Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Samotny protest przeciwko podatkowi na Kościół

Michał Potocki
Michał Potocki
Jej ubranie parodiuje szaty biskupa, a w ręku trzyma pomarańczową flagę z krzyżem. Tak ubrana emerytka protestuje pod pręgierzem przeciwko przekazywaniu z budżetu państwa pieniędzy na Kościół i związki wyznaniowe.

W niedzielny wieczór Regina Naronowicz postanowiła zaprotestować na wrocławskim Rynku. Od sześciu lat zajmuje się kwestią podatku na kościoły i związki wyznaniowe. Początkowo rozlepiała plakaty, prowadziła swoją akcję w podwrocławskiej wiosce. Dwa lata temu pojawiła się na Dworcu Głównym we Wrocławiu. Pani Regina jest emerytowaną lekarką i nie narzeka na swoją pensję, ale nie podoba jej się sposób finansowana Kościoła w Polsce.

Nie chce finansować Kościoła

- Protestuję przeciwko obowiązkowemu, ukrytemu podatkowi 1,04 proc. na Kościół, żeby nie był obowiązkowy - mówi Regina Naronowicz. - Mam dokument z Ministerstwa Finansów, że taki podatek jest. Podałam sprawę do Strasburga, co zmusiło nasze ministerstwo do odpowiedzi na mój list. Po to protestuję, żeby się ludzie o tym dowiedzieli - dodaje.

Protestująca jest osobą niewierzącą, ale nie ma nic do ludzi różnych wyznań.
- Od lat studenckich jestem niewierząca, ale szanuję wierzących. Dwa razy pogotowie na syrenie wzywali, żeby mnie zabrali i zrobili psychicznie chorą - przypomina pani Regina. - Jak biskupi mają po kilkanaście tysięcy emerytury, to nie jest uczciwe - uważa.

Sposób przeprowadzenia akcji budzi zainteresowanie wrocławian. 
- Taki protest może obrażać czyjeś uczucia religijne - twierdzi Marta Smolińska. - Ale mnie to nie rusza, bo widziałam już różne happeningi. Ciekawe, że staruszka chce się bawić w protesty. Ale może to i lepiej, bo przynajmniej ma jakiś cel - ocenia.

Stolica Dolnego Śląska znana jest z różnych kontrowersyjnych i widowiskowych akcji protestacyjnych.

Wrocławian nie dziwią takie protesty

- Wrocław jest takim miastem, że u nas nie ma sytuacji, że czegoś nie wypada robić. Jeśli w ten sposób ta pani przekazuje udokumentowaną wiedzę na temat podatku, jaki płaci społeczeństwo z tytułu - przypuszczam - zobowiązań wobec Watykanu, to słuszny pomysł - mówi Krzysztof, rodowity wrocławianin, który przystanął na chwilę przy protestującej. - Jeśli porównamy szkoły czy inne obiekty świeckie z obiektami sakralnymi, to zauważymy, że Kościołowi wiedzie się wspaniale. Dobrze, że świątynie są zadbane, ale mamy też w kraju miejsca bardziej potrzebujące. Ja nie wyrażam zgody, żeby z moich środków 1,04 proc. podatku szło na Kościół. Protest popieram, o ile dane, które prezentuje ta pani, są prawdziwe - wyjaśnia.

Przechodnie w Rynku przyznają, że ze sprawą trzeba by się lepiej zapoznać.

- To przykre, że ludzie muszą tak protestować - komentuje Robert, który niedawno zamieszkał we Wrocławiu. - To, że część pieniędzy, które ta pani płaci w podatkach, przechodzi na związki wyznaniowe, jest pewnie szerszym tematem.

Duchowni twierdzą, że utrzymują się głównie z ofiar wiernych.
- Pod pojęciem "Kościół" rozumie się wiele różnych instytucji (diecezje, parafie, zakony etc.) i trudno odpowiedzieć zwięźle na pytanie: z czego utrzymuje się Kościół w Polsce? Zasadniczo źródłem utrzymania Kościoła są ofiary wiernych należących do danej wspólnoty np. parafii - mówi ks. dr Józef Kloch, Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski. - Nade wszystko, emerytury biskupów nie są finansowane z budżetu państwa. Biskupów seniorów utrzymuje diecezja, w której pracowali. Nie znam tzw. widełek tych emerytur, Konferencja Episkopatu Polski się tym nie zajmuje - dodaje.

Komentarz ks. Józefa Klocha, rzecznika Konferencji Episkopatu Polski do pisma Ministerstwa Finansów i kwestii finansowania Kościoła z budżetu państwa:

- Wiele wskazuje na to, ze kopia listu, jaki otrzymałem, jest autentyczna, choć dziś (o ile mi wiadomo) już nie istnieje w strukturach Ministerstwa Finansów Departament Finansowania Bezpieczeństwa Państwa. Pani Rzecznik MF jest chora i choć nie potrafiłem dotrzeć dziś do kogoś, kto mnie samemu udzieliłby informacji co do danych z listu z 16.11.2006, proszę pozwolić na następujący komentarz:

Dyskutowałbym ze sformułowaniami z listu typu „udział podatku dochodowego od osób fizycznych w finansowaniu kościołów i związków wyznaniowych”. Czy pomoc materialna studentom KUL lub PAT, względnie wsparcie działalności dydaktycznej tych uczelni, można nazwać finansowaniem kościołów i związków wyznaniowych? Albo czy studenci teologii bądź prawa kanonicznego są osobami drugiej kategorii niemającymi prawa do wykładowców na swojej uczelni? Co jest niestosownego w ratowaniu dóbr kultury narodowej, w tym perełek architektury sakralnej, ze wspólnych pieniędzy społeczeństwa (na takie cele można nawet otrzymać dotacje z Unii Europejskiej!)? Przecież to nikt inny, tylko właśnie obywatele państwa wraz przedsiębiorcami, z podatków tworzą ów budżet. A poza tym w żadnym z przeznaczeń wyliczonych w liście z MF nie ma zasadniczej działalności kościołów, jaką jest kult religijny. Trudno mi więc się podpisać pod słowami listu z MF o pewnym procencie z budżetu państwa, które „przeznaczone są na finansowanie kościołów i związków wyznaniowych”.

Kwestia druga – jako obywatele powierzamy szereg spraw państwu, w którym żyjemy. Naszą powinnością jest płacenie podatków, prawem i obowiązkiem państwa jest np. dzielenie dochodów z podatków. I na to pojedynczy obywatel nie ma wpływu. Gdybym był pacyfistą, nie chciałbym, by moje pieniądze służyły armii, ale na to nie miałbym i tak wpływu. Podobnie jest z innymi dziedzinami.



Czytaj również:

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto