Artykuł bierze udział w konkursie "Tym żyje miasto"dla dziennikarzy obywatelskich. Wy też możecie sprawdzić swoje siły i wygrać pieniądze. |
Zaraz po Wszystkich Świętych jeźdźcy i myśliwi zaczynają zwoływać się do świętowania. We Wrocławiu w tym roku zorganizowano Hubertusa w dniu Niepodległości. 11 listopada w świętego Marcina, zamiast jeść poznańskie rogale, czy kujawskie gęsi, zamiast maszerować w Warszawie, wróciliśmy do tradycji polskiego jeździectwa i spotkaliśmy się uroczyście na hubertusowych gonitwach na Partynicach we Wrocławiu przy pięknej pogodzie.
Z rumaków mechanicznych na żywe
Na Partynice zjechał spory tłumek. Podjechali w swoich stalowych rumakach, błyszczących chromami. Niektórzy z przyczepkami na rumaki i rumaczki. Koni na torze znalazło się sporo. Były też amazonki, zarażone bakcylem jazdy konnej, trenujące się w różnych dyscyplinach dosiadania koni. Pokazy umiejętności posługiwania się koniem zaczęły się od takich zaprzęgów, w którym chłop kieruje koniem, a baba stanowi balast. Panowie wykazali się rewelacyjną umiejętnością powożenia, a panie świetnie balastowały, wiec nikt się nie przewrócił.
W czasie wyścigów kwalifikowanych w tej dyscyplinie często zdarzają się wywrotki. Głównym punktem obchodów Hubertusa jest gonitwa za lisem. Po przywitaniu i prezentacji jeźdźcy wyjechali daleko w teren, by się namawiać nad sposobem rozegrania gonitwy. W tym czasie trwały pokazy dla publiczności zgromadzonej na trybunach. Fotoreporterzy i kamerzyści nie nadążali z szukaniem tematów. Tyle się działo.
 |  |
Przyjechała grupa jeżdżąca w stylu western. Zabawa polega na tym, żeby koń zachowywał się wyjątkowo posłusznie, chodził do przodu i do tyłu np. po pół metra. Ma zostać w miejscu nawet wtedy, gdy jeździec odchodzi na kilka kroków. Ten sposób wytrenowania konia był potrzebny w pracy kowbojów przy obsługiwaniu bydła. Bardzo to widowiskowe i niezwykle trudne. W tym czasie po torze pomykały galopem konie goniące lisa. A może, tylko tak sobie galopowały dla przyjemności. Oczywiście prezentowana była także umiejętność ujeżdżania konia z takimi małymi kroczkami, a to z lewej na prawo, a to z prawej na lewo. I kłusowania i takie "kurcgalopki".
Tresura psów i lisy w żywopłocie
Był też pokaz tresury psów. Nie wiem, które ze zwierząt lepiej się bawiły. Psy wyglądały na zadawolone, jak dostawały coś dobrego do mordki po wykonanej prezentacji i ewolucji. Do końca nie wiem, kto cieszył się bardziej trener czy zwierzę. Wszystkie pokazy nagradzane były gromkimi oklaskami. Były oczywiście także skoki koni przez przeszkody na parkurze. Na torze w tym czasie zaczęto gonitwy za lisem. Odbyły się trzy.
Gonitwa dla dzieci polegała na wyszukaniu w żywopłocie pochowanych lisków. Dzieci sprawiały się świetnie, a kuce ochoczo cwałowały krótkim trzęsącym chodem, od którego szczękają zęby. Zachwyt pełen. Gdzieś na końcu toru jeźdźcy wytropili lisa i zaczęła się gonitwa. Trwało to z 10 minut, później lis dał się złapać. Ta zabawa nie polega na okrutnym angielskim gonieniu lisa do upadłego, to jazda dla przyjemności, dla dobrej zabawy.
Po gonitwach odbyły się dekoracje koni zwycięzców. Wśród publiczności było sporo znanych wrocławian. Część z nich to ci, co zakładali Akademicki Klub Jeździecki. To AKJ promował jeździectwo wśród studentów i temu hobby pozostali wierni na długie lata, a niektórym udało się połączyć zainteresowania i wykonywaną pracę. To może w innej opowieści.
| Hubertus – tradycyjne święto myśliwych, leśników i jeźdźców organizowane na zakończenie sezonu na przełomie października i listopada |
Czytaj również:
| Zmień swoje drogowe miasto | Jean Michel Jarre we Wrocławiu |
| Ale obciach! Czego wstydzi się Wrocław | Twórz z nami MMWrocław |
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
