Emeryt wyprowadzał psa na skwerze pomiędzy ulicami Wita Stwosza i św. Katarzyny. Strażnicy zauważyli, że nie posprzątał on po swoim psie i zwrócili mu uwagę. Mężczyzna zignorował to, dlatego strażnicy chcieli dać mu mandat. Wtedy 74-latek zaczął uciekać.
Strażnicy szybko go dogonili i dopiero, gdy zagrozili użyciem siły, zgodził się podać swoje dane. W tym celu zaprosił strażników do swojego pobliskiego mieszkania, gdzie rzekomo zostawił dowód osobisty, potrzebny do wypisania mandatu.
Kiedy funkcjonariusze weszli do klatki schodowej, mężczyzna znów rzucił się do ucieczki. Próbował zamknąć się w swoim mieszkaniu. - Tłumaczył, że jest u siebie. Zaczął zachowywać się agresywnie i zwyzywał funkcjonariuszy - opowiada Grzegorz Muchorowski ze straży.
Jednemu ze strażników udało się nogą zablokować drzwi. Właściciel psa w odpowiedzi błyskawicznie wyciągnął przedmiot podobny do pistoletu i skierował przez szczelinę w drzwiach w stronę strażników strumień gazu. Strażnik w odpowiedzi użył miotacza gazu.
Zobacz również: Absurdy i nie tylko, czyli OKO NA MIASTO (ZDJĘCIA)
Dopiero wtedy napastnik zrezygnował, wycofując się w głąb mieszkania. Na miejsce wezwano policję i pogotowie ratunkowe, które stwierdziło, że nic nikomu nie dolega. Właściciela czworonoga zatrzymano i przewieziono do komisariatu policji.
- Najsmutniejsze w tej całej historii jest to, że zaczęła się błahostką - komentuje Muchorowski. - Mężczyzna mógł zapłacić mandat i nie miałbym większych problemów. Ale w finale ostrzelał patrol strażników gazem, co należy traktować jak przestępstwo - dodaje. Za czynną napaść na funkcjonariusza grożą 3 lata więzienia.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?