca wyciągnął telefon, wybrał numer i powiedział:"Kochanie, zatrzymała mnie policja. Pamiętaj, po skurczu oddychaj. I jeszcze raz. O, właśnie tak".
Jednak najbardziej spektakularną wymówkę ostatnich dni policjanci usłyszeli po zatrzymaniu kierowcy auta bez tablic rejestracyjnych (jak się okazało były w bagażniku) oraz bez naklejki, która powinna być na przedniej szybie auta. Kierowca z Wielkopolski tłumaczył, że ściągnął tablice rejestracyjne tuż przed jazdą, by... nie stracić prawa jazdy przez fotoradary. Prawa jazdy nie stracił, za to zyskał mandat w wysokości 500 zł.
Podobne historie wymyślane przez tłumaczących się z wykroczeń kierowców słyszą strażnicy miejscy. Wystarczy pójść do siedziby straży i posłuchać.
- Mam zdjęcie z fotoradaru, który pokazuje, że rozmawiam przez telefon. Może uwierzą mi, gdy powiem, że poprawiałem sobie włosy... - zastanawia się głośno pan Jarosław.
A Wy jak próbowaliście przekonać policjantów, aby nie wypisali mandatów? Czekamy na historie!
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?