Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stanisław Chmura: Żyję zbieraniem pocztówek

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
Lubi wysyłać pocztówki. Zawsze jednak dostaje je z powrotem, bo i tak wszyscy wiedzą, że zbieranie widokówek to jego największa pasja.

Stanisław Chmura pocztówki zaczął zbierać w latach 50-tych XX wieku. Jego kolekcja się rozrasta. Dzisiaj liczy około 60 tys. sztuk.

Kiedy zaczął Pan zbierać pocztówki?

Początki mojej kolekcji sięgają roku 1958. Od tamtego czasu zbieram różne pocztówki. Początkowo to były te, które kupiłem bądź wysłałem będąc na jakimś wyjeździe (np. pozdrowienia z Warszawy, Krakowa czy znad morza). Później zacząłem zbierać również kartki imieninowe, czy te z okazji świąt. Nie wyrzucałem ich, bo miałem do nich sentyment.

Potem kolekcjonował Pan te widokówki kupione w sklepie, czyste, bez życzeń?

Rzadko kupuję pocztówki. Robię to raczej wtedy, kiedy sam chcę przesłać komuś pozdrowienia. Wtedy kupuję ich dużo. Moja najbliższa rodzina już wie, że pozdrowienia są dla nich, a pocztówki wracają do mnie, ponieważ to bardzo wzbogaca moją kolekcję.

W tamtym czasie, kiedy pracowałem, nie przykładałem zbyt wielkiej wagi do pocztówek. To był raczej sentyment. Kolekcjonowanie na dobre rozpoczęło się z chwilą przejścia na emeryturę. Wtedy postanowiłem je podzielić na pewne bloki tematyczne.

Wcześniej, kiedy jeszcze pracowałem, znalazłem w piwnicy album z pocztówkami Wrocławia, pochodzącymi sprzed wojny. Niektóre sięgają 1898 roku. To też miało wpływ na rozwój mojej pasji. Zdałem sobie sprawę, że takich pocztówek warto szukać. Uzbierałem ich około dwieście.

Potem zaangażowałem się w organizację wystaw. Były więc ekspozycje, takie jak "Wrocław na dawnej pocztówce". Od tego typu bowiem widokówek zaczynałem. Obecna wystawa natomiast dotyczy kościołów Wrocławia - zarówno dawnych, jak i współczesnych. Wystaw miałem już ponad dwieście, w różnych miastach Polski, a nawet za granicą np. w Rumunii. Były ekspozycje z okazji Dnia Kobiet, Dnia Dziecka, a także z okazji obchodów 200. rocznicy urodzin Fryderyka Chopina. Kiedyś odbywały się też Dni Bułgarii czy Dni Austrii, wtedy również zorganizowałem wystawę. Podobnie było, kiedy Polska przystąpiła do UE. Czasami zdarza się, że ktoś mnie zaprasza, prosząc o udostępnienie kolekcji.

Dopiero w momencie przejścia na emeryturę, zaczął Pan dzielić pocztówki tematycznie. Wcześniej to był jeden zbiór?

Tak, wcześniej nie miałem na to czasu.

Pasja jest czymś w rodzaju hobby?

Tak, to jest moje hobby, ja tym żyję. Jeśli dostaję od kogoś większą liczbę pocztówek, to natychmiast po powrocie do domu zaczynam je segregować.

Takie hobby jest czasochłonne?

W tej chwili już nie, bo staram się je segregować systematycznie. Gorzej jest, kiedy z otrzymanych pocztówek powstają nowe tematy, których nie miałem wcześniej w zbiorze. Czasochłonna może okazać się organizacja wystawy związanej z czymś, co trzeba wyszukiwać w różnych tematach. Miałem na przykład ekspozycję o zagarach. A zegarów można szukać w różnych przegródkach: wśród ludzi czy na kartkach przedstawiających kościoły mających wieże zegarowe itd.

Zresztą zdarza się tak, że jak już usiądę i zajmę się widokówkami, to tracę rachubę czasu. Po kilku godzinach potrafię się zorientować, że jest pierwsza w nocy i pora iść spać.

A zdarzały się Panu sytuacje, w których ludzie - czy to najbliżsi, czy zupełnie obcy - nazywali Pana pasję dziwactwem?

Początkowo miałem takie sytuacje. Ludzie podchodzili do tego z uśmiechem, traktując to jako dziecięcą zabawę. Ale i tak zdarzało się to bardzo rzadko. A dzisiaj większość zdaje sobie sprawę, że to pasja. Zresztą niektóre widokówki są przecież bardzo cenne.

Pan nie dostaje  honorarium za prezentowanie swoich zbiorów na wystawach?

Nie, jestem społecznikiem. Robię to w czynie społecznym. Honorarium dostałem przy okazji może trzech lub maksymalnie pięciu wystaw, kiedy opłacono mi przejazd do innego miasta i zakwaterowanie.

Jak często wyjeżdża Pan poza Wrocław z wystawą?

Trudno powiedzieć. To też zależy od tego, czy uczestniczę w jakimś plenerze, czy jadę na wczasy, bo wtedy również zabieram ze sobą wystawę, czy też ktoś mnie zaprasza.

To znaczy, że organizacja wystaw jest spontaniczna?

Raczej tak. Kiedy byłem w ubiegłym roku nad morzem, zabrałem ze sobą kolekcję widokówek i zorganizowałem wystawę "Nasi bałtyccy sąsiedzi". Będąc w Lądku-Zdroju czy w Kudowie, prezentowałem dolnośląskie uzdrowiska.

Szacunkowo, ile warta jest Pana kolekcja?

Nie da się tego oszacować. Ja zbieram wszelkie pocztówki: i zapisane, i czyste. Ich wartość jest różna. Najcenniejsze byłyby te najstarsze, z XIX wieku. Proponowano mi, żebym sprzedał niektóre z nich. Ale nawet gdybym dostał za nie 10 tys., to co ja z tymi pieniędzmi zrobię? Pojadę na wakacje i pozostaną tylko wspomnienia. A ja te pocztówki mam cały czas i mogę się nimi pochwalić.

Najcenniejsze pocztówki to te najstarsze


Jaka jest idea tych organizowanych przez Pana wystaw? Bo przecież nie wszyscy filokartyści pokazują swoje kolekcje. Niektórzy chowają swoje pocztówki do szuflady.

Rzeczywiście, niektórzy mają taki sentyment. Ja uważam, że inni powinni zobaczyć takie pocztówki, bo nie wszyscy zdają sobie sprawę, jak przeróżne mogą być widokówki i jakie one niosą ze sobą wartość.

Teraz kompletuję pocztówki z tematu: szachy. Jest to trudne, bo niewiele mamy takich widokówek. Ale spróbuję. W Polanicy-Zdroju są np. takie szachy parkowe. Wszystko zaczęło się od pocztówki przedstawiającej chłopca zadumanego nad szachownicą, która przykuła moją uwagę. To piękna widokówka. Właśnie wtedy założyłem temat: szachy. Mam już około dwadzieścia takich widokówek.

Kiedyś na placu Gołębim znajdowała się stacja benzynowa


Ile ma Pan pocztówek związanych z Wrocławiem?

Oj, będzie na pewno ponad tysiąc. Mam zarówno pocztówki przedstawiające dawny Wrocław, jak i te współczesne. Posiadam na przykład widokówkę, na której widzimy, że w Rynku, a dokładnie na placu Gołębim, była kiedyś stacja benzynowa. Nie każdy to wie. Mam też pocztówkę przedstawiającą obraz Rynku, przez który przejeżdżają tramwaje.

Gdzieniegdzie w okolicach Rynku są jeszcze resztki torów.

Pamiętam, jak jeszcze jeździłem tramwajem "7" pod Uniwersytet Wrocławski przez Bramę Cesarską, ulicą Kuźniczą do Rynku.

Nie myślał Pan o pobiciu rekordu Guinessa?

Nie, to stanowczo za mały zbiór (śmiech). Wydaje mi się, że nawet 100 tys. byłoby niewystarczająco. Wiem o tym, że ogromną kolekcję posiada Muzeum Miejskie w Ratuszu. Kiedyś nawet dyrektor Łagiewski pożyczał ode mnie pocztówki, ponieważ wydawał album "Wrocław na dawnej pocztówce". Ossolineum ma też ogromne zbiory. Moje 60 tys. to jeszcze pestka.

Najbardziej oryginalna pocztówka, ulubiona widokówka?

Takich jest wiele, ponieważ w każdym temacie można znaleźć coś ciekawego. Ja cenię sobie w szczególności starsze pocztówki . Jak nie mieć do nich sentymentu? Udało mi się też zdobyć pocztówkę przedstawiającą papieża Jana Pawła II robiącego śmieszną minę.

Mam też widokówki prezentujące dzieci namalowane przez Danutę Zamorską-Muszyńską. Ja zawsze podkreślam, ze mamy powinny dbać o dzieci, tak by one wyglądały tak jak na tych kartkach.

Miałem też wystawę z okazji 60-lecia ONZ. Pokazywałem 123 państwa. W każdym z nich można coś ciekawego znaleźć.

Do każdej pocztówki mam uznanie.

O jakie tematy chciałby jeszcze Pan poszerzyć swoją kolekcję?

To wszystko zależy od tego, jakie pocztówki się ukazują. Szczerze mówiąc, z tych, które do tej pory zostały wydane, mam dość spory wachlarz tematów. Chciałbym uzupełnić takie tematy, jak Święto Niepodległości czy instrumenty muzyczne. W przypadku tych ostatnich większość przedstawia się z okazji imienin, np. kwiaty na klawiszach fortepianu.

Stanisław Chmura chciałby uzupełnić swój zbiór o pocztówki związane ze Świętem Niepodległości


Z zebranymi przez Pana pocztówkami wiążą się wspomnienia?

Oczywiście, w moim zbiorze jest mnóstwo takich kartek pocztowych, które są adresowane do mnie. Kiedy je oglądam, myślę o osobach, które mi je przysłały.

Mam też kartki czyste, przywiezione z wczasów. Przypominają mi chwile spędzone w różnych miejscach Polski czy świata.

Jakie widokówki najbardziej nadają się do kolekcji?

Powinny być "jednowidokowe", te podzielone na kilka części rozpraszają naszą uwagę. Dlatego "wieloobrazkowe" nie są mile widziane. Jeżeli nie ma "jednowidokowych" pocztówek, to cenię sobie również te przedstawiające po prostu jakiegoś ptaka czy psa. Organizowałem np. wystawę "W marcu koty" (jest takie przysłowie: w marcu koty, w kwietniu psy).

Dziękuję za rozmowę.


Czytaj też:

Kolekcjonujesz monety? Zbierasz znaczki? A może podróżujesz? Masz pasję, którą chciałbyś podzielić się na łamach naszego portalu? Czekamy na Wasze maile! Piszcie na adres: [email protected] W tytule maila wpiszcie: "Wrocławianie z pasją", a w treści opiszcie swoją pasję. Odpowiemy na każdy mail!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto