Zdarza się tak, że człowiek strudzony drogą, np w nocy z klubu do domu stwierdza, że lepiej byłoby podjechać. Nocne autobusy jeżdżą średnio co godzinę, więc zwykle nie warto czekać. Pada decyzja na taxi.
Pozostaje kwestia jej złapania. Machanie ręką przy drodze i liczenie na to, że któryś z mknących pojazdów się zatrzyma to jak walka z wiatrakami. Bezsensowna strata czasu, gdyż taksówkarze zwykle przemieszczają się od zlecenia do zlecenia.
Możemy zdać się na centralę, ale tu pojawia się inna sprawa. Miejsce. Panie nadzorujące przyjmowaniem zleceń, często są dosyć oporne na tłumaczenia, aby wysłać taksówkę np na przystanek autobusowy naprzeciw stacji BP, przy skrzyżowaniu Powstańców Śląskich ze Swobodną. Opis miejsca jasny i klarowny. Łatwa możliwość zatrzymania się w zatoczce dla autobusów. Jednak nie. Telefonistka uznaje to za niejasne i nie potrafi przyjąć do wiadomości czystych intencji zamawiającego.
Co w takiej sytuacji? Pozostaje przejść się na postój taksówek w okolicach placu Solnego, chyba, że dopisze szczęście i jakaś będzie stała przy hotelu Holiday Inn.
Inna sytuacja. Zamówiona taksówka, która miała przyjechać w około 15 minut, nie zjawia się po 30. Klient odchodzi z miejsca oczekiwania, nie będzie przecież tracić czasu. Nagle dzwoni do niego pani z centrali i robi wykład o zasadach dobrego wychowania, że należy informować o zmianie zamiarów. Ale czy on został poinformowany o możliwości spóźnienia się? Nie.
Dlaczego coraz częściej dochodzi do sytuacji, że ludzie korzystający z usług taksówek nie są szanowani. Czy firmy te czują się zbyt pewnie z powodu nadmiaru wręcz klientów? Jeżeli tego typu sytuacje będą się zdarzać częściej może ich im zabraknąć.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?