Kilkanaście minut po godz. 15 między aquaparkiem, a główna sceną wrocławskiego finału WOŚP zaparkował Jelcz, w którym standardowo mieści się 120 osób. Organizatorzy chcieli, żeby weszło do niego przynajmniej dwa razy tylu pasażerów, ale po pierwszej setce uczestników chętnych zabrakło. Stopniowo skład rekordowej załogi pojazdu uzupełniali przechodnie i gapie.
- Zapraszamy bez plecaków. Torby również prosimy zostawić znajomym na zewnątrz - nawoływał wolontariusz wpuszczający do autobusu. - Jest jeszcze dużo miejsca, zmieści się jeszce ze sto osób - mówił przez megafon drugi, gdy w autobusie było już półtorej setki pasażerów.
Zapełnianie autobusu trwało długo. W tym czasie mała dziewczynka i straszy pan opuścili pojazd, bo zrobiło się im słabo z powodu tłoku. Stanęło na 229 osobach.
- Wchodzę, żeby być częścią rekordu. Przyszedłem tu wspierać Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, to mogę wesprzeć też bicie tego rekordu - mówił Kamil Szymczak, wrocławianin.
Żeby rekord był ważny, autobus musiał zamknąć wszystkie drzwi i przejechać minimum 50 metrów. Z ludźmi poprzyklejanymi do szyb przejechał regulaminową odległość. Po chwili wysypał się z niego tłum uśmiechniętych rekordzistów.
- Było ciasno, ale dałam radę. Myślę, że mogłoby wejść do środka jeszcze parę osób - mówiła Paulina Chrzan, uczestniczka wydarzenia.
Gapie również mieli swoje zdanie na temat rekordu.
- Powinni zrobić to latem - mówił Krzysztof Zalewski. - Teraz dużo miejsca zajmują kurtki i płaszcze. Bez nich na pewno weszłoby tam ze 20 osób więcej. I tak trochę ich było. Tylko jak patrzę czasem na wrocławskie autobusy, to mi się wydaje,że tez biją takie rekordy - komentuje z uśmiechem.
Wrocław: Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy 2010 [serwis] |
Czytaj również:
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?