Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocławianie z pasją: Adam Szczyszczaj - "Przestrzeń otwiera mnie dla rozwoju"

Małgorzata Matuszewska
Adam Szczyszczaj
Adam Szczyszczaj Paweł Relikowski
Od 6 lat jest aktorem Teatru Polskiego. Każdą swoją rolę traktuje bardzo poważnie. W najnowszej premierze – „Mitologie” w reżyserii Pawła Świątka przedstawi poglądy na modę Josepha Campbella, amerykańskiego mitoznawcy.

Urodził się w Rudzie Śląskiej, wychował w Gliwicach, aktorstwa uczył w Krakowie. Ale ciągnęło go do Wrocławia. Adam Szczysz-czaj od ponad 6 lat jest aktorem Teatru Polskiego.
W sobotę 9 lutego zobaczymy go na Scenie na Świebodzkim w najnowszej premierze teatru – „Mitologiach” Tomasza Jękota, opartych na słynnej książce „Mitologie” Rolanda Barthesa, francuskiego pisarza i myśliciela.
– To będzie spektakl dla widzów – intelektualistów, którzy chcą uczestniczyć w fantastycznej przygodzie. Znajdą w nim multum znaczeń – uśmiecha się młody aktor.
Swojej pracy w „Mitologiach” nie traktuje jak kreacji aktorskiej. – Każdy z nas przedstawia pewną teorię, jestem „z rozdania” Josepha Campbella. Przedstawię poglądy Campbella narzucone na świat mody – opowiada.
Niedawno wystąpił w roli Neoptolemosa w przedstawieniu Barbary Wysockiej „Filoktet” według Sofoklesa. W czasie przerwanej przez reżyserkę premiery (zepsuło się nagłośnienie i trzeba było zacząć całość od początku) nie miał łatwego zadania – jego Neoptolemos, syn Achillesa, który ma ściągnąć Filokteta pod mury Troi, maluje na scenicznych deskach imiona wojowników. Niestety, ślady na deskach zostają i ponowne malowanie nie jest proste.
To nie było pierwsze spotkanie aktora z Barbarą Wysocką. W 2010 roku w Teatrze Polskim wystąpił u tej wymagającej reżyserki, która jest także aktorką, w kilku rolach w „Szosie Wołokołamskiej” Heinricha Müllera.

Zacznij od „Woyzecka”
W Polskim przygodę zaczął od Idioty w „Woyzecku”. Spektakl Georga Büchnera reżyserowała Grażyna Kania. A pierwsze kroki na scenie stawiał w krakowskim Teatrze Bagatela, gdzie 13 lat temu zagrał Mordercę w „Makbecie” w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza. Właściwie wszystkie postacie grane przez niego są warte zapamiętania, wśród nich Lars w „Terrordrom Breslau” w reżyserii Wiktora Rubina. We wznowionym po latach „Kuszeniu cichej Weroniki”, reżyserowanym przez Krystiana Lupę, wystąpił jako Johannes, a ważną scenę podkreślił nagością. Był świetnym Wilkiem w spektaklu „Hans, Dora i Wilk” Michała Borczucha, gdzie także pokazał fizyczną nagość, by sportretować odarcie z intymności swojej postaci.
Był ciekawym, przegranym Zygmuntem we „Wszystkim Zygmuntom między oczy!!!” – spektaklu wystawionym na podstawie powieści „Czwarte niebo” przez Marka Fiedora w Teatrze Polskim.
Nie gardzi też komedią, w teatrze bywa Kelnerem w „Oknie na parlament” Raya Cooneya.

Wrocław był mu pisany
Jego rodzina nie jest artystyczna, choć mama uczyła się w szkole baletowej. – I ma artystyczne zapędy – uśmiecha się Adam Szczyszczaj.
Nad dzisiejszym aktorem zawisła realna groźba, że zostanie lekarzem. – Mama chciała, żebym nim został – śmieje się. I edukację w licealnej klasie biologiczno-chemicznej wspomina jako koszmar. – Cztery lata męczarni. Zdałem maturę, wyparłem z głowy ten czas i wreszcie odżyłem – podsumowuje krótko.
Poszedł do prywatnej szkoły aktorskiej w Krakowie, potem spędził rok na Wydziale Lalkarskim Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu. – Ale wróciłem do Krakowa, wtedy krakowska szkoła była najciekawsza – mówi. W 2005 roku skończył Wydział Aktorski PWST w Krakowie i po wakacjach trafił do Wrocławia. – Wiedziałem, że tu wrócę. To zdrowe miasto – uśmiecha się.
Ciągle brakuje mi czasu
– Mam tyle pracy, że ciągle brakuje mi czasu na pogłębianie zainteresowań – wzdycha. Zawód aktora wymusza dbanie o fizyczną aktywność, więc Adam Szczyszczaj codziennie biega. Ulubionym miejscem do biegania są Niskie Łąki – nic dziwnego, bo mieszka w ich pobliżu. I dużo ćwiczy, ale nie spotkacie go na siłowni, bo niespecjalnie lubi te miejsca. – Ćwiczę w domu, a między sztangami i kolejnymi pompkami szukam ciekawostek w internecie – uśmiecha się.
Próby i spektakle w teatrze zwykle kończą się późnym wieczorem. Czy nie obawia się późnych powrotów do osławionego „Trójkąta Bermudzkiego”? – Nie, to piękne, bardzo europejskie miejsce. Wcale nie jest niebezpiecznie, okolica wygląda jak zagranica, w pobliżu mieszkają i Francuzi, i Niemcy – opowiada.
Spacerów po spektaklach i próbach nie uniknie, bo mieszka z psem bokserem. – Artur ma artystyczną duszę , jest najmądrzejszy na świecie – uśmiecha się aktor. – Imię dostał po poecie Arturze Rimbaud, a jako pies artystyczny prowadzi zupełnie inny tryb życia niż inne psy. Czeka na mnie i wieczorny spacer. Wychodzenie z z nim nie jest przykrym obowiązkiem, tylko przewietrzeniem głowy – opowiada. – A wiosna to czas, kiedy będę mógł także czytać podczas spacerów z Arturem – dodaje.
– Lubię jeździć do Berlina – mówi i dodaje, że wrocławskie zakątki klimatem i starą architekturą przypominają mu Berlin. – Ale nie muszę daleko jeździć, wystarczy zmienić miasto, jesienią zobaczyć morze i dostrzec, że poza światem, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, istnieje także inny.

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wrocławianie z pasją: Adam Szczyszczaj - "Przestrzeń otwiera mnie dla rozwoju" - Wrocław Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto