Sukcesy nie są przypadkowe. Zadbał o nie bodaj najlepszy w kraju sztab trenerski: Józef Tracz, Leszek Użałowicz, Hieronim Kuryś, Mariusz Kruczyc, Andrzej Maksymiuk i wciąż doglądający interesu Jerzy Adamek.
Determinacji i pracowitości Damiana Janikowskiego szkoleniowcy nie mogą się nachwalić. - Przecież przed laty on nawet z rodzinnej miski na Brochowie zrezygnował i, by być bliżej naszej sali, z babcią zamieszkał - zaznacza Użałowicz.
Przed rokiem został też Janikowski mistrzem kraju w Shooto C, zawodach MMA dla amatorów, walczących jeszcze w kaskach. Pod Kraków, do Skały, pojechał wówczas w tajemnicy przed trenerem Traczem, w finale pokonał wrocławianina Damiana Srogę. Co ciekawe, nie zapaśniczym chwytem, lecz nokautującym ciosem. - Trenerzy Filip Kopij i Krzysiek Gołaszewski nastawili mnie w ten sposób, że mam uderzać w stójce, a jeśli będzie okazja, to obalać rywala chwytami zapaśniczymi. Wiadomo, że więcej jest tam zawodników stój-kowiczów, którzy kopią i boksują, dlatego pierwsze, co robiłem, to boksowałem. A jeśli chodzi o finał, wiedziałem, że rywal ma purpurowy pas w brazylijskim jiu-jitsu, bałem się, że skończy mnie jakąś techniką i dlatego uciekałem od parteru, starałem się uderzać w stójce. Kiedy wygrasz trzy walki w Shooto C i jesteś mistrzem, możesz przejść do Shooto B i bić się już na galach bez kasków - świecą się oczy Janikowskiemu, który za tamten występ dostał porządną trenerską burę.
- Moja bytność w klubie rzeczywiście stanęła pod znakiem zapytania. Jakiś znajomy trenera Tracza doniósł mu, że tam walczę i nie było fajnie. Choć może tylko tak trener straszył - śmieje się wicemistrz świata.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?