Świeże skandynawskie brzmienie na Avant Art Festival

Wciąż jestem w muzycznym szoku. Cokolwiek tu napiszę to i tak nie odda to nawet w ułamku tego, z czym miała do czynienia moja, wrażliwa na dźwięki, dusza. Już od dawna uważam, że to co prezentuje Skandynawia, jeśli chodzi o jakość i świeżość muzyczną, to po prostu mistrzostwo świata.

Przed występem wyżej wspomnianego duetu miałem okazję zobaczyć to co zostawił na scenie zespół Puma, grający wcześniej. Zapytałem jednego z członków zespołu, czy mogę zrobić kilka zdjęć ich niesamowitych instrumentów. Po zgodzie wkroczyłem na scenę i nie mogłem sobie wyobrazić jak to działa i jak można z tego wygenerować jakikolwiek dźwięk. W galerii możecie zobaczyć kilka zdjęć tych cudeniek.

Wracając do duetu, to musiałbym chyba wymyślić zupełnie nowe przymiotniki żeby opisać klimat, jaki młodzi artyści wytworzyli na scenie. Mięsiste brzmienie gitary, przepuszczonej przez masę elektronicznych zabawek i przestrzenna gra perkusisty prowadziły słuchaczy przez mistyczną krainę improwizowanych dźwięków. Tak sobie myślę, że była to muzyka ''deatlu''. Czyli taka, gdzie każdy wydobyty dźwięk, szmer czy jęk gitary miał duże znaczenie i estetyczną wartość. Ja osobiście czułem się, jakbym uczestniczył w jakimś niesamowitym szamańskim obrzędzie, który wprowadza na nieznaną halucynogenną sciężkę.

Na stronie festiwalu przeczytałem, że ten projekt to wyzwanie nawet dla bardzo wyrobionych słuchaczy. Ja nie miałem z tym najmniejszego problemu. To był koncert, który zostanie na długo mojej głowie.

Czytaj też:

• Aga Zaryan na Ethno Jazz Festival [foto]
• Tomasz Mars na deskach Impartu
• Koncert Afromental w WFF [foto]