Nadchodzi wieczór, ale w bramie naul. Sępa-Szarzyńskiego gwarno jak w biały dzień. Ktoś wnosi telewizor, dwie panie idą z krzesełkami, a dzieciaki wieszają biało-czerwone flagi. To mieszkańcy okolicznych kamienic, którzy postanowili sami urządzić sobie strefę kibica. Choć tu nie mieszkam, to bawię się razem z nimi wyśmienicie. Zaprosili mnie na "futbolowy wieczór".
Wszystko zaczęło się kilka dni wcześniej. Przechodząc ul. Sępa-Szarzyńskiego, zauważyłem nietypowe dekoracje na budynkach. Wszystkie święta narodowe już minęły, od Euro dzieliło nas jeszcze kilka dni, a cała ulica tętniła życiem i ukazywała się przejezdnym w kolorach biało- -czerwonych. Jak się okazało, powstała tam sąsiedzka, nieoficjalna strefa kibica.
- Pomysł zakiełkował po zdobyciu mistrzostwa Polski przez Śląsk Wrocław - mówi Andrzej Koman, jeden z pomysłodawców strefy. - Czuliśmy wielką radość i kilku mieszkańców ulicy wpadło na pomysł stworzenia własnej strefy kibica - dodaje.
Nie chcą się bawić ani pod stadionem, ani na Rynku, tylko w swoim otoczeniu. Wzięli więc sprawy w swoje ręce i zaczęli tworzyć plan. Szczęśliwie właśnie sklep osiedlowy ogłosił promocję, w której za kapsle można było dostać flagę mistrzostw w barwach naszej reprezentacji, i tak wszystko się rozpoczęło.
- W trakcie zbierania kapsli chłopaki zebrali od każdego trochę farby i przemalowali wejściową bramę na barwy Śląska - wyjaśnia Andrzej Wojsa, mieszkaniec ulicy.
Na trójkolorowych drzwiach zawieszono tablicę, do której, na bieżąco, wpisywane są wyniki wszystkich spotkań naszej reprezentacji oraz tabele grupowe. Obok wisi - a jakżeby inaczej - skład ich ukochanego Śląska Wrocław. W końcu wielu mieszkańców ulicy to zagorzali kibice klubu.
Z prawej strony bramy jest okno, przez chłopaków żartobliwie określane lożą VIP-ów. Brama została też ozdobiona flagą Polski i dwiema na Euro 2012. Ale na tym nie koniec - codziennie dowieszana jest nowa i nikt nie przejmuje się tym, że kilka zostało skradzionych...
- Wiele osób mówi nam, że ulica wygląda pięknie. Te wszystkie flagi sprawiają, że wygląda, jakbyśmy świętowali. I tak jest! To nasze Euro, nasza impreza i nasze będzie zwycięstwo - dodaje pan Andrzej.
Mieszkańcy popierają strefę kibica i biorą przy jej organizacji czynny udział. Każdy stara się pomóc jak może i dołożyć coś od siebie. Wszyscy mają gadżety związane z mistrzostwami - chorągiewki, trąbki, peruki oraz elementy garderoby.
W piątek wybrałem się tam, by wspólnie z nimi kibicować Polakom. Już przed meczem otwarcia zebrał się tłumek mieszkańców. W bramie stanął telewizor. Pogoda dopisała, więc większość bawiła się wyśmienicie - część pod gołym niebem. Każdy chętny mógł obejrzeć tu zmagania reprezentacji i bawić się wraz z mieszkańcami, a tych przybywało z każdą minutą.
- Już niedługo cała ulica będzie biało-czerwona. Chcemy pokazać, jak wiernymi kibica-mi jesteśmy i jak bardzo kochamy naszą reprezentację - mówi Grzesiek. - Miałem przynieść na mecz 42-calową plazmę, ale pogoda oraz stan co niektórych tutaj mógłby przypadkowo doprowadzić do jej zniszczenia. Znieśliśmy więc od sąsiada zwykły telewizor. Równie duży - śmieje się.
Telewizor stał wewnątrz bramy na stoliczku. Przy nim kilka krzesełek i fotel. Ścianę za nim ubrano w barwy biało-czerwonych.
- Mocniejszych alkoholi nie będzie, ale piwko będziemy pić na 100 procent - obiecywał pan Andrzej. Niestety, z jego obietnic nici, bo pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłem, były kieliszki w rękach chłopaków. Mnie też nie odpuścili. Mimo że jej nie lubię, nie wypadało odmówić. Symbolicznie...
Na wstępie wszyscy byli podekscytowani występem naszych, gotowi do kibicowania z piwem w rękach. Duża grupa czekała już od ceremonii otwarcia. Gdy tylko zabrzmiał "Mazurek Dąbrowskiego", wstali i z szalikami w górze śpiewali razem z kibicami na stadionie i z naszą reprezentacją.
Przez pierwsze 20 minut eu-foria nie opadała. Zdarzały się krótkie spięcia między niektórymi chłopakami, ale szybko o nich zapominano, bo to przecież "taki mecz". W 17. minucie po strzale "Lewego" wszyscy oszaleli. W bramie zrobiło się głośno od okrzyków, gwizdów i dźwięków wuwuzeli.
Po bramce emocje opadały z każdą minutą do chwili, gdy Papastathopoulos dostał czerwoną kartkę. - Mamy to! - krzyczeli. Radość nie potrwała długo, bo Grecy w 51. minucie odrobili straty. Reakcja była taka, jak w całej Polsce, ale bez cenzury słownej... Czerwony kartonik dla Szczęsnego spowodował jeszcze mocniejsze reakcje. - Dlaczego ten Smuda nie robi zmian!? - krzyczeli. - Przecież widzi, że nie mają już siły.
Przez cały mecz w bramie aż huczało. Ale, jak mówi Wojtek Toczek, mieszkaniec ulicy, nikomu to nie przeszkadza. - Taka impreza zdarza się bardzo rzadko i ludzie są wyrozumiali. Gdy tylko usłyszałem ryk kibiców w bramie, też zszedłem, żeby się bawić z wami - opowiada.
- Szkoda, że był remis. Ale w następnych spotkaniach będzie lepiej. Mam nadzieję, że wpadniesz kibicować z nami - zachęcał mnie Grzesiek. - Zresztą, każdy, kto lubi kibicować, może do nas dołączyć. Na pewno będzie się dobrze bawił, a włos z głowy mu nie spadnie!
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?