- Do tej pory zwykle organizowaliśmy wigilie firmowe, ale coraz częściej zgłaszają się osoby prywatne - przyznaje Marek Rączkowski, pełnomocnik firmy Alfa-catering. Telefony od zainteresowanych już dzwonią. Powód, dla którego zamawiają gotowe potrawy? Przede wszystkim brak czasu - mówią zgodnie pracownicy firm cateringowych.
- Są również panie, które wprost przyznają, że nie mają zdolności kulinarnych - dodaje Marek Rączkowski. - Albo, że co roku święta były u rodziców, ale mama się rozchorowała i przygotowanie wigilijnego poczęstunku zostało na ich głowie. Czasem nieoczekiwanie szykuje się większy zjazd rodzinny i boją się, że same nie dadzą rady.
Za zestaw podstawowych potraw świątecznych trzeba zapłacić 48-50 zł od osoby. W jego skład wchodzą: barszcz czerwony z uszkami lub zupa grzybowa z łazankami, pierogi z kapustą i grzybami, sałatka jarzynowa, ryba po grecku, śledzie (trzy rodzaje), kompot z suszu oraz ciasto. Jednak osoby o bardziej zasobnych portfelach mogą na poczęstunek dla jednego gościa wydać nawet 80-100 zł. Wówczas zestaw zostanie wzbogacony o np. jajka faszerowane musem pieczarkowym, babeczki francuskie z kremem krewetkowym, pstrąga pieczonego w panierce z płatków migdałów czy kompozycję ryb wędzonych (sum, łosoś, makrela, ryba maślana oraz polędwica bosmańska).
Wrocławianka Monika Zakrzewska wprost mówi, że gotowanie nie należy do jej ulubionych zajęć. Jednak przygotowuje kolację wigilijną dla taty, brata i narzeczonego. W tym roku, podobnie jak w ubiegłym, zamówi pierogi, uszka i rybę w galarecie. Część ciast kupi w sprawdzonej i zaprzyjaźnionej cukierni, a tato przygotuje śledzie. Sama zrobi m.in. kapustę z grzybami i kutię.
- Panie najczęściej zamawiają takie potrawy, które są najbardziej czasochłonne - ocenia Ireneusz Juraszek, właściciel firmy Juraszek Catering, która już ma pierwsze zamówienia na pierogi i krokiety. Słowa te potwierdza Agnieszka Cugier-Woźna z Przedsiębiorstwa Handlowego Krystyna Cugier, u której klientki kupują przede wszystkim śledzie, pierogi i uszka (z farszem z podgrzybków).
Pani Monika twierdzi, że wiele gotowych potraw smakuje teraz tak, jakby były domowej roboty.
- Nawet rodzinie można wmówić, że sami je przygotowaliśmy - śmieje się wrocławianka i dodaje: - Lepienie uszek i pierogów nie jest moją mocną stroną. Wolę więc zamówić i bez stresu cieszyć się z najbliższymi świąteczną atmosferą - tłumaczy Monika Zakrzewska.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?