Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Policja wzywa na pomoc psychologów

Anna Gabińska
Infografika: Maciej Dudzik
We Wrocławiu policja rocznie interweniuje ponad tysiąc razy w sprawie kłótni domowych. Pomagają jej psycholodzy

O to, że zupa była za słona, a mieszkanie nieposprzątane. Albo że mąż nie włożył kapci przy wchodzeniu do dużego pokoju. O to, że żona podoba się innym mężczyznom, bo to dla nich na pewno się stroi. O to wrocławianie wszczynają awantury, które często kończą się siniakami lub podbitym okiem.

- Większość, około 65 procent sprawców przemocy, wywołuje kłótnie pod wpływem alkoholu. Ale alkohol nie może tłumaczyć takiego zachowania. Najczęściej cechy osobowości wpływają na skłonność do zachowań agresywnych - tłumaczy Katarzyna Nowak-Woroniak, psycholog z Centrum Neuropsychiatrii Neuromed przy ul. Białowieskiej we Wrocławiu.

Z 6 kolegami od dwóch lat pełni dyżury 24 godziny na dobę, bo uczestniczą w miejskim programie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Gdy policjanci są wzywani do awantury w domu, gdzie znajdują się dzieci, wzywają też psychologa. Najtrudniejsze są interwencje tam, gdzie dziecko, oprócz przemocy psychicznej i fizycznej, było też świadkiem lub ofiarą wykorzystania seksualnego. - Od nas dorosła ofiara często ma szansę po raz pierwszy w życiu usłyszeć, że każdy ma prawo do dobrego samopoczucia i godnego życia. I że nikt nie ma prawa jej bić - mówi Nowak-Woroniak.

Psycholodzy zostawiają w takim domu dwie ulotki - jedną z adresem i telefonem dla ofiary, drugą - z innym numerem i informacjami dla sprawcy. To miejsca, gdzie można poddać się bezpłatnej psychoterapii, która nauczy ofiarę nie bać się i nie pozwalać sobą pomiatać. A sprawcę - jak pozbyć się złości bez szkody dla najbliższego otoczenia. Taka terapia trwa przynajmniej rok. Chodzi się na nią raz w tygodniu.

Na razie jednak zainteresowanie takim rozwiązaniem, zarówno ze strony ofiar, jak i agresorów, jest nieznaczne. Na zanotowanych przez policję w ubiegłym roku we Wrocławiu 585 sprawców tylko 15 zgłosiło się na leczenie. Na 513 w tym roku - 11. - To, że się w ogóle zgłaszają, to już sukces - uważa Aleksander Samek, kurator sądowy. Jego zdaniem jesteśmy zapóźnieni w stosunku do Europy Zachodniej, więc nic dziwnego, że ciągle jeszcze przemoc w rodzinie jest traktowana jak wstydliwa sprawa. - Naprawdę nie wiem, co mam robić, gdy słyszę, jakimi wyrazami obrzucają się moi sąsiedzi. On ją chyba bije. Co ja mogę zrobić? - zastanawia się 35-letnia Marta z Osiedla Truskawkowego na Wojnowie.

Specjaliści nie mają wątpliwości: trzeba dzwonić na policję. Można to zrobić anonimowo. - Pamiętajmy, że jako sąsiedzi widzimy najczęściej najwięcej. Bywa, że jesteśmy jedyną osobą, która coś niepokojącego zauważa - przypomina Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji.

Daj znać, że słyszysz awanturę. Nie pomaga? Dzwoń po policję
Siedmiu wrocławskich psychologów (na początku było ich 10) od dwóch lat przyjeżdża na prośbę policji do interwencji związanych z awanturami domowymi. To element programu miejskiego przeciwdziałania przemocy w rodzinie.

Policję najczęściej wzywają nie sąsiedzi, lecz zdesperowane ofiary. Zwykle w tych awanturach, gdzie agresor jest pod wpływem alkoholu, za telefon łapie żona, bo mąż uderzył ją w brzuch, gdy była w zaawansowanej ciąży. Albo podniósł rękę na niedawno urodzone dziecko. - Kiedyś zadzwonił 6-latek, bo tata okładał mamę - opowiada psycholog Katarzyna Nowak-Woroniak, która współpracuje z policją.

Jednak zanim dojdzie do pierwszej kłótni z rękoczynami, agresor doprowadza do tego, że ofiara czuje się coraz gorzej, bo jest dręczona. A to ugotowała niesmaczny obiad, ugotowała go nie na czas albo źle posprzątała. Albo dzieci za głośno się zachowują. Bywa, że kłótnia zaczyna się od pytania, dlaczego mąż wrócił do domu pięć godzin po pracy.

