Bartosz Pundyk, Karol Wojtowski i Michał Chrapa to trzej pochodzący z Wrocławia śmiałkowie, którzy zdecydowali się wziąć udział w morderczym biegu Tough Guy w angielskim Perton. To właśnie o nich pisaliśmy w połowie stycznia (zobacz też: Twardziele z Wrocławia będą rażeni prądem i wrzucani do lodowatej wody).
To niesamowite, jak wiele mogą przetrwać ludzie - kolczaste druty, ściany ognia, porażenia prądem. Wszystko z własnej woli. Nie było taryfy ulgowej, była za to nieustająca determinacja w dążeniu do celu.
- Skoro mając rozwalony kręgosłup, kolano i dziurę w sercu mogę biegać, chociaż lekarze twierdzili, że nie będzie to możliwe, to czemu nie postawić przed sobą jeszcze większego wyzwania? - mówił jeszcze przed startem Bartosz Pundyk, kapitan drużyny.
Poprzeczka postawiona została postawiona wysoko, ale ostatecznie udało się. Wrocławianie po wielu przeszkodach dotarli na metę. Zobaczcie, przez co musieli przejść.
Tough Guy 2013 - tak było!Najgorsza była woda, organizatorzy zaplanowali nam nie tylko darmową kriokomorę, ale też baseny, tylko bez podgrzewanej wody! Gdy wskakiwałem do kolejnego rowu z wody i zanurzałem głowę, wyłem z bólu, skurcze łapały nas pod koniec kilka razy. Nogi miałem jak z betonu, wydawało mi się, że już dalej nie pobiegnę, a jednak wszyscy wzajemnie się dopingowaliśmy i udało się!! Możemy o sobie powiedzieć 'twardziele'! Bartosz Pundyk Jeśli jeszcze któryś ze znajomych będzie narzekać latem, że woda jest za zimna, to wtedy zaproponuje mu start w Tough guys. Z tym wyczynem niczego nie da się porównać! Jestem szczęśliwy, że udało mi się dobiec do mety, choć w połowie trasy naprawdę miałem dość. Trzęsły mi się nogi, sprawdzałem co chwilę czy mam ręce, bo ich nie czułem. Wiele osób nieprzytomnych ze zmęczenia i zimna wyciągali z wody ratownicy...wtedy powiedziałem sobie, że muszę dobiec do mety. Zajęło nam to trzy godziny - ostatni z zawodników finiszował dwie i pół godziny później, więc możemy być z siebie dumni Karol Wojtowski To było coś niesamowitego! Przygoda życia, tak samo niesamowita jak i straszna. Brnęliśmy w błocie po kolana, kilka osób zgubiło po drodze buty, kiedy wbiegałem do ogromnego jeziora, w którym chwilę wcześniej nurkowie łamali krę, było mi już wszystko jedno, nie czułem swojego ciała, starałem się myśleć o mojej małej córeczce i o tym, że pewnie niedługo meta - tak dotrwałem... Michał Chrapa (finiszował jako pierwszy z Polaków) |
Kliknij w pierwsze zdjęcie, żeby rozpocząć przeglądanie fotogalerii:
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?