Gdy agresja w sprawcy urasta do tego stopnia, że musi znaleźć ujście, ten wyżywa się na osobie, która akurat jest pod ręką. Dlatego najczęściej przytrafia się to żonie, a potem dzieciom - bo matka najczęściej ich broni. Choć czasem policjanci i psycholodzy słyszą, że jeśli dziecko miałoby przy rozejściu się pary trafić do któregoś z nich, to wolą, by zostało umieszczone w placówce opiekuńczej. Skoro sami nie są w stanie się zaopiekować, bo mają np. problem z alkoholem, to jednak nie chcą zgodzić się, by zostało pod opieką dotychczasowego partnera.

Jeszcze gorzej jest w przypadkach przemocy w rodzinach, gdzie nie ma alkoholu. Ludziom z zewnątrz jeszcze trudniej dostrzec, że coś złego tam się dzieje. Mąż (rzadziej żona) przez swoją niską ocenę dręczy żonę (męża), że ta (lub ten) na pewno tylko czeka na okazję, by zdradzić. Że na pewno oszukuje. Gdy zrozpaczona ofiara dzwoni na policję, agresor potrafi poszarpać na sobie ubranie i rozpłakać się, robiąc z siebie poszkodowanego.

Skąd w ludziach bierze się agresja? Psycholodzy upatrują jej w genach lub w modelu wychowania wyniesionym z domu, gdzie normą były zachowania agresywne. Na terapii ludzie dowiadują się, jak rozpoznać rosnące napięcie i co z nim zrobić.

- Wystarczy np. wyjść na chwilę do innego pokoju albo na spacer z psem, żeby ochłonąć - radzi Nowak-Woroniak. W czasie terapii agresorzy uczą się też, jak w spokojny sposób komunikować się z bliskimi.

Nie siedź cicho, lecz zareaguj mądrze
Z Małgorzatą Kramarz, pedagogiem z poradni rodzinnej, rozmawia Anna Gabińska

Mamy za ścianą sąsiada, który urządza co rusz awantury. Chyba bije swoją żonę. Co powinniśmy zrobić?
Jeśli nabraliśmy już takich podejrzeć, że za ścianą rozgrywają się sceny z przemocą fizyczną, to nie ma na co czekać, tylko trzeba zadzwonić na policję, by to sprawdziła. Jeśli w ogóle słyszymy jakąś kłótnię, powinniśmy dać znać, że nam się to nie podoba.

Ale jak? Stukając kijem od szczotki w podłogę?
To nie jest głupi pomysł. Można też zadzwonić podczas takiej głośnej kłótni domofonem. W przeciągły, znaczący sposób. Czasem pomaga. Gorzej, gdy do przemocy dochodzi po cichu.

No właśnie - jak poznać, że my stajemy się ofiarą albo katem?
Gdy dojdzie do uderzenia, to już nie trzeba wyraźniejszej oznaki. Ale ciche dni, obrażanie się, trzaskanie drzwiami bez wytłumaczenia - o co tu chodzi? To przemoc psychiczna.

Kogo powiadomić o przemocy
Wrocławscy policjanci uruchomili cztery telefony, pod które można zadzwonić z informacją o przemocy domowej. Dzwoniąc pod którykolwiek z nich, nie trzeba się przedstawiać:
71-340-44-90 - tutaj można dzwonić o każdej porze dnia i nocy, szczególnie w przypadkach, gdy przemoc domowa dotyczy również dzieci;

71-340-38-03 - Policyjny Telefon Pogotowia Dziecięcego - całą dobę dyżurują tu policjanci przeszkoleni w rozmowach z dziećmi;

800-283-107 - Policyjny Telefon Zaufania, bezpłatny, policjanci pełnią przy nim dyżur od poniedziałku do piątku w godzinach od 10 do 18; jeśli zadzwoni się o innej porze, można się nagrać na automatycznej sekretarce, która jest na bieżąco odsłuchiwana;

697-071-112 - pod ten numer mogą wysłać SMS z informacją o przemocy domowej ci, którzy mają problemy z wyraźnym mówieniem albo ze słuchem.

Znajdź pomoc
W rodzinie, w której doszło do przemocy, na terapię powinna pójść zarówno ofiara, jak i sprawca. Taka pomoc jest bezpłatna. Ofiary powinny się zgłosić do Centrum Neuropsychiatrii Neuromed, ul. Białowieska 74a, rejestracja od pon. do pt. w godz. 8-16, tel. 71-355-35-94. Ci, których często ponosi złość, powinni trafić do Wrocławskiego Centrum Zdrowia, pl. Dominikański 6, tel. 71-369-90-49 lub 603-999-825.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto